sf6-key-art

Właściciel zdjęcia: Capcom

Recenzja Street Fighter 6 na Nintendo Switch 2

Switch, choć wydaje się idealny, niekoniecznie miał po drodze z bijatykami. Na tronie rozsiadł się świetny Super Smash Bros. Ultimate, a każda propozycja firm trzecich przepadała bardzo szybko. Nawet jeśli była częścią wielkiego trio - MK, SF, Tekken - to musiała się zmagać z parametrami konsoli i tę walkę brutalnie przegrać. Najwierniejsi fani gatunku byli skazani na retro, co sam Capcom udowodnił, że nie musi być takie złe - wydając świetne kompilacje, jak Capcom Fighting Collection, czy jeszcze lepsze Marvel vs. Capcom Fighting Collection. Dziś, z racji premiery nowego sprzętu, te czasy idą w niepamięć, a niezawodny Capcom wskakuje Day 1 ze swoim wciąż świeżym Street Fighter 6.
20250607125736-01JX50HS7W0ZADTKQ9HPNH1F5B
Na starcie wypada nadmienić, że SF6 na Switchu 2 jest doświadczeniem bezbolesnym. Stanowi jednocześnie ciekawy benchmark dla konsoli i doskonałe świadectwo tego, jak dobrze sprzęt Nintendo poradzi sobie z silnikiem RE Engine. Gra wygląda świetnie w ruchu, spadki klatek są bardzo okazjonalne, a jako gracze hybrydowi musimy się pogodzić z zaledwie garścią niedogodności.

Piszę to jednak z pozycji osoby, która nie niesie bezpośredniego porównania z SF6 na mocniejszych sprzętach - nie grałem, wybaczcie. Wierzę jednak, że włosy wyglądają tam o wiele lepiej niż tutaj. Nie wiem, co jest z nimi w grach dzisiejszych czasów, ale zdają się one zawsze sprawiać największe problemy. Tu polecam zwrócić szczególną uwagę na tył głowy, co przy stworzonych postaciach będzie niestety ich cechą szczególną - wygląda, jakby fryzjer postanowił robił przedziałki po złości. Ten konkretny graficzny artefakt będzie nieunikniony i cały czas rzucający się w oczy - bo i w tym jednym z głównych trybów ta perspektywa jest nieunikniona. Nie zaburza on w stopniu szczególnym samej rozgrywki, a do listy niedoskonałości dopiszcie czasami doczytujące się w tle budynki podczas podróży po otwartym świecie. Kolejny raz - nic przesadnie utrudniającego zabawę, ale jest i wypada podkreślić. Więcej grzechów nie stwierdzono i tu mówię o rozgrywce offline, jak i online. Graczy w tym drugim na ten moment jest satysfakcjonująca ilość i nie ma problemu ze znalezieniem rywala - niezależnie od trybu. 

Switch 2 wygrywa decyzją sędziów z RE Engine. Wjeżdżać z Residentami!
20250607153917-01JX59RCNYKYHA1GSJVV61CPYD
Samo SF6 korzysta z dobrze sprawdzony mechanik, próbując łączyć klasykę z nowoczesnością. Wszystko za sprawą dwóch modeli sterowania, gdzie pierwszy to 6 przycisków odpowiedzialnych za uderzenia (lekkie, średnie, mocne i ten sam zestaw pod kopnięcia), a drugi ogranicza nas wyłącznie do trzech, ale oddaje w nasze ręce uproszczenia. Te dla ciosów specjalnych, jak i technik drive, na których SF6 stoi.

