Recenzja Nobunaga’s Ambition: Awakening na Nintendo Switch
Strategie na Switcha to rzadkość. Niedawno recenzowaliśmy Settlersów, których nowa odsłona przywędrowała na Nintendo, a teraz czas na zgoła odmienny klimat - tak w świecie przedstawionym, jak i formie zabawy. Nobunaga’s Ambition to seria gier, która nie jest u nas tak popularna, ale też mało komu zależy by było inaczej.
Sporo odsłon trafiło tylko do Azjatyckiego odbiorcy, a miłośnicy tamtejszej historii i kultury z innych zakątków świata musieli obejść się ze smakiem. Na 40-lecie marki (pierwsza gra pojawiła się w 1983 roku!) dostaliśmy kolejną część o podtytule Awakening. Premiera miała miejsce 20 lipca 2023 roku.
Powtórka z rozrywki
Można się domyślić, że na przestrzeni kilkunastu odsłon (ta jest szesnastą) da się wyrobić swój styl. Każda kolejna gra coraz bardziej dopieszczona, każda oferująca coraz więcej możliwości - choć złośliwy powiedziałby, że to minimum przyzwoitości, by zarobić na tym samym. W końcu, jak wskazuje tytuł, wszystkie kręcą się wokół czasów Ody Nobunagi, japońskiego władcy z ery Sengoku (XV-XVI wiek), którego celem było zjednoczenie kraju.
Był to czas wielu wojen o władzę wszystkich prowincji. To, czy mu w tym pomożemy, czy zdecydujemy się na innego Daimyo (władca ziemski), zależy tylko i wyłącznie od nas. Do rozegrania czeka kilka scenariuszy, które wymagać od nas będą dopieszczenia wielu aspektów trapiących dowództwo w tamtych czasach - od gospodarki po wojsko. Miejscie jednak na uwadzę, że to bardziej Civilization niż Total War.Gra pozwala nam wsiąknąć w klimat i podejmować decyzję, których konsekwencji doczekamy się znacznie (znacznie!) później. Świadomi złożoności twórcy, zachęcają do rozpoczęcia od konkretnego scenariusza, który stanowi tutorial. Tam, pozbawieni konieczności dbania o fundusze, nauczymy się podstaw, które i tak przyprawią o zawrót głowy.
Farmy, zamki, struktury, traktaty, awansowanie podwładnych, bitwy i wiele więcej. Ilość zależności nad którymi musimy zapanować, to miód dla uszu fanów gatunku i przestroga dla chcącym się rozluźnić. Samo wskazanie oficera do trzymania pieczy nad budową zwykłego budynku potrafi nieść ze sobą różne skutki dla procesu.
Jak podpiąć komputerową mysz do Switcha?
To jak wygląda gameplay, można się łatwo domyślić. Wielka mapa Japonii, wyraźne granice i My udający, że ogarniamy. Wprowadzono tu system turowy, który można określić nieodczuwalnym. Spokojnie planujesz ruchy, by potem przeskoczyć o kolejne tygodnie, jeśli jesteś nad wyraz ciekawy rezultatu. O ile grafika otoczona jest tradycyjną dla konsoli Nintendo mgłą, tak wszystkie arty przy rozmowach postaci wyglądają godnie. Przygrywająca muzyka też trafnie wpasowuje się w przedstawiane wydarzenia.Jak to w strategii bywa - musimy brać wiele rzeczy pod uwagę. Jeszcze więcej trzeba przeklikać. Miło posiadać do tego mysz, a nie Switchowe joy-cony. O ile niektóre strategie nieźle odnajdują się na konsolach, tak interfejs Nobunagi niekoniecznie się z nią lubi. Widać, że mają za sobą już sporo odsłon pod pady, wiedzieli, co chcieli osiągnąć, ale tęsknota za kursorem będzie wyjątkowo duża.
Wszystkich tabelek, podzespołów, opcji, jest tu zdecydowanie zbyt wiele, więc żebyś nie wiem jak starał się to przenieść na controller, polegniesz. Y otwiera menu, Y + R otwiera inne kołowe menu. Oczywiście musisz wybrać kierunek pożądanej opcji, by potem dostać kolejne rozwidlenie. Proste kliknięcia, to przy tym interfejsie użytkownika kombosy w Mortal Kombat. Myszką bym to ogarnął w moment, a na padzie inni Daimyo się śmieją z moich ruchów. Zabawne jest to, że posiadacze PC też narzekają na UI. Oni przez to, że wszystko ewidentnie jest upraszczane pod konsole, a konsole przez to, że i tak nie idzie tego wygodnie ogarnąć!
Total War to totalnie nie tutaj
Miłośnicy bitew na dużą skalę muszą skierować wzrok w innym kierunku. Walczymy tu o władzę, pojedynki są tego naturalną częścią, ale tutejsza forma ich realizacji raczej nie przyciągnie fanów. Nie będziemy kontrolować pojedynczych jednostek, nie będzie mikrozarządzania, a jedynie przesuwanie całych formacji. Te poruszają się po z góry wyznaczonych polach, gdzie domyślnie ścierają się z siłami wroga. Dla nas to w dużej mierze śledzenie numerków określających liczbę pozostałą przy życiu. Element taktyki kończy się tu na dobrym timingu i wykorzystaniu atutów oficera. Te niczym zdolności specjalne potrafią się aktywować w określonych warunkach.
Daimyo nie dla wszystkich
Nobunaga’s Ambition: Awakening karmi nas rzeczami, które wiele innych przedstawicieli stara się upraszczać. Tym samym staje się grą jedyną w swoim rodzaju. Wątpię by miłośnicy historycznych postaci z Japonii tamtych lat, znaleźli coś lepiej obrazującego realia. Oni zatopią się na setki godzin. Fani takich (bardziej ekonomicznych) strategii poświęcą niewiele mniej, a pozostali chcący choćby spróbować swoich sił, skończą przytłoczeni ilością tabelek.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie KOEI Tecmo
Plusy:
Ilość zależności i głębia całego systemu
Setki godzin rozgrywki dla fanów
Historyczne postaci i wątki dla wielbicieli
Ładne arty i przyjemna/adekwatna muzyka
Minusy:
Bardzo uciążliwy interfejs użytkownika - topornie się w to gra
Bitwy to bardziej śledzenie kurczących się jednostek, niżeli jakieś fascynujące zarządzanie