Front Mission 2

Właściciel zdjęcia: Forever Entertainment S.A.

Recenzja Front Mission 2: Remake na Nintendo Switch

Forever Entertainment nie przestaje rozpieszczać posiadaczy Switcha, zwłaszcza tych co pamiętają końcówkę wieku XX. W czerwcu premierę miało Front Mission 1st: Remake (nasza recenzja tutaj), które zastało na tyle ciepło przyjęte, że odświeżona część druga właśnie ujrzała światło dzienne. 

Rok 2102, czyli 12 lat po wydarzeniach z poprzedniej części. Fabuła gry ma miejsce w państwie Alordesh, czyli dawnym Bangladeszu, który należy do OCN (Oceania Cooperative Union). Akcja rozpoczyna się tak naprawdę od samego początku, gdy na wspomnianych terenach dochodzi do przewrotu, podczas którego władzę przejmują wojskowi. Ci z kolei opuszczają Unię. Naszym zadaniem początkowo będzie pomóc ewakuować personel OCN z ziem Alordeshu, a następnie odbić pozostałych pojmanych.
walka 2
Gameplay odbywa się w rzucie izometrycznym, czyli w najlepszej opcji dla tego typu gier. Gracz będąc w posiadaniu kilku robotów musi pokonać wrogie siły na polu bitwy. Zasięg ich poruszania się jest standardowo oznaczony niebieskimi kratkami. Zdrowie jest zastąpione paskami wytrzymałości kończyn, czy korpusu. Uszkodzone nogi powodują zmniejszenie zasięgu ruchu, więc zdecydowanie trzeba uważać na wrogi ostrzał. Pomysł spodobał mi się na maksa.


Pimp my Wanzer 2.0


Mógłbym w tej recenzji cytować recenzję pierwszej części wykonaną przez Niko bez liku. Czemu? W wersji drugiej Front Mission wydaje się, że zmiany w kwestii wyglądu i personalizacji są znikome. I broń Boże nie mam zamiaru tutaj ubliżyć. Mechy wyglądają… okej. Oczywiście nie można się spodziewać modeli robotów porównywalnych do tych z Anthem, czy Titanfall, bo nadal jest to Switch, ale myślę, że można tu było jeszcze trochę dokręcić śruby. To samo mogę powiedzieć o animacjach – w przybliżeniu na „blaszaka” jego ataki wyglądają drętwo. Jako że oryginał jest z 1997, warto wziąć poprawkę na pewne elementy.
zbliżenie
Pisząc „pewne”, mam na myśli, że nie wszystkie elementy gry zostają w tyle. Budowanie mechów to chyba crème de la crème Front Mission. Pomijając prosty dobór koloru korpusu, gra oferuje szeroki wachlarz broni i ulepszeń. W garażu przed misją mamy możliwość podrasowania naszej puszki. Ręce, ramiona i plecak – to tutaj jest opcja zamontowania różnego rodzaju karabinów maszynowych, czy tych o większym zasięgu, strzelb, lub broni do walki wręcz.

Jest też możliwość zainstalowania dodatkowego pancerza, oczywiście kosztem ilości posiadanej broni. Tak więc przygotowanie i wybór ekwipunku ma ogromne znaczenie. W drugiej zakładce Pilota zobaczymy statystyki ( np. celność, czy witalność), jak również dobierzemy dodatkowe umiejętności pasywne, do których uzyskacie dostęp po zwiększeniu levela kierującego. Doświadczenie jak się domyślacie, wpada za pokonanych wrogów, więc zdecydowanie nie warto uciekać! 


Ciężka sprawa


Niedawno miałem przyjemność zagrać w Cocoon (recenzja tutaj), który pozytywnie mnie zaskoczyło, a i pewnie niejednego z was przerosło… tak jak mnie tutejszy HUD. Po pierwsze wchodząc w zakładki ze statystykami Mechów i ich broni, ukazuje się cała lista skrótów, które były dla mnie kompletnie niezrozumiałe. To samo można powiedzieć o tabelce z danymi robota. Walka wręcz – 42 / Mob – 22 / Koszt R – 33 / Suma – 78… mogę tak wypisywać, ale możliwe, że też tego nie ogarniecie. Poza tym gracz nie ma bladego pojęcia, czy wymienione wartości są wystarczająco wysokie i jaki rzeczywisty wpływ mają na przebieg walki. Jedna wielka niewiadoma.
statystyki
Od strony optymalizacji nie mogę się przyczepić. Front Mission 2 Remake działa bardzo dobrze. Po pierwsze ekrany ładowania, które są na szczęście bardzo krótkie. Podczas rozgrywki nie zauważyłem kompletnie żadnych spadków w płynności (czasem chrupnęło podczas cutscenki). Odwiedzone tereny, a raczej areny nie zwaliły mnie z nóg. Mocno kwadratowe modele budynków nie napawają optymizmem, a niektóre pola walki były strasznie ubogie. No i jeszcze ta muzyka, która tak bardzo irytuje. Jedna i ta sama melodia, która śni się po nocach. Tragedia!

Niko miał przyjemność zagrać w część pierwszą, dlatego „dwójkę” przekazał dalej, aby rzucić na to innym okiem… chyba tym bardziej krytycznym. Sama rozgrywka jest w porządku. Spory wybór broni i personalizacja Mecha pozwala spędzić spory kawał czasu w garażu na dopieszczaniu go. Walka jest płynna, a przejścia z rzutu izometrycznego do przybliżenia na walczące roboty wyglądają bardzo dobrze. Dużym plusem jest opcja uszkodzenia kończyn.
walka rzut
Optymalizacja jest dopieszczona, bo potyczki płynnie śmigają, tak samo, jak i ekrany ładowania. Poziom trudności pewnie niejednego zagnie… tak jak rozszyfrowywanie. Statystyki cierpią na sporą ilość skrótów, które są ciężkie do zrozumienia. Dodatkowo nie wiadomo, czy ich wartości mają jakiś wpływ na starcia. Odwiedzone areny średnio się zaprezentowały. Proste budowle i kilka roślinnych wstawek nie przekonały mnie do siebie, a towarzysząca temu wszystkiemu muzyka jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziła. Niemniej jest to dobra gra, na kilka dobrych godzin.

Dziękujemy firmie Forever Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Personalizacja mechów

Thumb Up

Płynna starcia

Thumb Up

Dobrze zoptymalizowana

Thumb Up

Duży wybór broni


Minusy:

Thumb Down

Puste tereny

Thumb Down

Tragiczna muzyka

Thumb Down

Skróty

7 / 10

Nasza ocena

Awatar

Krzysztof Cichy



Komentarze (2)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz

Robert
12.10.2023 13:22
Ciekawe jak RNG. W jedynce było tragiczne.
korazdrzewa
27.10.2023 15:46
Fakt. Jedynka cierpiała z tego powodu, ale potem już dało się wybierać partię do ostrzelania i było raźniej / N!KO