Bez wątpienia futbol amerykański jest sportem niszowym w naszym kraju. Większość wie tylko tyle, że jest popularny za oceanem, trochę bardziej zaawansowani kojarzą herby/nazwy niektórych zespołów, a zaledwie garstka ogarnia jego zasady. Osobiście wylądowałem w tej ostatniej gromadce, co nawet można było wywnioskować w dziale recenzji, gdy pojawiał się tam Legend Bowl, czy Wild Card Football. Do tej pory trudno było mówić o pełnoprawnej grze/symulacji tej skali, ale Switch 2 przyniósł poważne zmiany. Już pierwsze pokazy Nintendo objawiły ścisłą współpracę ze sportowym EA, czego pierwszym dowodem jest właśnie Madden NFL 26 - dostępny wyłącznie na najnowszej konsoli N. W Polsce ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, a w USA świetnie sprzedająca się seria, dla której kupowane są konsole - tak jak to u nas z EA Sports FC.Zresztą te zbieżności z FC będą się tu przewijać w tekście. Obie marki grają pod jednym sztandarem, więc i w Maddenie zobaczycie sporo trybów rozgrywki - od meczu, przez wielosezonową karierę, tryb stworzonej gwiazdy raczkującej w sporcie, aż po popularne Ultimate Team. Możliwości sporo, contentu masa, a i sposób prezentacji w niczym nieustępujący serii niegdyś znanej jako FIFA. I to na dobre i na złe, bo tak jak dopieszczono oprawę i ten feeling wydarzenia sportowego, tak zaniechano kilka elementów z tych potencjalnie mniej ważnych trybów zabawy - najlepszy przykład to kariera zawodnika, gdzie w obrazku wygląda fajnie, ale już voice actingu brakuje i posiłkują się suchym tekstem (zabija to atmosferę)
Zacznijmy jednak od podstaw, które przeniosą nas na murawę, gdzie wykażemy się znajomością taktyki, siłą i zwinnością. W futbolu kluczowy dla drużyny jest Quarterback (QB - Rozgrywający). To on otrzymuje piłkę w trakcie naszej ofensywy i musi podejmować decyzję w locie - podać do biegnącego wedle zaplanowanej zagrywki kolegi lub spróbować przecisnąć się samemu przez defensywę wroga. Naszym celem jest linia, która w najprostszych słowach odnowi naszą ilość prób - bez przekroczenia jej po czterech nieudanych podejściach tracimy posiadanie piłki. Tu oczywiście mowa o tym celu pośrednim/osiągalnym, a nie polu końcowym nabijającym punkty drużynie (Touchdown). Obronę pozwolę sobie uprościć do totalnej destrukcji tego, który ma piłkę - poradzicie sobie!
Zresztą trudno by było nadrobić regulaminowe zaległości przy okazji recenzji, więc zakładam, że ktoś podejmujący rękawice je zna i nie zaskoczy go schemat sterowania. Ofensywną rozgrywkę bardzo trudno ograć w inny sposób. Dostajesz piłkę, a przed Twoimi oczami objawia się zestaw przycisków czekających na decyzję. Musisz szybko ogarnąć, czy przyjęta wcześniej zagrywka zmyliła przeciwnika i odsłoniła jakiegoś konkretnego kolegę, a potem podać mu zachowując odpowiednią siłę i timing. Tu jednak pojawia się kilka opcji sterowania, które można dowolnie dostosować do swoich potrzeb - od tej symulacyjnej, przez warianty coraz bardziej arcade’owe. Wszystko mając na uwadze, że rywalizacja online będzie korzystała z konkretnego, najbardziej aktualnego modelu - EA FC też tak działa.
