Wróciły one. Powód narzekań na wszelkie niedociągnięcia i graficzne braki, w które każdy i tak nieprzerwanie będzie grał. Pokemon Legends Z-A to produkt należący do eksplorowanej od niedawna przez Game Freak podserii Legends, w której mamy nieco większą swobodę działania. Nasze kieszonkowe stworki mogą z nami podróżować, wpływać na otoczenie, a nie tylko obijać podopiecznych innych trenerów - choć to niezmiennie ich główne zajęcie. Nie wiążą się one jednak z wprowadzeniem nowej generacji Poków do złapania, co akurat cieszy, bo i tak szukacie głównie tych z pierwszego miotu.Po dość mocno zabugowanym Violet/Scarlet, wzrok wielu osób skierowany był na stan techniczny nowych Pokemonów. Rozmowę o tym wypadałoby rozłożyć na dwie części. Jeśli jesteś posiadaczem Switcha 1, to przykro mi, ale pozostało Ci się jedynie cieszyć, że w ogóle możesz tę grę odpalić i jakkolwiek doświadczyć na tym sprzęcie. Gra będzie wyglądała źle, a tekstury będą się doczytywać nieustannie (albo nie, żyj za mgłą). Wszelkie niedociągnięcie znane z Violet pewnie też są wpisane w koszta. Piszę pewnie, bo sam ogrywałem ten tytuł na NSW2, gdzie jest zdecydowanie lepiej. Oczywiście Game Freak dalej trzyma się dość uproszczonej i mało szczegółowej grafiki, ale spełnia ona swoje założenia - jest kolorowa i atrakcyjna przede wszystkim dla młodszych odbiorców. Nie trafiłem na pop-upy oddalonych assetów, nie spotkałem się też z rażącymi bugami. Szybka podróż to też kwestia chwili.
Było to doświadczenie płynne, ale bardzo uciążliwe dla baterii konsoli. W handheldzie nie poszalejecie w tym świecie zbyt długo, a i w docku bateria ma problem się ładować w trakcie grania! To chyba najbardziej dobitny przykład słabości tego podzespołu konsoli. Jeśli Pokemony zostały zoptymalizowane tak, że składają Switcha 2 w pół, to trochę trudno patrzeć w przyszłość. Szczególnie że wygląd tutejszego miasta korzysta w dużej mierze na tym, że… nie jest ono specjalnie duże (wiadomo, że łatwiej generować mniejszy teren). Przez pierwszych kilka godzin zobaczycie wszystko, co jest dość dużym problemem Z-A. Minimalizuje to element przygody w moich oczach. Chęci eksploracji i idącego z nim poczucia świeżości. Miasto, choć stara się być wertykalne i oferować sporo dachów budynków do odwiedzenia, było dość wtórne. Design Paryża, ale z limitami jak samo francuskie miasto - które największe też przecież nie jest.Najnowszym elementem nowych Pokemonów będzie zmiana systemu walki. Odejście od turowych fundamentów i wprowadzanie znacznie większej dynamiki w trakcie pojedynków. W zgodzie z serią Legends nie przenosimy się do nowego ekranu, tylko toczymy starcia z przypadkowymi stworkami w locie. Samo łapanie Pokemona, jak to było przy Arceus, w ogóle nie wymaga od nas walki i nie wiąże się z jakimś elementem losowości. One po prostu chodzą po tych trawach, a od nas w pełni zależy, jak podejdziemy do próby schwytania.
Skupmy się jednak na tej kluczowej zmianie, bo ona stanie się zapewne fundamentem Pokemonów w przyszłości. Przynajmniej powinna, a to mówię z poziomu człowieka, który preferuje turowe rozwiązywanie sporów. Nie da się jednak odmówić temu modelowi zabawy znacznych usprawnień. Nie ma losowości, niemiłych zaskoczeń w trawie (z tego wyleczyliśmy się już dawno), a spory rozwiązujemy zdecydowanie szybciej. Niesie to ogromny komfort w przypadku levelowania/grindu, jak i sprawia, że tempo tego aspektu jest przystępniejsze. Od teraz nasze polecenia nie wymagają punktów many. Są okraszone cooldownem, więc odchodzi nam konieczność dokarmiania podopiecznych zbędnymi potionami i dbaniem o samą możliwość wykonania ataku X. To ogromny plus i wygoda. Dopiszcie do tego lepszą pamięć naszych Pokemonów i gromadzenie wszystkich dostępnych ataków w menu, a nie puszczanie ich w niepamięć, gdy nie mieszczą się w bojowej czwórce, a dostaniemy kolejne trafne Quality Of Life. Nie jest to taki game changer, jak to jest w samym systemie walki i przy cooldownach, bo i wypchnięte na bocznice ataki rzadko się przydadzą, ale to zdecydowanie przystępniejsza forma tworzenia “buildu” - jeśli przy tym dość przystępnym poziomie trudności ktoś ma taką potrzebę.Tyle że te nowe standardy i ilość trafnych nowości to nie jedyne aspekty Z-A, a na wielu pozostałych ta gra się niestety wykłada.Gameplay loop został tu potraktowany bardzo po macoszemu. Pokemony zawsze wiązały się z pewną dozą wtórności, ale ten pierwiastek eksploracji, niezwiedzanych terenów, nowych Pokemonów, potrafił to łagodzić. Tu tego, jak wspomniałem, nie ma.
