Recenzja Over Horizon X Steel Empire na Nintendo Switch
Shoot’em up to gatunek wymarły. Niegdyś wiodące pozycje automatów arcade z czasem zaczęły odczuwać problemy łącznie z nimi. Leć i strzelaj, przestało być frajdą. O ile wciąż pojawiają się pozycje pokroju Shinorubi - recenzja TUTAJ - to zgodnie musimy przyznać, że to nisza.
Jeśli planujemy ponownie zainteresować tym graczy, to potrzeba potężnego sojusznika. Tym najpewniejszym jest nostalgia. Uderzenie we wspomnienia, która może przywlec ze sobą starych graczy. Warunek jest oczywisty - trzeba faktycznie pamiętać te gry. Over Horizon trafiło na NESa w 1991 roku, będąc wtedy tytułem ekskluzywnym dla rynku japońskiego. Rok później Niemiecka firma zadbała o zachodnich odbiorców, a gra cieszyła się uznaniem, choć wytykano jej kilka mankamentów. Steel Empire miało być ewolucją pomysłów Horizona. Za sterami znów zasiadła firma Hot B, a tytuł kojarzony może być nawet przez młodszych odbiorców. Pomimo wydania na konsolę SEGA Genesis/Mega Drive w 1992, na przestrzeni lat zadbano o wiele portów. W 2004 doczekał się Game Boy Advance, a w 2014 Nintendo DS. 18 lipca 2024 swoją porcję Steel Empire w pakiecie ze swoim przodkiem dostanie też Switch.
Lot docelowy
Jako że cofamy się o sporo lat, to trudno oczekiwać przesadnej głębi i rewolucyjnego gameplayu. Jeśli mieliście kontakt z jakimś “stateczkiem”, to i w tutejszych pozycjach się odnajdziecie. Obie mają bardzo podobny model sterowania, którego cechą szczególną będzie strzelanie wstecz (nie zawsze jest nam dane) i wsparcie działek pomocniczych, których pozycję możemy delikatnie modyfikować.Steel Empire zadbało jeszcze o ataki specjalne.Over Horizon tonie w klimatach science fiction i rozkłada przed nami ten kosmiczny dywan od pierwszych chwil. Roi się tu od nieznanych ras i dziwnych stworzeń. Jest to mieszanka bardzo zbliżona do NESowego hitu Contra. Czasami wręcz miałem wrażenie, jakby korzystali z tych samych assetów. To, wraz z ciekawymi i fajnie prezentującymi się bossami, robi bardzo pozytywne wrażenie nawet dzisiaj, choć zakładam, że trzeba mieć swoje lata na karku, żeby to docenić. Gra, jak nietrudno się domyślić, zapewni zabawy na 40 min, co już wtedy budziło lekki niesmak u recenzentów. Jeśli jednak postanowimy zapomnieć o możliwości cofania, jaką zapewnia ta kompilacja, to jest spora szansa, że za pierwszym podejściem się tego skończyć nie uda. Nie jest trudna w swojej kategorii wagowej (bo i Shmupy bywają brutalne), ale każdy hit zabiera nam jedno życie, a tymi wcale nie jesteśmy hojnie obdarowani.
Lot powrotny
Steel Empire miało rozwijać formułę na każdej płaszczyźnie, ale daleki byłbym od takiego stwierdzenia po latach. Dodanie paska życia, byśmy nie cierpieli przy każdym kontakcie z pociskiem wroga, dwie maszyny do wyboru oraz dorzucenie umiejętności specjalnych, nie zatrą mi kiepskiej widoczności. Miałem spory problem z dostrzeżeniem nadchodzącego zagrożenia, co rodziło szybką frustrację. Tutejszy industrialny klimat (fabuła przenosi nas do alternatywnego XIX wieku) kiepsko zniósł upływający czas. Krzyżuje się on z czasem z futurystycznymi klimatami, ale jak to mówią - niesmak pozostał.O wiele przyjemniej bawiłem się w trzecią dostępną grę - Steel Empire z GBA. O ile wiadomo, że wszystko przeskalowane do większej rozdzielczości wygląda pokracznie, ale dzięki temu SE zyskało nieco na przejrzystości. Jest przyjaźniejsze w odbiorze, a to już sporo względem wersji od SEGI. W dużej mierze to oczywiście ta sama gra, a na przejście będziemy potrzebowali niewiele więcej niż w przypadku Over Horizon. Mało gry w grze, ale z drugiej strony żaden SHMUP nie powinien nadużywać naszej gościnności. Bardzo dużą biedą cechuje się samo opakowanie. Zostaliśmy uzbrojeni w menu, wspomnianą możliwość manipulacji czasem i save’y. Sporo tych kompilacji idzie po linii najmniejszego oporu, a ja zwyczajnie mam problem to zaakceptować. Cowabunga Collection Turtlesów świetnie pokazała, jak można to zrobić z czułością do materiału źródłowego, a nie na odwal.
Nie wiem też, czy premierowe 60 złotych będzie zasadne na powrót do tamtych lat. Jeśli nie znasz tych pozycji, to śmiało możesz odpuścić i poczekać na dużą promocję rodzącą ewentualną ciekawość. I to tylko wtedy, gdy w ogóle akceptujesz Shmupy za ich mechaniczną prostotę. Tu żadnej rewolucji być nie mogło. Przyjemnie, ale zapomnę o tym… już.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie PR Hound
Plusy:
Możliwość save’owania i korekty ewentualnych pomyłek w grze (dla chętnych szukających ułatwienia)
Over Horizon wygrywa walkę z czasem i da się nim przyjemnie bawić dzisiaj
Steel Empire z GBA zyskuje na przejrzystości…
Minusy:
…której niestety mi brakowało w wersji z Mega Drive
Opakowanie tej kompilacji jest bardzo surowe
Oba tytuły są dość krótkie i znikoma jest potrzeba powtórki