Drive bar widnieje pod paskiem życia naszej postaci i kręci się wokół wielu mechanik. Wykorzystujemy go zarówno do boostowania swoich uderzeń, blokowania absolutnie wszystkiego poza chwytami, jak i parowania przy naciśnięciu w odpowiednim momencie. Rozszerza się to również na reversale, kiedy ktoś przygwoździł nas do narożnika, czy do rushowania w celu zwiększenia swojego combo/szybkiego skrócenia dystansu. Klasycznie wykonuje się to w różnych wariacjach dwóch przycisków, a w wersji modern kryje się to pod jednym. Jest to główny punkt programu każdej walki. Pasek napełnia się szybciej przy ofensywnym graniu, które jest w tym SF zdecydowanie bardziej wspierane. Co cieszy, bo i walki zyskują na dynamice, a nie promują wyczekiwania, jak to było bodajże w SF4. Przy wyczerpaniu paska drive stajemy się mocno osłabionym workiem do bicia. Zaleca się pilnowania tego aspektu.
20250607125736-01JX50HX4J5Y88YGD9C7CBP8VQ
Street Fighter 6 to również znak czasów. Poważna zmiana pokoleniowa, która dla wielu może być ciężkostrawna. Cały czas na ekranie pojawiają się przejaskrawione motywy, które może i dodają efekciarstwa, ale wiem, że dla fanów klasyki mogą generować odruchy wymiotne. Podobnie jak w Tekken 8, jest tu tego sporo. Nie jestem jednoznacznie przeciwny takiemu zabiegowi, ale gdzieś tam tęskno do tego dawnych lat - …kiedyś to było!

Nieco bardziej klarowne stanowisko mam w kontekście kierunku serii i nowego rosteru. Ten drugi przyniesie wiele świeżynek, pomijając kilku absolutnych ulubieńców - żeby Sagata i Vegi nie było?! Nikt nie pluje mi tu w twarz, bo jest Ryu, Ken, Blanka, Honda, Chun-Li, Guile, Bison, Zangief czy Dhalsim (a i doceniam Terry’ego z KOF), ale Ci nowi sprawiają wrażenie dziesiątej wody po kisielu. Jakby ich zabrało w takim SF7, to pewnie nikt by szczególnie nie tęsknił. Wątpie, żeby mieli zrezygnować z Luke’a, który robi tu za twarz serii, ale akurat on to najmniejsze zło przy jakiejś tam Kimberly, czy tworze zwanym A.K.I. Już ta ogromna Marisa, która jest żeńskim Zangiefem, to ciekawszy projekt, ale nie mogła mieć normalnej fryzury? Musi być tak jawną karykaturą? Na szczęście nikt nie każe mi tym grać, a takiego nowego Bisona, to nawet bardzo doceniam. Śmieszne, że SF6 próbuje się przypodobać młodszym i obrzuca nas kolorkami - dla wielu może być to tożsame z kiczem, a jednocześnie rezygnuje ze wpisującego się w ten szablon czerwonego generała, na rzecz jego najmroczniejszej formy dotychczas.
20250607125736-01JX50J3F726F25NEAV6PCX0QS
Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że Capcom niekoniecznie wierzy w fanów bijatyk. Jakby nie czuję, że może postawić na nich i tylko na nich. Skupia się najbardziej na otoczce i formie podania. Nie chcę tu napisać, że totalnie zaniechali gameplay, bo to jest solidna bijatyka, ale nacisk na stworzone avatary i tryby gry z nimi związane to dla mnie czerwona lampka. Absolutnie nie podoba mi się World Tour, czy online’owy hub w salonie arcade, którego najjaśniejszym punktem jest możliwość pogrania w starocie od studia (pokroju Final Fight, czy starych SF).

World Tour to nasze główne story, gdzie poruszamy się po otwartym świecie i obijamy absolutnych anonimów biegających po tamtejszych ulicach. Wbudowano w to wszystko płytkie systemy RPGowe z drzewkami umiejętności i levelowaniem, które absolutnie nie napędzają do dalszej walki. Jest tu szeroko zakrojona fabuła, ciągłe dialogi i poznawanie prawdziwych bohaterów widowiska, ale fed-exowe questy i walki z no-name’ami, to dla mnie żadna zachęta w bijatyce. Inna sprawa, że do tych celów musisz użyć stworzoną przez siebie postać, która zawsze będzie nieść jakąś formę ułomności względem tych pełnych detali wojowników z rosteru. A jeśli nie będzie jej nieść ona, bo poświęciłeś się i wpompowałeś kilka godzin w proces tworzenia, to już na pewno będą to mieli wypluci z generatora przechodnie, do których podchodzisz, wyzywając do walki bez powodu. Nuda, panie Street Fighter, nuda.