Główny trzon narracji to przedarcie się od zera do bohatera. Od tutejszej rangi Z, czyli raczkującego trenera, do zaszczytnego A. Wiąże się to nieustannie z tym samym. W dzień wykonujemy zadania poboczne, zbieramy nowe Poki, które są zamknięte w wyraźnie odgrodzonych zielonych strefach lub levelujemy naszych podopiecznych poprzez walkę. W nocy zaś wchodzimy do specjalnych, czerwonych stref, które zbierają wszystkich okolicznych trenerów i pozwalają im na beztroskie pojedynki na ulicach miasta. Dla nas to oznacza zbieranie punktów, które uprawniają nas do walki o awans na wyższą rangę. Różnorodności za grosz, ale przynajmniej funkcjonuje tam system kart, który dodaje bonusowe punkty, jak spełnisz ich wymagania - czyli zaatakuj żywiołem x - co może przyspieszyć ten proces.Taka spirala trwa w najlepsze, choć warto nadmienić, że Game Freak zastosowało drogę na skrót. Po kilku literach alfabetu zaliczamy gigantyczny przeskok, co raczej zostało przyjęte dość negatywnie przez społeczność. Zabiło domniemaną radość ze zdobywania coraz wyższej rangi. Dla mnie taki przeskok z V do F jest jednak dość zrozumiały, bo i wspomniana wtórność tego procesu byłaby zbyt męcząca - tak po ludzku.
Niestety ten skrót nie prowadzi do zbyt wielu nowości w odhaczaniu kolejnych rozdziałów opowieści. Dalej kręcimy się w dość żmudnym zdobywaniu rang w znany sposób, ale i dorzucono nam konieczność walki z mega ewolucjami dzikich Pokemonów, które znaliśmy choćby z Violet/Scarlet - to jest podyktowane fabułą, ale w szczegóły wdawać się nie będę. Co rangę wpadają trzy zadania główne, które zakładają pokonanie X. Wielkiego, przerośniętego i… żenująco nudnego bossa. Nie jestem fanem tych mega ewolucji i to dla mnie przejaw braku pomysłu w szeregach Pokemon Company, a w formie zaprezentowanej w Z-A tracą one jeszcze mocniej. To taka walka na wyniszczenie, która zakłada zbierania kryształów rozrzuconych na mapie (wypadają z wroga, gdy uderzamy go naszym mniejszym kompanem), by umożliwić sobie ewolucję i zadanie nieco większych obrażeń. Absolutna nuda i największy minus tej gry. Nie ma tam nic ciekawego, a wymagania w postaci lawirowania między pociskami tych wrogów to niewielka pociecha. Najpierw zadbali o bardzo dobre tempo pojedynków, a potem sami je wykoleili takim czymś. Zwyczajnie błędna decyzja.Podobnym minusem określiłbym sposób prezentacji opowieści, który bywa zbyt rozwleczony. Tempo gry na pierwszych metrach jest absurdalnie złe. Zanim zrobisz cokolwiek, to przeczytasz tonę tekstu. Z czasem oczywiście dostaniesz trochę swobody i pograsz trochę więcej, ale to nie zniweluje wrażenia, że cutscenek i dialogów będzie tu stanowczo za dużo. Na całej szerokości gry. Ani nie ma tu ciekawych postaci, ani ciekawej fabuły, ani voice actingu, który nieco ułatwiłby przyjmowanie tych treści. Jest to po prostu godne skipnięcia. I nie to, że oczekuje od Pokemonów super wątku i złożonej historii, ale przynajmniej znajcie swoje miejsce i ukróćcie te gadki. Tu ludziom zależy na ewolucjach i na rośnięciu w siłę ich podopiecznych. Niekoniecznie na ludzkich przyjaciołach i ich problemach.Myślę, że Pokemon Legends: Z-A to solidna gra. Wprowadza sporo świeżości do nieco skostniałej serii, ale jeszcze musi doszlifować wiele elementów, by mierzyć się ze swoją dawną, nomen omen, legendą. Na plus nowe walki i wszystko, co z nimi związane (łapanie nowych Poków, grind, przystępność w doborze movesetu). Na minus tempo, które de facto poprawili, by sami je potem zaburzyć. Wymyślcie coś nowego, a nie “super mega ten sam Pokemon, który mocniej bije”. Nic w tym fajnego, szczególnie w tym modelu zabawy. Nie doskwierało mi to tak bardzo w Violet/Scarlet, bo i tam nie było to tak uciążliwe - ot, używałeś Mega Evo w odpowiedzi do rywala i po problemie. Tu zawsze będzie to walka na wyniszczenie, ale przeciwnikiem nie będzie ten przerośnięty stwór po drugiej stronie, a Twój pojedynek z własną świadomością i próba niezaśnięcia w trakcie.
PS: A i zwracajcie uwagę na zadania poboczne, bo jedno zaproszenie może przynieść bardzo miły i zawsze pożądany powrót do przeszłości - …o pozostałych wiele dobrego nie powiem.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Conquest Entertainment
Plusy:
Nowy system walki poprawia dynamikę i czerpaną z pojedynków przyjemność
Lepsza pamięć Pokemonów do starych ciosów to miły dodatek
Syndrom jeszcze jeden walki, levela, misji, to już cecha stała w Pokemonach - niby brzydkie, niby wtórne, a i tak grasz dalej
Na NSW2 nie spotkałem żadnych bugów i glitchy, a wszystko w stałych 60 fpsach - grande sukces dla Game Freak…
Minusy:
…ale bateria konsoli przypłaci to życiem
Miasto jest dość wtórne i w swej otwartej formie szybko zabija frajdę z eksploracji
Mega Ewolucje są uciążliwymi i nudnymi walkami
Tempo i sposób przedstawienia historii - żmudny i wypchany miałkimi dialogami