Słyszysz horror, widzisz mrok. Oczekujesz krzyku, potworów, niepewności. Rzadko Twoje myśli kierują Cię w stronę księżniczek i bajek Disneya. Bye Sweet Carole, to jedyna w swoim rodzaju opowieść, gdzie te najczęściej pocieszne klimaty zostaną opętane przez mroczne moce. Gra miała swoją premierę na Nintendo Switch 9 października 2025 roku.Studio Little Sewing Machine spróbowało wywołać strach w otoczeniu, które nasz mózg kojarzy z dobrem. Zacznijmy więc od tej najbardziej oczywistej kwestii - ta gra wygląda świetnie! Od początkowej wstawki filmowej, przez kolejne etapy (całość dzieli się na 10 rozdziałów), aż do samego końca - to jest bajka przeniesiona na ekran konsoli. Wygląda tak, jak kiedyś Dragon’s Lair, który tym aspektem rozbudzał wyobraźnię każdego dzieciaka, choć trwał kilkanaście minut. Bye Sweet Carole miewa swoje słabsze etapy, czasami zbyt często tkwi w podobnym tonie, ale szybko potrafi wynagrodzić pięknem żywcem przeniesionym ze starych bajek.Ten idealny klimat potęguje jeszcze narrator, który przybliża nam opowieść protagonistki Lary Benton, na tropie swojej zaginionej przyjaciółki Carole Simmons. Zobaczymy tu Anglię XX wieku, która stoi na skraju zmian społecznościowych. Trafimy do sierocińca Bunny Hall, jak i magicznego królestwa Corolla. W rozkroku między dwoma światami spróbujemy rozwikłać tajemnicze zniknięcie.
Rzut kamery prezentuje akcję z boku, a nam pozostaje ruch w lewo i prawo, wskakując na liczne podesty wymaganym przyciskiem. Ogólnie jest tu sporo prostego klikania, jak i elementów QTE. Niezbyt to wyszukana mechanika, więc warto wpisać w koszta jakieś mashowanie przycisku i inne czasowe reagowanie na żądania. Chyba najsmutniejszym dla horroru elementem będzie konieczność tańczenia na balu, ale to już zbyt dalekie grzebanie w wątku fabularnym.Animacje ruchu bywają rwane. Przy swobodnym poruszaniu postaci to nic przesadnie uciążliwego. Widać je, ale nie rzutują na grę. O wiele bardziej gryzą się z nami w ferworze ucieczki, czy chowania się przed zagrożeniem. Lara oczywiście jest w tej grze bezbronna (zmienia się to rzadko), więc praktykuje raczej ciche skradanie i wstrzymywanie oddechu we wszelkich wnękach. Konieczność ucieczki pokazuje techniczne niedociągnięcia gry. Za często bazuje ona na idealnym ustawieniu. Żeby się wspiąć na jakiś podest, musisz się dobrze ustawić i oczekiwać na pozwolenie - wielki znacznik, pokazujący, którym przyciskiem tego dokonasz. Doprowadza to często do tego, że w trakcie zwiększonej dynamiki (tj. ucieczki) gra nie wyłapuje naszych próśb, bo i dwie postaci w jednym punkcie podłoża totalnie burzy koncepcje gry. Gubi to wtedy swoją już i tak kontrowersyjną responsywność. Dla przykładu wspomniany znacznik pokazuje się na setne sekundy, a nasze wciśnięcie jest spóźnione i postać robi zwykły skok, co przypłacamy zdrowiem. Takie sytuacje są nagminne i to po prostu defekt takich założeń produkcji - tj. upartego trzymania wszystkiego w ryzach, nie pozwalając na większą swobodę w poruszaniu.Gra narzuca wertykalność terenu, do której brakuje płynności mechanik. Chce zaoferować coś więcej niż QTE, ale tam brakuje szlifu. Pragnie być horrorem, choć straszy mało - raczej sceny wyskokowe niżeli gęsta atmosfera. Broni się więc zaciekle sposobem prezentacji i opowieścią, która ma swoje zwroty akcji i z każdym rozdziałem nabiera kształtu - bo z początku wydaje się, że magią świata chce wytłumaczyć wszystko. Dalej pozostaje piękną grą, ale niekoniecznie bardzo dobrą grą. Na ratunek nie przyjdą nam zagadki, które często oczekują kręcenia się w kółko po danej placówce. Pokoi w danym rozdziale nigdy nie ma dużo, więc rozwiązanie zawsze się znajdzie - to ogólnie dość prostolinijna gra - ale i tak czuć tu sztuczne wydłużanie, a nie fajny pomysł. Są tu też te dość niskich lotów chwyty, gdzie będziesz zmuszony powtarzać sekwencje metodą prób i błędów, a checkpoint wcale nie musi być aż tak blisko. Wypadało postawić go obok punkt docelowego, a nie testować wytrwałość gracza.Od horroru chcę fajnej opowieści - powiedzmy, że jest - i poczucia niepewności - to nie. Rzadziej chcę wizualnej perełki, ale akurat tym mnie urzekli. Trudna do oceny gra. Widać, że wypadało jeszcze sporo nad nią posiedzieć i dopieścić mechanicznie. Jak człowiek przywyknie, to te ~5h zleci ze względnym uśmiechem. Szkoda, że więcej było tu dla mnie mechanicznych frustracji niż horrorowego sznytu. Chciałem się z nią polubić bardziej.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie 1UP PR
Plusy:
Styl artystyczny rodem z dzieł Disneya
Narrator, voice-acting i sposób przedstawienia opowieści
Ten uroczy klimat z niepokojącym podszyciem potrafi urzec
Minusy:
Responsywność postaci w zamieszaniu - mechanicznie to ma sporo brudu pod pazurami
Gameplayowa bieda - zbyt mocny nacisk na QTE i jemu podobne
Choć krótka, to potrafi sprawiać wrażenia sztucznie wydłużonej