I właśnie - online. Połączenie z siecią jest mocno wskazane przy zabawie z Maddenem, co wykolei nam przenośną funkcjonalność konsoli. Nie jest to totalnie pusty kafelek menu Switcha w trakcie podróży, ale na każdym kroku gra będzie się dopominała o połączenie. Dla przykładu nie rozumiem, czemu solowa kariera jest w takiej formie niedostępna, a Franchise całej drużyny już tak, ale odejmując kilka kosmetycznych funkcji. Niezbadane są myśli deweloperów. O Ultimate Team i zbieraniu kart możecie w takim formacie zapomnieć - to tak samo płytkie, jak w przypadku piłki kopanej.
Nacisk na online niesie ze sobą jeszcze inne konsekwencje w półświatku Switcha. Jest on konsolą nieco słabszą, więc wyłączona została z rozgrywki cross-platformowej. W sieci spotkacie tylko tych, co mają w dłoniach swoje Nintendo, a to zawsze potężne ograniczenie dla rozgrywki sieciowej - znamy to od lat i wiemy, jak szybko umiera funkcjonalność multiplayerowa, jak nie jest Ci na imię Mario Kart...
Są to problemy, których nie sposób pominąć przed zakupem bardzo przyzwoitej gry traktującej o futbolu amerykańskim. Łatwo zaszczepić sobie sportową rywalizację po drugiej stronie ekranu, nawet jeśli Switch 2 potrafi niekiedy spuścić liczbę klatek i przymrozić ekran na setne sekundy. Prezentacja trzyma wciąż poziom, który określiłbym jako przyzwoity, ale niektóre optymalizacyjne babole są ewidentne. Najzabawniej, gdy komuś nie wczytają się kolana, czego doświadczyłem na całej szerokości swojego stworzonego zawodnika. Każda z konkurencji, które przygotowały mnie do draftu (różnorodne minigierki, za to im chwała), była obarczona brakiem kolan, a i późniejszy mecz miał podobny defekt w trakcie intro. Nic, czego nie załatają przy najbliższej okazji, ale i tak komiczne. Z chęcią bym wam to pokazał na przykładzie, jednak gra nie pozwala na robienie zrzutów ekranu, więc musiałem się posiłkować materiałami publicznymi.Szkoda, że ta fajna, dynamiczna, responsywna (jak tylko ogarniesz sterowanie, które może przytłoczyć przy pierwszym kontakcie) gra, ma takie uwarunkowania. Nazywam je problemami natury switchowej. Walka z optymalizacją na dwa warianty odbioru treści i pokłosie tego w postaci ograniczeń na polu rozgrywki sieciowej. Dla niektórych gier może przeszłoby to w miarę suchą stopą, ale przy Maddenie jest dość problematyczne. Określiłbym ten tytuł jako dobry, ale… Jestem przekonany, że następne podejścia będą sprawniejsze pod kątem optymalizacji, a z cross-platformowych braków już nigdy nie uleczą Nintendo.
PS: Zdaje sobie sprawę, że tekst mocno skręcił w kierunku funkcjonalności na Switchu, ale mam wrażenie, ze taki obraz może być ważniejszy dla tych, którzy i tak lubią/rozumieją sport i wiedzą, czy są w ogóle gotowi bawić się Maddenem na konsoli Nintendo. Gameplayowo to niezmiennie najlepsza imitacja futbolu amerykańskiego i bazując na samym meczu, czyli skupiając się na luźnej rozgrywce z komputerem, to nie idzie na tej grze przegrać. I to głównie całokształt tego portu miewa swoje mroczniejsze oblicze, któremu się tu w dużej mierze poświęciłem.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Publicis Groupe
Plusy:
Gameplayowo trudno o lepszego odpowiednika futbolu amerykańskiego - a w świecie Nintendo tym bardziej
Poziom prezentacji, licencje i pozostałe imitacje realnej transmisji wydarzenia sportowego
Tryby gry i niezliczona ilość godzin stojąca za każdym z nich
Minusy:
Optymalizacja bywa kulejąca, a już na pewno ma glitche graficzne
Bez połączenia z siecią gra blokuje wiele zawartości
Pozbawienie rywalizacji cross-platform mocno ogranicza sprzęt Nintendo