Estonia kojarzy się z ilością wysp i wysepek - w skład tego państwa naliczono ich ponad 1500. Mają mniej mieszkańców niż sama Warszawa, a swój język z przymrużeniem oka określają jako najseksowniejszy. Chwalić można ich internet, bo cechuje go dobra łączność z każdego punktu na mapie. Dla wielu Europejczyków to małe państwo wciąż jednak pozostaje zagadką. W 2019 roku świat elektronicznej rozrywki dopisał nowe skojarzenie. 15 października premierę na PC miało Disco Elysium, debiutancki projekt studia ZA/UM. Powiedzieć, że szturmem podbili serca graczy, to nie powiedzieć nic. Bardzo pozytywne recenzje na całym świecie, a na Game Awards ich 4 nominacje skończyły się 4 statuetkami – na pokonanym polu zostawiając o wiele głośniejsze produkcje. Właściciele Nintendo Switch na swoją edycję musieli czekać 2 lata. Na konsole zawitała ona w wersji The Final Cut, oferując obsługę kontrolerów, ulepszoną grafikę, pełny dubbing, a także dodatkowe zadania i postaci.
Nie ma niczego
W dużym uproszczeniu, Disco Elysium to gra RPG z ogromnym naciskiem na fabułę. Miłośnicy ubijania orków, którzy głównie z tym kojarzą ten gatunek, muszą pohamować swój entuzjazm. Największa walka jaką tu toczymy, to ta w głowie naszego bohatera. Podnosisz się z podłogi w samej bieliźnie. Na żyrandolu wisi krawat, a w samym pokoju panuje, deikatnie rzecz ujmując, lekki rozgardiasz. Zdecydowanie większy masz w swoim wnętrzu. Słyszysz głosy, które podpowiadają Ci, że bezpieczniej będzie nie przeglądać się w lustrze. Przynajmniej wiesz, że poprzednia noc była ciężka. Szukasz ubrania i wychodzisz dowiedzieć się czegoś o sobie. Podobno jesteś policjantem i zostałeś tu oddelegowany w celu rozwiązania sprawy brutalnego morderstwa. W mieście doszło do linczu. To prawie tak samo straszne, jak Twoja boląca głowa. Na prostą postara się sprowadzić Cię Kim Kitsuragi, porucznik z innego wydziału, który dzielnie czekał aż dojdziesz do siebie. I choć już się obudziłeś i prowadzicie dialog zapoznawczy, dochodził do siebie będziesz na przestrzeni całej gry.
Tylko ciepły, pierwotny mrok
Charakterystyka naszej postaci to biała karta, którą dowolnie wypełniamy. I nie jest to tylko chwytliwy tekst. Gra oferować będzie inne doświadczenie dla tych, którzy postawią na intelekt, a inne dla prymitywnych mięśniaków. Przechodziłem tytuł dwukrotnie i przygoda odczuwalnie się od siebie różniła. Trzon fabuły oczywiście stoi względnie nienaruszony, ale ścieżki jakimi kroczymy i jakie rozwiązania preferujemy już tak.
