Ostatnimi czasy mam wrażenie, że średnio co druga gra na Switcha to rogalik (Niko coś o tym wie). Ledwo jedną się zrecenzuje, a wpadają dwie kolejne. Osobiście nie potępiam gatunku, bo sam lubię czasem odpalić Dead Cells, czy Hadesa. Niemniej, gdy tylko dostanę informację o nowym produkcie do opisania mam głęboką nadzieję, że będzie to coś rytmicznego z powalającym soundtrackiem lub gra logiczna. Tych oczywiście też jest sporo, ale… mam co do nich bardzo wysokie wymagania. Po dzień dzisiejszy najcieplej wspominam Sonority (recenzja tutaj) z niebanalnymi zagadkami, ciekawym systemem i ładną oprawą graficzną.
Geometric Interactive pewnie jest wam nieznane. Świeżo założone studio, póki co nie pochwali się ogromnym portfolio, bo Cocoon to ich pierwszy wydany tytuł. Mimo że stawiają swoje pierwsze kroki na rynku, to wspomnianą grę uznałem z góry za sukces, wiedząc, że czuwał nad nią Jeppe Carslen – główny projektant rozgrywki w Inside oraz Limbo. Gry były genialne, tego samego oczekiwałem od Cocoon. Fabularnie gra stoi pod wielkim znakiem zapytania. Rozpoczynając swoją przygodę na piaszczystych terenach przypominających kanion, postać główna wydostaje się z kokonu. Tutaj bez wprowadzenia dostajemy szybki samouczek. Dosłownie szybki, bo sterowanie człowiekiem – owadem bazuje tylko na lewym analogu i przycisku A. Ma to swoje zalety, bo nie skupiając się na wciskaniu kombinacji klawiszy, możemy całą swoją uwagę poświęcić rozwiązywaniu zagadek (a to się przyda).
Uderz w stół, a kule się odezwą
Przyglądając się okładce Cocoon’a można zauważyć głównego bohatera i przezroczyste kule z terenami w ich wnętrzu. To właśnie one są główną mechaniką gry. Podczas swojej wędrówki zbierzemy cztery różnego koloru sfery, co za tym idzie – cztery światy. Początkowe zagadki idealnie pozwoliły mi wyczuć gameplay. Szybko wszedłem w posiadanie dwóch baniek, a puzzle nabierały tempa, lecz nadal czułem niedosyt. Dopiero gdy uzyskałem dostęp do reszty, łamigłówki zaczęły komplikować mi życie. Przechodzenie między terenami, ale tylko w odpowiedniej kolejności i czasie są tutaj kluczem do sukcesu. Rozwiązywałem je dosyć szybko, ale osoby o braku cierpliwości mogą mieć problemy w tej grze. Nieudane próby wymagały powrotu do poprzednich światów i układanie sfer w innej kolejności. I tak w koło.
Jako że bohater może na plecach przenosić tylko jedną kulę, rodzi się pytanie – co z pozostałymi? Mechanika pozwala wejść z jedną do wnętrza drugiej, więc wystarczy je „wrzucić” do środka, a następnie tę ostatnią wziąć na bary i zanieść. Pomarańczowa kula ujawnia niewidzialne ścieżki, a zaś biała pozwala ciskać ładunkami, więc nie wy wybierzecie, którą będziecie nieść na plecach. Na swojej drodze napotkamy kilku bossów. Twórcy raczej nie mieli na myśli utrudnić nam podróż, a raczej urozmaicić. Przeciwnicy mają zaledwie trzy/cztery punkty życia, a pokonanie ich to kwestia kilku minut. Chodzi o to, żeby coś więcej się tutaj zadziało. Walkom towarzyszą nowe umiejętności, ale są one tylko dostępne podczas starć. Szkoda, bo były ciekawe i na pewno wniosłyby sporo do gry.
Tam i nazad
Jak już wspomniałem przechodzenie między światami to najważniejszy element gry. Twórcy musieli się nieźle nagłowić, by zredukować ładowania do minimum, a raczej się ich w ogóle pozbyć. Widziałem na zwiastunie płynną animację i zastanawiałem się, jak to wyjdzie? I wyszło to genialnie. Szybkie przeskakiwanie między terenami robi świetną robotę, a przy tym tytuł jest kompletnie pozbawiony ekranów ładowania. Niemniej bywa i to męczące. W końcowym etapie gry warto przemyśleć każdą sekwencję, bo w innym razie czeka nas skakanie na potęgę, a można się przy tym nabawić oczopląsów! Cocoon od strony technicznej na pierwszy rzut oka wydaję się świetnie dopracowanym tytułem. Samouczek w kanionie działał genialnie, bez najmniejszych problemów. Odblokowując dostęp do zielonej kuli, odblokowałem również dostęp do mokradeł pokrytych deszczem. Tutaj gra już nie prezentowała się tak dobrze. Spadki fps były na porządku dziennym. Nie mówię, że gra jest nie grywalna, lecz problemy z płynnością mogą zniechęcić. Poza tym jednym niedopatrzeniem gra prezentuje się fenomenalnie. Światy są ładnie zaprojektowane i przemyślane.
Czy warto zagrać w Cocoon na Nintendo Switch?
Po sukcesie Limbo i Inside, Cocoon było spisane na sukces. Pomysł na podróż między kompletnie różnymi światami za pomocą kul jest jedyny w swoim rodzaju. Po prostu genialny! Łamigłówki są świetnie przemyślane, a z czasem niemożliwie zagmatwane. Dodatkowe umiejętności w postaci ujawniania niewidzialnych ścieżek były jak najbardziej mile widziane. Odwiedzane tereny są ładnie zaprojektowane i zróżnicowane.
Cocoon zdążyłem ukończyć już dwa razy, a animacja przejścia między nimi nadal siedzi mi w głowie. Zagadki pomimo swojej unikalności na dłuższą metę zaczynały nudzić. Choć poziom ich trudności wzrastał, brak nowych technik czy umiejętności wprowadził monotonnie. Płynność gry pozostawia wiele do życzenia. Początkowy etap przebiega bez mniejszych problemów, czego nie mogę powiedzieć o reszcie przygody. Stałe spadki klatek uprzykrzają rozgrywkę. Mimo to tytuł zasługuje na uwagę, bo jest to bardzo dobra łamigłówka.
Dziękujemy firmie Fortyseven za dostarczenie gry do recenzji.