Recenzja Rooftops & Alleys The Parkour Game na Nintendo Switch 2
Od fanów parkour, dla fanów parkour? To chyba najlepsze podsumowanie tego projektu studia MLMEDIA. W Rooftops & Alleys wcielimy się w odzianego przez siebie parkourowca, który przemierzać będzie dachy budynków zaprojektowanych na potrzeby gry. Te swoiste tory przeszkód pokonywać będziemy w wyzwaniach czasowych, jak i zadaniach oczekujących od nas tricków, w celu osiągnięcie poprzeczki punktowej.I… to cała gra. Tytuł ten z pełną powagą mógłbym nazwać technologicznym demem. Stanowi on otwarty plac zabaw dla grających, którzy sami tworzą magię. Nie ma tu kampanii, czy fabuły. Trybem gry jest to, że wybierasz mapę i skaczesz. Sam lub docelowo ze znajomymi, których przed premierą na Switchu (17 czerwca 2025) nie miałem prawa spotkać.
Dla pojedynczego gracza jest to więc tytuł okraszony obowiązkową i bezgraniczną miłością do parkouru. Sam model rozgrywki jest obiecujący, bo wykorzystuje w tym celu większość przycisków na padzie. Tu skok, tam rozbieg, jeszcze w innym miejscu trick - i to oczywiście wierzchołek góry lodowej. Schemat sterowania jest szalenie złożony i wymagający poważnego masterowania. Praktycznie idealnie mi to współgra z grą Session: Skate Sim, której założeniem była symulacja jazdy na deskorolce i niewiele poza tym. Były do wykonania tricki w formie wyzwań, ale w dużej mierze odpowiedzialny tam byłeś sam za siebie. Twórcy stworzyli Ci narzędzia do zabawy, a już Twoje zamiłowanie miało to pociągnąć dalej. Tu jest podobnie.Celem nadrzędnym jest tu pokonanie samego siebie/swojego czasu. Za osiągnięcie ustawionego przez twórców celu czasowego lub punktowego, dostaniesz możliwość zakupu nowych form personalizacji swojego miejskiego akrobaty. Ilość możliwości zwiększa się online, bo można pobawić się w berka lub popularne capture the flag, ale nie ma tu crossplay, a na Switchu gwarancja popularności jest bliska 0 - bardziej znane gry nie mają tłumów, więc i tu wyczuwam schemat.Jeśli więc parkour lubisz tylko trochę, sam nie uprawiasz, a wiedza o nim zakończyła się na francuskich filmach akcji z wczesnych lat 2000, to nie jest dobre miejsce dla Ciebie. Pobiegasz trochę po jednej z 5 mapek i odpuścisz. Jest też spora szansa, że nigdy to sterowanie nie okaże się dla Ciebie intuicyjne, ale ono musi takie być, jeśli chce imitować to wymagające hobby. Szkoda tylko, że fizyka działa tu dość pokracznie, bo czasami zahaczasz o miejsca, których de facto nie miałeś szans dotknąć. Postać wtedy frunie sobie w dół z dość oczywistym i często komicznie wyglądającym ragdollem. Przenikanie przez obiekty też bywa nagminne, ale na Switchu 2 działało to wszystko sprawnie - spróbowałoby nie! Tyle tylko, że nie spełniłem podstawowego wymogu gry i chyba liczyłem na nieco większą adrenalinę. Miejcie to na uwadze, jeśli macie podobnie.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Radical Theory
Plusy:
Złożony model sterowania
Mapy jako swoiste tory przeszkód i mokry sen prawdziwych wielbicieli tej aktywności
Minusy:
Dla pojedynczego gracza możliwości są mocno ograniczone, a brak crossplay na pewno nie pomoże Switchowi w osiągnięciu przyzwoitej liczby chętnych