Paper Cut Mansion to roguelike w świecie papierowego horroru. Gra została wydana w grudniu 2022 roku poprzez Thunderful, a jej twórcami jest Space Lizard Studio. Czy uda nam się przetrwać na kolejnych piętrach przerażającej posiadłości?
Fabuła
Mamy na imię Toby i jesteśmy policyjnym detektywem. Przybywamy do tajemniczej rezydencji, aby odkryć jej mroczne tajemnice skryte na jej kolejnych piętrach.
Pomimo iż rezydencja wydaje się zniszczona i opuszczona, to wcale tak nie jest. W jej zakamarkach przebywają wszelakie postaci, chcące nas wesprzeć lub potrzebujące naszej pomocy.
Mechanika gry
Pierwsze skojarzenia, po uruchomieniu gry mogą przypominać Paper Mario, ponieważ cały nasz świat składa się z papieru. Kartonowe meble, ściany i postaci. Drugie skojarzenie to rewelacyjny Hades, ponieważ i tu mamy do czynienia z rouglikiem. Inaczej mówiąc, nasza śmierć jest równoznaczna z powrotem do samego początku zabawy, zachowaniem ekwipunku oraz zmianą rozlokowania pomieszczeń.Gra została stworzona z myślą o jednym graczu. Mamy więc wątek fabularny i nic więcej.
Nasz postać porusza się pomiędzy kartonowymi pomieszczeniami, sprawdzając, co jest w środku i szukając kolejnych wskazówek. Aby tego dokonać, musimy walczyć z licznymi przeciwnikami, unikać pułapek oraz rozwijać swoją postać o nowy ekwipunek.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem są różne wymiary, które wykorzystujemy, aby posuwać naszą przygodę do przodu. Działa to w taki sposób, że na naszej drodze znajdujemy rozdarcia w rzeczywistości (w kartonie?). Możemy przez nie przejść i w teorii znajdujemy się w tych samych pomieszczeniach, z tymi samymi NPCami, jednak pojawiają się różnice w dostępnych dla nas interakcjach.
Do dyspozycji dostajemy 3 światy. Są to:
Reptilian Complex — Tutaj odbywa się walka z przeciwnikami przy użyciu (dostępnej tylko w tym trybie) papierowej rurki oraz ewentualnej broni z naszego ekwipunku,
Limbic System — Tutaj nie mamy przeciwników, ale cały czas otrzymujemy obrażenia od chłodu. Dodatkowo pomieszczenia są pokryte śniegiem,
Neo Cortex — Tutaj jesteśmy narażeni na różnego rodzaju pułapki. A to świecznik na nas spadnie, a to z zegara wyskoczy rękawica na sprężynie. Tutaj również odnajdujemy wskazówki i “prześwietlamy” niektóre elementy otoczenia.W górnym lewym rogu ekranu widzimy kartonowego pająka oraz trzy wskaźniki. Jak łatwo się domyślić wskazują one nasze obrażenia w każdym z wymiarów. W odróżnieniu od innych gier nie dostajemy pełnego paska, który zmniejsza się z otrzymanymi przez naszą postać ranami. W tym przypadku każda pomyłka zwiększa uzupełnienie paska. Jeśli któryś osiągnie 100%, gra się kończy, a my wracamy do samego początku zabawy. Resetuje się nasz progres oraz poziomy cech naszej postaci. Zdobyty ekwipunek pozostaje jednak dostępy w dalszym ciągu.
W świecie “Reptilian” dostajemy papierową rurkę, strzelającą kulkami papieru. Przyciskiem “ZL” celujemy w najbliższego przeciwnika, a “ZR” oddajemy strzał. Podczas strzelania możemy się poruszać, co ułatwia walkę. Zabawa polega na odpowiednim uciekaniu i stopniowej eksterminacji wrogów. Naszymi przeciwnikami będą szkielety, samuraje czy duchy.W świecie “Neo Cortex” całe otoczenie jest naszym przeciwnikiem. Nigdy nie wiemy, który mebel jest czyhająca na nas pułapką. Dodatkowo, w tej rzeczywistości, możemy badać wybrane elementy otoczenia. Znajdziemy w nich wzmacniacze, podpowiedzi do zagadek oraz (najczęściej) monety.
Na koniec niektórych poziomów musimy udać się do “Limbic System” i znaleźć wspomnienia dla ostatniego NPCa. Gdy to zrobimy, otwiera się przejście do kolejnego poziomu.
Pomiędzy nimi dostajemy przerywniki filmowe, popychające fabułę do przodu.
Na swojej drodze natrafimy na zagadki logiczne. Aby otworzyć jakieś drzwi, musimy odkryć szyfry, składający się przykładowo z cyfr lub strzałek. Innym razem musimy ułożyć jakiś obrazek z ruchomych elementów. Zazwyczaj od razu dostajemy informację, że podpowiedź do tego konkretnego questa należy szukać w limbic system lub neo cortex. Wspomniane zadania są opcjonalne. Nie musimy ich wykonywać, ale nagrodą za ich ukończenie jest medal, który zwiększa nasze statystyki. Tracimy go po śmierci i rozpoczęciu przygody na nowo.
Podczas rozgrywki towarzyszy nam zielona ćma. Jeśli znajdziemy się w pomieszczeniu, gdzie czeka na nas ważna wskazówka, usiądzie ona na ścianie, zacznie migotać i wydawać swoje dźwięki. Jest to ciekawa forma podpowiedzi dla gracza.Wspomnianych przed chwilą cech mamy 4. Są to: siła, obrona, zwinność i wiedza. Jak łatwo się domyślić, siła zwiększy zadawane obrażenia. Wiedza jest potrzebna do otwarcia niektórych skrzynek z nagrodami. Posiadają one limit, który musimy spełnić, aby otrzymać znajdującą się wewnątrz nagrodę.
W grze dostaniemy również karty ekwipunku. Możemy przy sobie nosić maksymalnie 3 rzeczy. Każda z nich da nam pewną umiejętność. Będą one przypisane pod przyciskami “Y”, “B” lub “X”. Przykładowo “Bone armor” umożliwia nam turlanie się pod przyciskiem “B”. Trzeba przyznać, że pomysły na karty są naprawdę różnorodne. Możemy zostać treserem psów i wtedy jeden będzie z nami przeczesywał willę. Możemy dostać “atak nożem” przydatny na wszelkich przeciwników. Inna karta hełmu zwiększa nasz intelekt już na start. Takich kart naliczyłem 52. Znajdują się one w specjalnym segregatorze, gdzie spokojnie je przeglądamy pomiędzy rozgrywkami (w menu głównym gry) i dobieramy adekwatnie do naszych potrzeb. Próba zmiany w trakcie sesji wyświetli informacje, że jak najbardziej możemy dokonać takiej zmiany, ale zresetuje to nasz postęp w grze.W pomieszczeniach możemy natrafić na skrzynki czy szafki, którym możemy się przyjrzeć. Jeśli to zrobimy, widzimy taki przedmiot i ruchami gałki lub kontrolera możemy go obracać, aby szukać wskazówek. Znajdziemy tutaj też monety. Za nie możemy kupić np. leki za 10 monet u napotkanego NPCa (który jest doktorem plagi w kruczej masce) albo tajemniczy pakunek niespodziankę za (początkowo) 50 monet od adwokata. U mnie była to karta ekwipunku dzięki, której mogłem atakować nożem w dowolnym momencie.
Wszystkie znalezione wskazówki pojawią się w “Evidence board”, która jest dostępna z poziomu menu głównego.
Gra posiada 3 poziomy trudności. Normal, Hard oraz Very Hard.
Audio i Grafika
Stylizacja gry utrzymana jest w ponurych i mrocznych klimatach. Zazwyczaj widzimy tylko pomieszczenie, w którym jesteśmy oraz drzwi do innych pokoi. Wszędzie może czaić się niebezpieczeństwo. A wszystko stworzone z papieru. Odwiedzimy też różne miejsca takie jak: restauracja, lochy czy kasyno.
Muzyka jest momentami ponura, a momentami żywa i skoczna. Wszystko zależy od miejsca i naszej sytuacji. Usłyszymy pianino, chóry oraz często skrzeczenie kruka, gdzieś w tle. Gdzieniegdzie będzie nam przygrywać kościana kapela jazzowa. Przywodzi to na myśl choćby “Rodzinę Addamsów” i świetnie buduje klimat gry.
