Niedawno zanurzyłem się w arcade’owy futbol amerykański za sprawą bardzo udanego Legend Bowl. Piksele przypomniały stare czasy, kiedy człowiek ledwo ogarniał wszelkie tajniki sportu. Dziś, za sprawą Saber Interactive, podkręcamy arcade’owy kurek do maksimum, zachowując przy tym sportową polewę. Wild Card Football gwarantuje wiele uproszczeń i obiecuję bardzo przystępną formę Pick & Play. Każdy może spróbować swoich sił na tym boisku od 10 października na Nintendo Switch.
Wild Card Grounds
Wierzę, że klikając na ten link, masz chociaż odrobinę pojęcia o tym sporcie. Termin Touchdown i zadania Quarterbacka nie są Ci obce, a jak otworzysz księgę zagrywek, to nie zwariujesz od nadmiaru wyrysowanych linii. W teorii Wild Card Football adaptuje nie tylko zasady z NFL, ale i czerpie z jej prawdziwych gwiazd - tu moja wiedza się kończy i muszę opierać się na zapewnieniach twórców.
Wszyscy jednak przybierają karykaturalną formę, a na boisku roić się będzie od specjali i zagrywek nie z tego świata. Nie musiałem zerkać w opis gry i sprawdzać twórców, żeby wyczuć vibe WWE 2K Battlegrounds, które kilka lat temu modyfikowało mocno zasady wrestlingowe na rzecz niezobowiązującej rozrywki. Tu nawet menu pozostało niezmienione względem tamtej pozycji. Zakładam jednak, że bliższe naszym obyczajom (i zarazem bardziej znane) będzie Playgrounds biorące na tapet gwiazdy koszykarskiej ligi NBA. To z taką grafiką i feelingiem mamy tu do czynienia.
Karciane nadużycie
Wyczuwalną różnicą w zasadach gry będzie mniejsza ilość zawodników na placu boju. Dostaniemy tu mecze w formule 7 na 7, ale kluczowe dla całości będą ulegające dynamicznym zmianom zasady. Wild Card do serca bierze sobie karty i będą one często ważniejsze od naszych zagrywek. Miłośnicy taktyki i przewidywania mają dodatkową warstwę do opanowania.
Wybór każdej zagrywki poprzedzamy doborem karty, jeśli zasoby nam na nią pozwalają (mają różne koszta energii uzupełnianej z każdą zagrywką). Często będzie się ona wiązała z poprawionymi statystkami, ale bywają i bardziej odjechane opcje pokroju blokad na boisku czy teleportów. Zresztą sam prosty boost do szybkości potrafi mocno wywrócić całość do góry nogami. Nasza udana zagrywka może się skończyć Touchdownem po przebiegnięciu całego boiska. Niby każdy zawodnik ma pasek zmęczenia podczas szybszego biegu, ale z odpowiednim dopalaczem i tak skończy niedościgniony.
W grze znajdziemy trzy różne typy zmiennych: Rule Breakers - zmieniające zasady, Special Moves - dające możliwości dalekie od realnych oraz Stats - wpływające na statystyki. Nie znamy wyborów rywala, więc może dojść do sytuacji, gdzie rzucone przez obie drużyny karty się automatycznie niwelują (dla przykładu - on nas zwolni, my się przyspieszymy). Tyle że nie każdy chaos jest zwiastunem fajnej nieprzewidywalności. Czasami jest po prostu zbędnym urozmaiceniem. Oparcie tak dużej części gry na tej mechanice uważam za chybiony pomysł. Całość jest już dostatecznie rozrywkowa (i arcade’owa) bez tego. Miałem ogromną satysfakcję z przeprowadzenia udanej akcji BEZ użycia kart. Kiedy wszystko poszło jak po sznurku, a ja obserwowałem desperacko próbujących dogonić mnie obrońców. Mechanika futbolu została uproszczona, ale nie ogłupiona na tyle, żeby zatracić swoją duszę. Tu wciąż czuć serducho, ale czasami uderza ono w niekoniecznie mile widziany przeze mnie ton. Odczucia, co do nacisku na QTE też mam nieco mieszane. Przedzieranie się przez zastępy wroga jest okraszone próbą odpychania i chronienia piłki, co z naszej perspektywy objawia się jako naciśnięcie przycisku w odpowiedni timing.
W grze znajdziemy trzy różne typy zmiennych: Rule Breakers - zmieniające zasady, Special Moves - dające możliwości dalekie od realnych oraz Stats - wpływające na statystyki. Nie znamy wyborów rywala, więc może dojść do sytuacji, gdzie rzucone przez obie drużyny karty się automatycznie niwelują (dla przykładu - on nas zwolni, my się przyspieszymy).
Gry traktujące o futbolu często są skomplikowane. Musimy mieć oczy dookoła głowy i być przygotowani na wiele. Zejdzie się chwila, zanim załapiecie wszystkie tajniki sterowania nawet tutaj (czyli w czymś, co z natury upraszcza). Dodanie kolejnej warstwy po prostu przekroczyło mój dopuszczalny limit kalorii. Co za dużo, to niezdrowo.
Dream Team
Cała luźna otoczka mi jak najbardziej leży. Nie tyle przyzwyczaiłem się do tego stylu, co zaczął mi się on zwyczajnie podobać. Dzięki niemu całość chodzi przyzwoicie nawet na Switchu, a i wygląda w porządku. Czasami się to wszystko zlewa, ale to nie zawsze kwestia silnika gry, a specyfika sportu wymieszana z parametrami Nintendo. Wszystkie powtórki z kolejnych powaleń dają sporo frajdy, także nie tylko ofensywa jest jej ciągłym dostarczycielem.
Dziękujemy firmie Honest PR za dostarczenie gry do recenzji.