Trails1st KV WebAsset

Właściciel zdjęcia: Nihon Falcom

Recenzja Trails in the Sky 1st Chapter na Nintendo Switch 2

Trails to jedna z największych i wciąż trwających serii jRPG. Liczy sobie kilkanaście odsłon i ma to do siebie, że trudno się w nią wgryźć. Nie dźwiga klasycznej numeracji, dzieląc się na kilka pomniejszych części, często składających się z paru gier. Jeśli jesteś jednym z tych, którzy chcieliby zacząć od samego początku, to Nihon Falcom właśnie pomogło, tworząc pełnoprawny remake pierwszej gry z 2004 roku.
20250928175046-01K68G76FWJZTFWEN98VNP18KB
Trails in the Sky 1st Chapter przedstawi historię przyrodniego rodzeństwa - Estelle i Joshua - którzy wkraczają w dorosłość i przymierzają się do roli Bracerów. W tym świecie są to ludzie odpowiedzialni za niesienie pomocy potrzebującym. Archetypy bohaterów, działający z ramienia pozarządowej organizacji. To ostatnie warto podkreślić, bowiem polityczna otoczka była zawsze ważnym punktem Trailsów. To świat, w którym magia łączy się z technologią, a my szybko trafimy na trop większej intrygi. W fabularne niuanse wdawać się nie będę, choć warto podkreślić, że nowa odsłona ma nagranych sporo linii dialogowych, co na pewno pomaga w śledzeniu wątku. Na naszej drodze czekają oczywiście nowi towarzysze… a do samej Estelle proszę się nie zrażać po dość kontrowersyjnej (i przydługiej) cutscence początkowej. To jedna z lepszych bohaterek żeńskich w jRPGach, która wbrew trendom jest równorzędnym partnerem dla klasycznego herosa Joshuy, a nie pobocznym miłosnym zainteresowaniem ze specjalizacją w leczeniu.
20250928175046-01K68G72MSFFR4RN8J7AERD672
1st Chapter działa na silniku znanym z Trails Through Daybreak i adaptuje wiele z tamtych założeń. Siłą rzeczy będzie to więc ewolucja wydłużająca czas zabawy o wiele dodatkowych godzin, jak i adaptująca założenia z nowożytnych odsłon serii. Nowe Trails in the Sky zdecydowało się na modyfikacje systemu walki. Kiedyś tylko grid, tylko taktyka, a dziś też dodatek w postaci akcji. 

Równolegle funkcjonują tu dwie metody wyjaśniania sporów. Taktyczna, gdzie możemy poruszać się do woli po polu walki i pozycjonować odpowiednio bohatera przed atakiem (specjale mają swoje pole rażenia), oraz slasherowa łupanka, gdzie po prostu zasypujemy delikwenta gradem ciosów. Obie przyzwoite, choć nie da się uniknąć tej pierwszej. Wszystkie walki z bossami od razu wepchną nas w turowy model zabawy, a i sami możemy go odpalić w każdym momencie zabijania mobków w trybie zręcznościowym - w drugą stronę takiej opcji nie zauważyłem. Wszystko ma na celu przede wszystkim niesienie różnorodności. Utrzymywanie zainteresowania i poczucia świeżości. To nie jest tak, że tkwienie w wymianie akcyjnej (choć łatwiejsze i mniej szkodliwe dla zdrowia postaci) znacznie przyspieszy wykańczanie wrogów - co dla przykładu robi Metaphor. Gdy levele walczących są zbliżone (i nie większe niż 5 poziomów), to trochę trzeba tych ciosów wcisnąć. A i w tym trybie nie skorzystamy z kluczowej funkcji kombinacji łączonych, które zazwyczaj niosą największe obrażenia. W trakcie walki, gdy przeciwnik zostanie oszołomiony, dostajemy możliwość przeprowadzenia szybkiej i darmowej akcji wielu lub jednej postaci. To nasz najwierniejszy przyjaciel przy trudniejszych walkach.
20250928175046-01K68G6TGF2X9JW1SGAFD757TH
Jeśli chodzi o walkę, czy fabułę, to zawsze sympatyzowałem z Trailsami. Problem mój zaczyna się przy systemie progresji postaci. Ten niezmiennie uważam za przytłaczający. Tu nie sam level czyni z Ciebie kozaka. Wpływ ma oczywiście ekwipunek (to standard), jak i system orbów/kwarców przypisywanych do postaci. Te są mało czytelne. W teorii tylko proste koło, do którego dopasowujemy posiadane boosty, ale wypada tam ułożyć najbardziej korzystne kombinacje i dopasować żywioły… Nie podoba mi się. Chyba jestem za stary i zbyt oswojony z klasycznym modelem. Nie wiem, czy z taką klasyką współgra też system BP, które mamy zdobywać na przestrzeni całej gry - za questy i bonusowe aktywności. Niezmiennie stoję na stanowisku, że mniej znaczy więcej, a mnożenie ilości mechanik do zapamiętania nie czyni grę lepszą.
20250928175046-01K68G7A6MHDYRNPVVZ91YFX4R
To jednak nie zmienia faktu, że pośród ostatnich Trailsów, które trafiały na Switcha - ten podobał mi się najbardziej. Ma najfajniejszą i (wciąż) najbardziej przyziemną historię. Faktycznie wpływ może mieć na to fakt bycia początkiem serii. Świadomość, że ja tu nie muszę nikogo znać i mogę bez tego dyskomfortu chłonąć treść. Wszystkie pozostałe, choć w pełni zdatne do ogrywania w pojedynkę, miały postacie zapożyczone z innych gier, co bez wiedzy dawało Ci okrojone doświadczenie. 

Poza tym na ten odbiór składają się jeszcze pomniejsze usprawnienia, jak szybka podróż, czy świat, który nie razi loadingami - na Switchu 2 tylko szybki czarny ekran po opuszczeniu budynku. Mapa mogłaby być czytelniejsza, bo nie daje klarownej wiedzy, czy w danej odnodze jest już tylko ślepy zaułek, czy jeszcze dalszy teren, ale to już detale do przyzwyczajenia.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Team Acctil


Plusy:

Thumb Up

Udane przejście w nowsze czasy - oprawa świetna, a silnik nie uprzykrza życia loadingami na Switchu 2

Thumb Up

Dwa równolegle funkcjonujące systemu walki

Thumb Up

Voice acting - samo istnienie, bo to nie jest częsta rzecz w gatunku

Thumb Up

Pomniejsze umilacze rozgrywki (Quality Of Life) też są mile widziane


Minusy:

Thumb Down

Niezmiennie daleko mi do przytłaczającego systemu progresji postaci - za dużo, za nijako

8 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz