Okazjonalnie zaglądamy do europejskich wydawców gier fizycznych, których zawsze warto promować za chęci zachowania dóbr elektronicznej rozrywki. Takiego zabiegu doczekało się ostatnio Puzzle Bobble: Everybubble, czyli wciąż najnowsza część uroczej serii, gdzie charakterystyczne dinozaury próbują wykazać się celnością i strącić wszystkie kolorowe kulki z planszy. W teorii nie brzmi to jak coś wybitnie angażującego, a potem orientujesz się, że minęło kilka godzin.
Samo SLG to miłośnicy gier z misją. Często opiekują się zapomnianymi tytułami. Tymi, które święciły triumfy na automatach arcade lub pochodzą stricte z Japońskiego rynku, będąc niedostępnymi wcześniej dla zachodniego odbiorcy. Jak sami mawiają - wydajemy gry, które kochamy… i mamy nadzieję, że podzielicie do nich nasze uczucie.
Zazwyczaj prezentowaliśmy tu same pudełka z grą, co jest najprostszą/najtańszą wersją na stronie SLG. Oczywiście ich najprostsze wcale nie oznacza biedy, bo każda ich pozycja miała tematyczny nadruk na rewersie okładki, jak i zapomniany przy dzisiejszych fizykach manual. Instrukcje może nie miały wiele stron, bo i nie zawsze rozmiar gier to umożliwiał, ale sam fakt ich istnienia cieszył. Dziś idziemy szczebel wyżej!Oprócz wydania z samą grą, limitowanego do 4000 kopii, na stronie SLG dostępna jest również wersja kolekcjonerska w dwóch wariantach. Jedna sięgająca 150 EUR i zawierająca dwa pluszaki oraz druga w cenie 90 EUR, która wg strony cieszy się największą popularnością - zostało ich zaledwie kilka sztuk!
To właśnie ta ostatnio trafiła w moje ręce i przyszła w gustownym pudełku z solidnego, grubego kartonu z magnetycznym zapięciem:Zaraz po otwarciu czeka na was pudełko z grą, a dopiero pod nim kryje się najwięcej kolekcjonerski fantów. Praktycznie wszystko, czego fan serii i kolekcjoner mogliby oczekiwać. Plakat jest zawsze dla mnie kwestią drugorzędną, ale jego skalę i obrazek możecie wywnioskować ze zdjęcia głównego na samej górze tekstu (zaznaczam, że jest to plakat dwustronny, a druga strona jest wierna okładce).
Obok niego znajdzie się artbook w formacie A5 z rysunkami koncepcyjnymi i przybliżeniem profili bohaterów. Dla niektórych to odmienne kolory dinozaura, a dla tego uniwersum to osobne postaci ze swoimi cechami - co zresztą można wywnioskować po bogato wysypanej cutscenkami kampanii w samej grze.
Na zdjęciu obok artbooka zobaczycie puzzle składającej się ze 100 małych części i coś, na czym stworzycie swoje własne bańki - jakby nie patrzeć, taki dodatek ma sporo sensu.
Wielbiciele muzyki z gry dostaną w swoje ręce soundtrack na płycie CD, a Ci zdenerwowani poziomem trudności, gniotka, żeby niósł on minimalną ulgą podczas nieudanych prób przejścia jakiegoś poziomu - wbrew pozorom ta gra się sama nie przejdzie! Z mniejszych rzeczy jest jeszcze brelok do kluczy i pocztówka, choć ta ostatnia jest dołączana do każdego zamówienia SLG, gdy nakład na to pozwoli - w tych podstawowych wydaniach ją zawsze dostawałem.
Jedynie 750 sztuk zostało wyprodukowanych, a i ponad 400 z nich jest wliczona do bogatszej wersji z pluszakami. Patrząc na wciąż sporą sympatię do marki, to niewiele. Wszystkie pudełka są oczywiście oznaczone indywidualnym numerem, co posiadacze takich limitowanych wydań powinni doskonale znać.
Naklejki też się znajdą:
Bardzo fajnie to wszystko się prezentuje, ale nie ukrywam, że dla mnie nadrzędną wartość zawsze niesie gra. Moją recenzję z 2023 roku, gdy ta gra debiutowała, znajdziecie TUTAJ. Mogę wam ją streścić - cholerstwo wciąga jak bagno, a syndrom jeszcze jednej partii jest tu nagminny. To zawsze powinna być cecha takich gier, więc dobrze, że udało się to tu zaszczepić.
W kwestii Switcha to wiele więcej pozycji znajdziecie w sklepie SLG, ale zaznaczam, że wiele tytułów spędza sporo czasu w przedsprzedaży. Wciąż wypatruje odświeżonego Shadow of the Ninja i kilku mniejszych gier. Warto mieć stronę zawsze na uwadze, bo te popularniejsze gry potrafią się sprzedać w moment. Iron Meat czy Tiny Thor wymiotło praktycznie od razu. Najlepiej śledzić to wszystko samemu na mediach społecznościowych wydawcy - @RealStrictlyLTD.