Rozgrywka
Przyznam, że Paper Cut Mansion zaskoczyło mnie na kilku płaszczyznach. I to jak najbardziej pozytywnie.
Chyba najciekawszym aspektem, na który natrafiłem podczas swojej zabawy, okazał się pomysł na różne wymiary. Ten sam świat, te same pokoje, ci sami bohaterowie niezależni, ale inne niebezpieczeństwa.
Karty ekwipunku sprawdzają się bardzo dobrze i wymagają analitycznego myślenia. Najpierw znalazłem kartę umożliwiającą turlanie się. Następnie trafiłem na taką, która dała mi możliwość rozstawiania pułapek. Obie przypisywały umiejętność pod ten sam przycisk. Musiałem więc wybrać, która karta jest dla mnie cenniejsza.
Grafika oraz muzyka stoją na całkiem dobrym poziomie. Pomysł na “papierową” oprawę sprawdza się tu idealnie. Badanie z bliska mebli budzi ciekawość i do tego wygląda przyzwoicie. Delikatna muzyka w tle buduje napięcie, a muzyczne wstawki pomiędzy poziomami robią robotę.
Na początkowych poziomach walka wydawała mi się zbyt łatwa i banalna. Jednak wraz z zagłębianiem się w nasz pałac jej poziom rośnie w sposób zdecydowanie zadowalający. Jeśli chodzi o minusy gry, to muszę przyznać, że od czasu do czasu mi się ona przycinała. Najgorzej było na samym początku mojej przygody. Potem w teorii się to uspokoiło, ale nie ustąpiło całkowicie.
Najbardziej zabolało mnie to, że nie ma tu angażujące fabuły. Najfajniejsze było szukanie wskazówek do zagadek w różnych wymiarach oraz zbieranie kart ekwipunku. Same wstawki fabularne pomiędzy poziomami o ciężkim życiu bohatera oraz jego pójściu na kryminologię nie zainteresowały mnie w ogóle.
Drugim najpoważniejszym zarzutem było irytujące sterowanie podczas badania elementów wyposażenia pomieszczeń czy rozwiązywaniu zagadek. W teorii prawa gałka służy do obracania obiektu. Jednak ruch pada czy joycona również to robi. Jak się łatwo domyślić, powoduje to, że czasem obserwowane obiekty kręcą się w niekontrolowany sposób.
Same zagadki też są bardzo proste. Znaleźć klucz w meblu, odszukać notatkę z 4 strzałkowym hasłem. Nic czego nie dałoby się rozwiązać z użyciem brutalnej siły i odrobiny cierpliwości.
Zabrakło też pomysłu na zadania dla NPCów. Dana postać może znajdować się z każdym przejściem na innym piętrze. Nie zmienia to faktu, że każda z nich ma 2 lub 3 różne zadania, powtarzne w kółko.
Grając w trybie handeldowym, niektóre czcionki czy ikony są bardzo mało czytelne. Są one po prostu za małe. Grając pewnego dnia podczas podróży autobusem, chciałem zmienić wybrane karty ekwipunku. Niestety widoczne na nich informacje na temat wykorzystywanego przycisku był tak małe, że podmieniałem te karty, których nie chciałem. W dużym skrócie Paper Cut to naprawdę dobra gra! Ciekawy pomysł na świat, przyjemna dla oka i ucha oprawa, lekka i intuicyjna rozgrywka. Czuć klimat tego świata. Szukanie wskazówek w meblach wciąga i zachęca do biegania pomiędzy pomieszczeniami. Nawet powtarzanie poziomów po przegranej sesji nie było dla mnie tak uciążliwe, jak myślałem i nie znudziło mnie. Szkoda, że zagadki są po prostu łatwe. Żadna z nich nie sprawiła mi większej trudności. Niektóre z nich rozwiązywałem “zgadując”. Drobne problemy, jak mało czytelne pojedyncze napisy czy sporadyczne lagi były dla mnie do przełknięcia.
Plusy:
Pomysł — Papierowy horror to świetny pomysł
Oprawa — Skojarzenia z Paper Mario są jak najbardziej na miejscu
Grywalność — Ta gra po prostu wciąga
Minusy:
Poziom trudności — Zagadki oraz walka z potworami są banalne
Napisy — W niektórych miejscach był po prostu za małe