Z Garten of Banban mieliśmy już kontakt przy recenzji pierwszych odsłon przeniesionych z komputerów osobistych - TUTAJ. Przemierzaliśmy tam przedszkole, które tylko pozornie miało w sobie jakiekolwiek pierwiastki normalności. Było dziwnie, pokracznie, a naprzeciw nam twórcy stawiali tamtejsze maskotki, które swoimi ślepiami miały budzić grozę. Wszystko rzucając nam kłody pod nogi w postaci zagadek.Można powiedzieć, że to klasyczny symulator chodzenia, jakich w horrorowym półświatku mnóstwo. W międzyczasie na Switcha doczołgały się części 6 i 7, a 15 maja dostaliśmy prequel Garten of Banban 0, który pokaże nam początki ponurego przedszkola. Warto nadmienić, że wszystkie gry Euphoric Brothers to krótkie przygody na około godzinę, bez większych podstaw na powrót. Z najnowszym prequelem nie będzie inaczej i jest on skierowany przede wszystkim dla tych, którzy mieli już styczność z tym uniwersum i chcą kolejnych informacji o bohaterach.
Budzimy się w pokoju z maszyną zadającą nam kilka prostych pytań, po czym zostaniemy odwiedzeni przez kolegę z ekipy. Nie wiemy, kim dokładnie jesteśmy i co dzieje się wokół, więc zmuszeni do posłuszeństwa idziemy za nim do głównego huba gry. Ten ogromny plac zabaw oczywiście tylko pozornie będzie przepełniony szczęściem, a jego jaskrawe kolory wcale nie niosą przesadnej radości. Banban z założenia ma być dziwaczne, choć akurat 0 nie do końca potrafiło to zgrabnie to wymieszać z niepewnością. Pamiętam dobrze, kiedy stawiałem pierwsze kroki jako rodzic szukający dziecka. Wiedziałem jeszcze mniej, a kolejne pościgi były tak abstrakcyjne, że aż niepokojące. Tutejszy prequel jest zbyt bezpieczny. Obchodzi się z nami jak z jajkiem, bo jego nadrzędnym celem jest odkrycie jednego puzzelka z przeszłości ośrodka. Nie straszenie nas na każdym kroku, a opowieść.I ta często bywa mozolna. Nawet jak na godzinną przebieżkę, to skonstruowana została po linii najmniejszego oporu. Podzielona na klarowne segmenty zabawowe z resztą ekipy. Najpierw będziemy się z nimi próbowali zaprzyjaźnić, rozwiązując zagadki, potem pobawimy się w chowanego, a finalnie wejdziemy na bardziej klasyczne dla serii tory - BIEGNIJ! Niestety, zanim do tego dojdzie, to już czuć będzie napisy końcowe. Nie jest to gra droga, a cena odpowiada długości jej trwania - 19,99 zł - ale mam wrażenie, że w parze z tym idzie niska jakość.
Gra korzysta z bardzo tanich sztuczek blokowania progresu. Nie masz tu żadnej swobody, czego świetnym przykładem jest startowa drabina. Próba wejścia po niej nie ma żadnego sensu, dopóki delikwent na końcu jej trasy nie powie, że nią można do niego dojść - a on sam pojawia się po rozwiązaniu innej zagadki. Sugestie twórców będą wykrzykiwane za pomocą niewidzialnych ścian, które zablokują Cię… bo tak, przyjdź później.Euphoric Brothers sprawia wrażenie wydawania kolejnych części, gdy tylko wpadną na jakiś mały patent. Resztą obudują standardem i mają poczucie odbębnionej roboty. Z poziomu gracza należy żyć tym uniwersum, żeby się należycie cieszyć. W innym wypadku to po prostu kolejny przeciętny horrorek. Raz przestraszy mocniej, innym razem mniej, a mój największy żal z tym ZEREM jest taki, że adekwatnie tyle samo razy mnie nim zaskoczyli i przestraszyli.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Feardemic
Plusy:
Dla zwolenników uniwersum, to odkrycie kolejnych kart tego chorego przedszkola
Adekwatna (i przystępna) cena
Minusy:
Na raz - bez podstaw na kolejne przejście
Bardzo długo się rozkręca i bardzo szybko kończy
Tanie sztuczki z niewidzialnymi ścianami, usuwanymi, kiedy gra uzna to za wygodne
Straszy wyraźnie mniej od swoich wcześniej wydanych sequeli