Jeśli postawisz na bycie „encyklopedią”, to spodziewaj się jeszcze większych ścian tekstu, niż te, które cechują Estońską produkcję. To fajnie zaimplementowana RPG-owa mechanika, gdzie sukces danej akcji (rzut kością) zależny jest w dużej mierze od naszych umiejętności. Nietypowe drzewko posiada cztery odnogi – logiczną, psychiczną, motoryczną i fizyczną. Te zaś posiadają swoje odłamy, które najprościej określić fragmentami naszej osobowości. Dokarmiane fragmenty będą najgłośniejsze w głowie naszego policjanta/alkoholika. Twórcy nie poszli na łatwiznę, a mnogość możliwości zapewnia sporo frajdy. Wręcz cierpiałem, nie mogąc przyznać większej ilości punktów. Nie mówimy tu o banalnej charyzmie czy sile, a konceptualizacji, matematyce wzrokowej, czy elektrochemii, będącej tolerancją na używki. Absolutny geniusz w kategorii kreowania postaci. A to tylko wierzchołek góry lodowej…
Z Nigdziejowa do Nigdylandii
Już teraz człowiek może być pod wrażeniem pomysłowości twórców. Ile czasu musieli poświęcić na zgrabne przedstawienie takiej formy rozwoju graczowi. Nasz tutejszy światopogląd musi mieć jednak swoją genezę. Emocjami karmi nas Martinaise, portowa dzielnica miasta Revachol. Od pierwszych chwil wiemy, że to miejsce przepełnione bólem. Czasami słychać głosy, że „kiedyś to było”, ale nie da się ukryć, że teraz nie jest. Rozwój został przyhamowany, ludzie strajkują, służby porządkowe tego miejsca unikają. Ten zdegenerowany punkt na mapie na pewno wyróżnia podział ideowy. Napotkane postaci chętnie dzielą się swoją wizją odbudowy, a my jako niewiele pamiętający osobnik jesteśmy podatni na ich wizję. Z pełną świadomością można uznać świat za najjaśniejszy punkt całości. Celowo pomijam jego liczne aspekty, bo poznawanie go stanowi ważny element. ZA/UM poświęciło lata na dopracowanie tego aspektu. Martinaise nie przytłacza wielkością, a ogromem informacji i barwną historią. Całą mapę obejdziemy bardzo szybko, ale diabeł tkwi w szczegółach. Rozmowy z postaciami pobudzają naszą wyobraźnię. Wspominają o tym, jak jest w innych miejscach Revachol. Jak podkreśla główna scenarzystka Helen Hindpere, Disco Elysium przedstawia jedynie niewielką część wykreowanego świata. Ta niewielka część, to już przejaw geniuszu.
Nic podlane niczym na bazie niczego
Złośliwi zarzucają grze powolne tempo. Inni wytykają ściany tekstu. Gdzieś w natłoku informacji można poczuć się przytłoczonym, a pozostałej dawki nie przyswoić. Porównania do kultowego Planescape Torment nie wzięły się znikąd.
Tańczyć do muzyki disco
Interfejs gry jest czytelny, sam gameplay w pełni akceptowalny. Nie ma co ukrywać, że komputerowa myszka jest najwygodniejszym narzędziem do sterowania, ale przejście na analogi trzeba uznać za udane. Lewy odpowiada za kierowanie postaci, a prawy naprowadza na interesujące nas elementy interakcji. Wygodnie. Specyficzny styl graficzny nie gryzie się z konsolą.
Nie musisz już robić niczego
Ta gra to dzieło sztuki. Jeśli usiądziemy na spokojnie, zastanowimy się nad złożonością tego tytułu, ciężko o inne wnioski. To coś absolutnie wyjątkowego w kwestii wirtualnych światów. Za kilkanaście lat wciąż będziemy o niej wspominać. Jeśli o warstwę tekstową chodzi, to zagrozić jej może chyba tylko kontynuacja, o której nieśmiało wspominają twórcy.
Nie chcę przez to powiedzieć, że to tytuł dla każdego. Bardzo łatwo mi sobie wyobrazić, że komuś pozostanie on obojętny. Podpowiem, jeśli po pierwszych paru godzinach nie dałeś się zauroczyć, to już nic tego nie zmieni. Jeśli taka forma, bądź co bądź, interaktywnej książki Ci nie odpowiada, to bezpieczniej będzie odpuścić. Osobiście mam jeden problem. Po tym całym zakręconym doświadczeniu, jakie zostało mi zaoferowane, zakończenie gry zawiodło. W teorii jest ich kilka, ale różnice są śladowe. Im bliżej rozwiązania tej zagadki, tym więcej pary ulatuje. Oczekiwania zdecydowanie rosły w miarę jedzenia.
Nie chcę przez to powiedzieć, że to tytuł dla każdego. Bardzo łatwo mi sobie wyobrazić, że komuś pozostanie on obojętny. Podpowiem, jeśli po pierwszych paru godzinach nie dałeś się zauroczyć, to już nic tego nie zmieni. Jeśli taka forma, bądź co bądź, interaktywnej książki Ci nie odpowiada, to bezpieczniej będzie odpuścić. Osobiście mam jeden problem. Po tym całym zakręconym doświadczeniu, jakie zostało mi zaoferowane, zakończenie gry zawiodło. W teorii jest ich kilka, ale różnice są śladowe. Im bliżej rozwiązania tej zagadki, tym więcej pary ulatuje. Oczekiwania zdecydowanie rosły w miarę jedzenia.