Pięć lat temu wypłynął statek The Viscount. Ich misja eksploracyjna została uznana za nieudaną, a słuch po całej załodze zaginął. Wszystko wskazuje na to, że przegrali walkę z wszechobecnym lodem. Dziś, siostrzany statek The Temperance, rusza w misję poszukiwawczą. Szanse na powodzenie ma równie niewielkie, płaca jest kiepska, ale przy ewentualnym sukcesie chwała będzie wieczna. Nie mając nic do stracenia, do załogi dołączamy my, jako Robin Shaw. Obejmujemy stanowisko zaraz pod kapitanem, jako jego prawa ręka. Szybko jednak ktoś będzie musiał przejąć dowodzenie i zarządzać niespokojną ekipą. Nie prosiłeś się o to, nie byłeś gotowy, ale teraz musisz płynąć z prądem i postarać się utrzymać wszystkich przy życiu na mroźnym terenie niewybaczającym błędów.
The Pale Beyond jest grą studia Bellular. Narracyjny RPG, z mocnym naciskiem na strategiczne zarządzanie zasobami. Po ciepłym przyjęciu na PC gra trafiła na Nintendo Switch 6 października 2023.
Winter is coming
RPG to jest bardzo szerokie pojęcie, więc nie rozpędzałbym się przesadnie w tej materii. Twórcy tak określają swój tytuł, ale jeśli powiedzieliby, że to visual novelka z elementami strategii, to byliby tak samo blisko celu. The Pale Beyond może opowiada o statku, który ugrzązł w lodzie, ale sama gra tonie w tekście.
Początkowo określamy background naszej postaci, jej pochodzenie, związek z morzem, czy podejście do prawa. Wszystko to da obraz, który przede wszystkim zauważą nasi koledzy z ekipy. Jedni będą wobec nas lojalni od samego początku, do innych trzeba będzie jakoś dotrzeć. Przekonamy ich do siebie poprzez rozmowy, czy podejmując decyzje im przychylne. Celem gry jest przetrwanie. Im więcej członków załogi przetrwa razem z Tobą, tym oczywiście lepsze zakończenie na Ciebie czeka. Tych naturalnie jest wiele, choć jest duże prawdopodobieństwo, że Twoja pierwsza ekspedycja nie doczeka happy endu. Bardzo łatwo przeoczyć tu ważny aspekt i nie dopieścić czegoś, co okaże się kluczowe w przyszłości.
Każda decyzja ma znaczenie, więc każda rozmowa może mieć wpływ na morale, a każde działanie na paliwo i jedzenie. To są trzy rzeczy, które musisz utrzymywać na satysfakcjonującym poziomie. Spadek do 0 będzie oznaczał koniec gry. Załoga Cię rozszarpie, zamarźnie lub umrze z głodu. Cały czas czujemy nóż na gardle i ten dyskomfort oraz podejmowanie trudnych decyzji jest solą The Pale Beyond. Musisz lubić gry narracyjne, które przede wszystkim mierzą w Twoje emocje, a niekoniecznie oczekują zwinnych palcy.
Połowicznie tonie
Gra wygląda genialnie, a styl artystyczny jest jej potężną zaletą. Nawet na Switchu można czasami z przyjemnością pooglądać nasz statek przy różnych warunkach atmosferycznych. Ktoś włożył tonę roboty, by tak to wyglądało, a ta nie poszła na marne. Momentami kojarzyło mi się to z The Banner Saga, ale trzeba by było pomnożyć efekt razy kilka. Wszystko pozostaje statyczne, więc i Switch nie ma z grą problemu. Jej forma jest zresztą bardzo sprzyjająca graniu na padzie. Choć layout był tworzony z myślą o komputerowej myszce, tak niewykluczone, że szybciej wybierzemy pożądane pola analogiem. Zakładam, że tam musiałeś najechać na interaktywną ikonę, a tu szybko przeskoczysz między nimi analogiem.
Na takich interaktywnych ikonach się całość opiera. Żółte obramowanie charakteryzuje ważne momenty, a te białe są opcjonalne, ale pozwolną nam lepiej zrozumieć całokształt. Czasem przyjdzie nam podsłuchać konwersację, innym razem przydzielić zadania, czy wykonać proste czynności podniesienia przedmiotu. Akurat te ostatnie bywają czasami tak oczywiste, że spokojnie mogłoby ich zabraknąć i nasza immersja by nie ucierpiała. Tytuł rozdziału wskazuje na to, że połowa statku już jest pod powierzchnią wody, a to ta połowa, której brak mi tu bardzo doskwiera. Jest tona tekstu, masa rozmów, w zasadzie większość gry wybieramy opcje dialogowe, ale próżno tu szukać voice actingu. Jego brak jest tu bardzo odczuwalny. Przedzieranie się przez ściany tekstu, które nie są tak dobre, jak w jakimś Disco Elysium, sprawia, że szybko zaczynamy łapać zadyszkę. Wszystko oczywiście jest kwestią indywidualną i tego, jak mocno zżyjemy się z postaciami i jak mocno zauroczymy tym wątkiem. Brak choćby szczątkowego dubbingu mi to po prostu utrudniał. Szybko przypomniało mi się niedawno ogrywane Stray Gods. Jasne, to teoretycznie inna gra, ale też oparta na podejmowaniu decyzji i oglądaniu ich pokłosia. Tamte postaci pamiętam do teraz, tych imion już zapomniałem.
Tydzień po tygodniu
I tak tydzień w tydzień (bo takie są przeskoki na osi czasu gry) patrzymy, jak wszystko się sypie. Staramy się balansować i robić dobrą minę do złej gry, choć wszystko pluje nam w twarz. Lód nie ma zamiaru ustąpić. Ja też nie ustępuje i dalej krzyczę, dajcie voice-acting albo chociaż polski język, który umiliłby nam odbiór całości. Brak znajomości angielskiego na poziomie przyzwoitym raczej utrudni wam tę przygodę.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Double Jump Communications