shotgun

Właściciel zdjęcia: Devolver Digital

Recenzja Shotgun Cop Man na Nintendo Switch

Devolver Digital wydaje same hity. Przynajmniej takie panuje przeświadczenie w środowisku gier niezależnych. I o ile znajdę kilka przypadków, które odstają od wysokiej normy, to powtarzanie tego wcale nie będzie jakimś skandalicznym wykroczeniem. Oni naprawdę mają nosa do produkcji nietypowych. Często prostych lecz piekielnie wciągających. Shotgun Cop Man to kolejna gra z tej kategorii wagowej.
2025050320251100 s
Jak na to popatrzeć po screenach, to niewielu by się skusiło. Jak na to popatrzeć po screenach z przeświadczeniem o zaangażowaniu Devolverów, to sytuacja zmienia się diametralnie. Już widzę oczami wyobraźni, jak bawi ich ta forma zaoferowana przez DeadToast Entertainment (odpowiedzialni m.in. za My Friend Pedro). Oto on - samotny policjant ze swoim wiernym shotgunem, który musi złapać największego złoczyńcę ze wszystkich, Szatana. Jest łysy i gotowy na wszystko. Dodajcie do tego głos znanych lektorów ze zwiastunów kina akcji wczesnych lat 2000, a pewnie trafimy w te prześmiewcze tony, jakie tu dla nas zgotowano. Poleci kilka nieprzyjemnych słów z obu stron, a po drodze zostawimy sporo martwych demonów.

Shotgun Cop Man to zabawa kręcąca się wokół dwóch przycisków. To gra, w której non-stop skaczesz i jesteś w powietrzu, ale nie dysponujesz przyciskiem skoku. Podobnie do omawianego niedawno Sacre Bleu, Twoim środkiem transportu i nieoczywistych lotów będzie strzelba. Wystrzelona w kierunku przeciwnym do zamierzonego swoim impetem skieruje Cię na właściwe tory. Wszystko z powietrznymi ograniczeniami (3 strzały w powietrzu, a przeładunek dopiero na ziemi) i karabinami, które pozwolą utrzymać się na pewnej płaszczyźnie na dłużej - tj. dopóki pozwoli nam na to magazynek.
2025050414473000 s
To nietypowy sposób przemierzania terenów, ale kluczowy dla zabawy. Gra stanowi serię krótkich (około minutowych) leveli. Wszystkie są wyceniane pod kątem pokonanych wrogów, otrzymanych obrażeń oraz czasu, w którym się z tym wszystkim uporamy. Zabawa przede wszystkim dla domorosłych speedrunerów chcących bić swoje rekordy, ale dająca sporo radości również tym spokojniejszym. Sam nie pędziłem na złamanie karku (wszystko w granicach mojego stylu gry), nie próbowałem pokonać samego siebie, a bawiłem się świetnie. Tyle że z tym minimalizmem trzeba się polubić.

Na pewno nie będziecie tu narzekać na dynamikę, bo levele są krótkie, wrogów jest pełno, a nowe pułapki zaskakują w każdym z 9 rozdziałów “opowieści”. To ich mieszanka trzyma przed ekranem i w momencie dostosowania się do wszystkich tajników sterowania nie pozwala się oderwać od ekranu. Szybko złapałem ten motyw, a syndrom jeszcze jednego levela/tury/misji był praktycznie nieunikniony. Przez tę grę się przepływa. Robi się to w moment, bo całość zajmie coś w okolicach 2h (potem już tylko rywalizacja z samym sobą).
2025050320475700 s
Po pierwszym szoku poznawczym, to strzelania się najprędzej wam odechce. Bossowie występują pod koniec każdego rozdziału, są w porządku, ale nic do przesadnego zapamiętania. Sami w sobie stanowią festiwal małych ucieczek i szukania bezpiecznego miejsca w powietrzu. Wyglądają ok, ale do mojego pełnego zachwytu zwyczajnie nie dojechali. Najgorzej zaś wypadają misje, gdzie zostajemy zamknięci w ciasnej przestrzeni i musimy unicestwić X wrogów. Każdy rozdział zawiera kilka takich i daleko im do całej reszty. Skoro w transporcie tkwi magia tytułu, to i musiało się to odbić na suchym strzelaniu. Kolejny raz - to nie są fatalne momenty, a i tak zajmą nam moment, ale ewidentnie się robi smutno na sercu, że znowu twórcy idą na taką łatwiznę, a nie wymyślają patentów na utrudnienie nam podróży.

Szczególnie że każdy oberwany cios pozbawia nas serca, które można bardzo łatwo odzyskać i bawić się dalej. Dopiero gdy w tej pustej formie oberwiemy, to umieramy i zostajemy cofnięci o kilka kroków (nawet nie zawsze do początku krótkiego poziomu). Dla kogoś, komu nie w głowie kolekcja wszystkich achievementów, to pewnie będzie mała rysa na kodzie tej gry. Tego, że ona PRZEDE WSZYSTKIM polega na jak najszybszym wybrnięciu z opresji i pokonaniu demonów nie zmienię. Będziecie się bawić bardzo dobrze, ale krótko.
2025050320391900 s
Shotgun Cop Man to kolejne potwierdzenie z jak wyjątkowym wydawcą mamy do czynienia. Sprzedają nam banał. Pozornie najprostszą konstrukcję w gamingowym świecie, a wyciskają z niej tyle miodu, że wszystkie Kubusie wyjdą szczęśliwe. Apetyt niestety rośnie w miarę jedzenia, a tego może tu zwyczajnie zabraknąć. Jego różnorodność raczej też nie rozpieści. Widoczny styl artystyczny utrzymuje się na całej szerokości, więc na wizualne zaskoczenia nie liczcie.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Cosmocover


Plusy:

Thumb Up

Gameplayowa prostota, która nie pozwala odejść od ekranu - syndrom jeszcze jednej misji

Thumb Up

Bardzo dobre tempo rozgrywki - w prędkości poruszania, strzelania, a nawet szybkości loadingów

Thumb Up

Prześmiewczy ton

Thumb Up

W teorii pod speerunerów, ale bawić będzie też pozostałych


Minusy:

Thumb Down

Wizualna nuda - wszystko w tym samym tonie przez całą grę

Thumb Down

Levele oparte na falach kolejnych wrogów - krótkie, jak cała gra, ale wyraźnie odstają od reszty

8 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz