Praktycznie w tym samym czasie na Switchu zadebiutowały dwa shmupy. Jeden stary, który został odkurzony na poczet nowych sprzętów - Platypus Reclayed - a drugi inspirujący się dawnymi hitami, ale z tym hołdem na czole wprowadzający je w dzisiejsze standardy. Nie uniknąłbym i nawet nie chciałem unikać ich porównania. Byłem bliski spięcia ich w jeden tekst, ale wtedy trudniej byłoby wyszczególnić ocenę końcową, więc uznajmy, że pierwsza strona tego tekstu widnieje TUTAJ.Dyskretnie wykłada ona pewne cechy oczekiwane przeze mnie w shmupach. Tempo rozgrywki - i tu mowa zarówno o poruszaniu się statku, jak i czasie trwania walk z bossami oraz poziomów - jak i ciekawy level design, a raczej paralaksy. Earthion wpisuje się w me gusta wręcz idealnie.
Ta gra to celebracja 16-bitowych shmupów sprzed lat. Jest jak Thunder Force czy niedawno przywrócony w formie kolekcji Gradius. To taka klasyka. Dla jednych może już sztampowa, ale w tym gatunku nie potrzebuje rewolucji na tym polu. I cóż, że ponownie ruszamy na kosmiczną wojnę z jakąś obcą cywilizacją? Kto potrzebuje koniecznych innowacji akurat w tej materii?Platypus oferował innowacje w stylu graficznym, za co mu chwała, ale niekoniecznie potrafił się na tym polu rozwinąć. Earthion zaskakuje praktycznie w każdym levelu. Utrzymuje ciekawość widza na przestrzeni wszystkich 8 plansz. Czy to paralaksą, bossem, czy nawet zmiennymi w level designie. Dla przykładu jest tu misja, gdzie będziesz musiał manewrować w terenie i reagować na ciasne korytarze, a nie tylko chronić statek przed ostrzałem wroga. Dodatkowo robisz to, uciekając przed wielkim potworem. Prezentuje się to świetnie. I owszem, wymaga pewnej porcji zapamiętania schematu, bo za pierwszym razem rozbicie gwarantowane (nie jestem fanem takich zabiegów), ale na poczet tak efektownego motywu chyba jestem w stanie przymrużyć na to oko.W Earthion funkcjonuje system osłon, który ciekawie się adaptuje w tym gatunku. Rzeczy potrzebne do odzyskania przez nas takiej ochrony wypadają praktycznie z każdego wroga, więc zawsze musisz podejmować świadome decyzje, czy opłaca się gdzieś iść na wymianę, bo wiesz, że odzyskasz straty. Nie wygładza to poziomu trudności, bo gra dalej jest wymagająca (nawet na easy), ale sprawia, że o wiele agresywniej podchodzimy do samej rozgrywki. A agresywniej znaczy też ciekawiej.
Fantastyczny poziom trzymają też bossowie. Są różnorodni i bazujący na poznawaniu ich słabych punktów oraz wykrywaniu momentów bezpiecznych dla naszych pocisków. Walka z nimi jest metodyczna, efektowna i satysfakcjonująca. Dokładnie takiego zestawu generałów oczekuje od gry. Mają zachwycić wizualnie i nie zamulać swoimi technikami. Tylko tyle i aż tyle.Zresztą Earthion to bardzo sympatyczny projekt, któremu nie sposób nie kibicować. W 2026 roku planowane jest wydanie wersji cartridge’owej na 16-bitową SEGA Genesis/Mega Drive! Czuć w tym pasję twórców. A taki produkt zrodzony z pasji wybrzmiewa na każdym polu. Jeśli ktoś lubi shmupy, to Earthion jest wręcz pozycją obowiązkową. Ważniejszą nawet od kolekcji Gradiusa, na którym się wzorował. Jeśli zagrasz w ten samolocik i nie będziesz wzruszony na kolejne wydarzenia ani nie będzie chemii w grze, która zatrzyma Cię na dłużej, to już można śmiało kończyć przygodę z gatunkiem.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Overload PR
Plusy:
Wierny hołd dla złotej ery 16-bitowych shmupów!
Dobre tempo rozgrywki - statek porusza się responsywnie, a całość nie nadużywa naszej gościnności
Świetni bossowie
System osłon, który często nakręca do bardziej agresywnej/ciekawszej gry
Dobry level design - paralaksa często zgoła odmienna, a i sam model rozgrywki potrafi zaskoczyć…
Minusy:
…a że nie lubię takich tanich sztuczek, gdzie reakcja jest wyuczona, a naturalnie praktycznie niemożliwa, to ten mały pstryczek w nos daje