Jeśli jednak chcesz, to możesz zaprowadzić swoje wirtualne dziecko do salonu arcade, gdzie skorzysta z maszyny, by oznajmić innym graczom w sieci, że jest gotowe do walki autentycznymi bohaterami Street Fightera. Co gorsza, może też spróbować wymierzyć sprawiedliwość samemu w walce avatarów - ... ale jestem tym tak przerażony, że nawet nie spróbowałem. To takie ładne opakowanie do czegoś, co można odpalić w tym rdzennym z trybów (tu trzecim, jakby najmniej ważnym?) nazwanym Fighting Grounds. To tam znajdziecie to, na czym się wychowaliście. Krótkie story/arcade mode z fabularyzowanymi obrazkami dla znanych bohaterów, treningi, ranked matche i możliwość odpalenia w tle wyszukiwania przeciwnika (co jest znacznie wygodniejsze od siedzenia przy maszynie).
20250607125736-01JX50JZGV47Y8T14NH0TT3J8V
Street Fighter 6 na Switchu 2 obronił się wizualnie, potrafi zaciekawić gameplayowo, ale trudno w nim pominąć nacisk na społeczność online i nasze avatary. Rozumiem ten zabieg z pozycji firmy świadomej, że dziś to tam odbywa się większość wymian uprzejmości między graczami, ale absolutnie nie potrzebujemy do tego tych sztucznych trybów. Nie chcę żadnego World Tour, bo jedyne przesłanki ciekawości, jakie ono przyniosło, to nieco bardziej beat’em upowa forma walki z większą ilością przeciwników (co też spuszcza w dół licznik klatek na moje oko). Nie potrzebuję pięknego huba arcade, gdzie muszę oglądać często prześmiewcze twory innych graczy. Wystarczy mi Fighting Ground, które niebezpiecznie stoi gdzieś z boku. Capcom, nie idźcie tą drogą. To pułapka. Jeśli stawiasz all-in na młodszych odbiorców, to pamiętaj, że oni mają jedną cechę, którą trudno pominąć - tendencje do częstych zmian gier i szybkiego nudzenia się. I tak będzie z tym. Dbajcie o roster, dbajcie o rollback netcode, dbajcie o sprawiedliwe mechaniki i balans rozgrywki. A jeśli story, to z pompą i wokół ulubieńców, jak robią to w Neatherrealm, czy zaczął praktykować Tekken.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie CAPCOM Polska


Plusy:

Thumb Up

Drive bar ma sporo ciekawych założeń, a walka wspiera ofensywne podejście

Thumb Up

Switch 2 wygrał walkę z RE Engine - gra wygląda świetnie (poza wyraźnymi artefaktami na włosach i kilkoma opisanymi detalami)

Thumb Up

Rollback Netcode działa bez zarzutu, a społeczność jest zaangażowana i nie ma długiego czekania na rywala online - co przy bijatykach na Switchu 1 zawsze było problemem

Thumb Up

Klasyczna część rosteru, dodatek w postaci Terry’ego z KOF i odświeżony Bison…


Minusy:

Thumb Down

…większość nowych postaci to usilna próba wymiany pokoleniowej, którą trudno obronić patrząc na braki pokroju Sagata czy Vegi

Thumb Down

Duży nacisk na stworzone avatary, które bazowo są ubogą karykaturą tutejszych wojowników

Thumb Down

World Tour to bardzo nudny tryb obijania anonimów, a Battle Hub to przerost formy nad treścią

7 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (6)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz

philipo
12.06.2025 12:17
W temacie Street Fightera zatrzymałem się na Super SF IV, może będzie okazja wrócić do serii.
Robert
12.06.2025 16:01
Mój ostatni SF to dwójka, także tego :)
korazdrzewa
12.06.2025 13:12
Jeśli zaakceptujesz te wszystkie kolorowe flesze i błyski, a świeży roster nie będzie przeszkadzał, to to bezpieczne lądowanie. Niko
Nintendo Kolekcjoner
12.06.2025 11:57
To tylko Key card więc nie mam ciśnienia - może kiedyś na jakiejś promocji kupię 🤔 ten nacisk na avatary pewnie też mnie by irytował… Pozdro 😉
korazdrzewa
12.06.2025 13:11
X-Kom miał promkę i sprzedawał za 150zł. Już się skończyła, ale to pewnie zwiastun takiej ceny w przyszłości - u tego, czy innego sklepu. Niko
Nintendo Kolekcjoner
12.06.2025 14:45
W większości przypadków Key card chyba trzeba będzie tak podchodzić. Kupić gdy promo jest ewentualnie tak jak z cyfrowymi robię. Czasem robię wyjątki ale mało kiedy 😎