Yooka-Laylee to platformówka z 2017 roku, która wyszła spod rąk weteranów gatunku odpowiedzialnych za Banjo-Kazooie. Powiela ona model duetu głównych bohaterów, stawiając jednocześnie na bardzo podobny charakter całej produkcji - od humoru aż po wiele mechanik i styl. Od początku była to próba odtworzenia tego, co było, a teraz mamy z nią do czynienia ponownie. Yooka-Replaylee trafi na konsole Nintendo Switch 2 9 października, odkurzając kilkuletnią produkcję ze starych tekstur.W Yooka gra się nieco inaczej niż chociażby w niedawno powracającego Mario Galaxy. Jest tu podział na światy, ale zamiast poszatkować je na mniejsze i różnorodne levele, zielony kameleon i jego nietoperzy kompan dostają je w pół-otwartej formie. Tak jak kiedyś biegał po czymś takim misiek z ptakiem (tj. Banjo-Kazooie), tak teraz i oni poszukają stron rozsypanej po całej mapie księgi. Wchodzisz do takiego świata i możesz szukać do woli. Gra skonstruowana jest jednak tak, by kusić ewentualnym powrotem do już odwiedzonych lokacji, ale nie jest to obligatoryjne, jak miało to miejsce w Laylee.
Grze nie można odmówić wspomnianej różnorodności. Przygoda ta ma wiele zmiennych, które zostały poukrywane przez twórców na każdym kroku. Czasem napotkamy jakąś zagadkę, a innym razem pozazdrościmy Donkey Kongowi przejażdżki wózkiem po lewitujących torach. Na odkrywców czeka tu też sporo easter eggów, a i pojedynków z bossami nie zabraknie. Tyle że to już było. Yooka-Laylee jest również dostępny na Nintendo Switch i zdążył zaliczyć sporo promocji. Czy próba przywrócenia go ma coś więcej w ofercie? Oczywiście jest zauważalny progres graficzny, ale w moim odczuciu jest to główny motor napędowy tego remastera - no bo o kasie potencjalnych nabywców nie wypada mówić. O ile doceniam taką poprawę, wygląda to w obrazku schludnie, a i znajdzie się tu kilka mniejszych udoskonaleń, to czuć w tym wszystkim, że wypadało zrobić jeszcze więcej. Fajnie, że tempo zostało podkręcone, co w dużej mierze zawdzięczamy szybkiej podróży, ale czy zrewolucjonizowało mi to produkt, który bazowo był już czczeniem starszej platformówki? Nie.
Pozostaniemy tu z kilkoma rzeczami trudnymi do akceptacji. Jednym z mocnych zawodów w oryginale były głosy postaci. Wszystkie robiły irytujące dźwięki “nianianiania nianianiania” podczas swoich rozległych tekstów. Nie wiem, czy przypadkiem nie jest to teraz nieco mniej frustrujące (natężenie "nia" zmalało, czy ja mięknę na starość?), ale wciąż tam jest, a to boli. Nie mówię, że domagam się pełnego voice-actingu, bo to wciąż mniejsze studio, ale jakieś jeszcze skromniejsze “nia” by mi wystarczyło. Wpływ na rozgrywkę niektórych postaci mocno zmalał, więc zaczyna pojawiać się pytanie, czy nie powinno się ich wyciąć? Chce poprawić grę, ale poprawiając będzie ona inna, a ja jednocześnie pragnąłbym, żeby była taka sama. Tak to widzę.To jednak nie jest największa bolączka tego remastera. Te kolejne mają już bezpośredni wpływ na gameplay i wypadało je dopieścić. Zacznijmy od najgłośniejszego - 30 fpsów. Najpierw rozkochali ludzi, decydując się na PEŁNE wydanie gry na cartridge’u, a potem spuścili te wszystkie pochwały w znanym wszystkim miejscu, obwieszczając, że Switch 2 ma taką barierę klatek. Są gry, gdzie taka rzecz byłaby niezauważalna, ale to nie jest jedna z nich. Czuć tu toporność ruchów. Gra sprawia wrażenie wolnej już od pierwszych chwil. A przecież to nie jest tak, że graficznie jest to usprawiedliwione. Moim zdaniem to zbyt luźne podejście do optymalizacji i pójście drogą na skrót.
Na domiar złego nie pozwolono nam na coś tak oczywistego, jak zmiana schematu sterowania. W tej grze musisz skakać switchowym A, które znajduje się po prawej stronie, a nie dolnym B, które natura platformówek nakazuje od zarania dziejów. DK Bananza miał też taką wizję. Podyktowali ją kierunkowym rozbijaniem terenu (całkiem zasadne, jak się w to zagra)... a i tak to zmieniłem. Nie zbrodnia mieć swoją wersję wydarzeń, ale fajnie dać się komuś bawić po swojemu. A ja im starszy, tym bardziej chyba będę rościł sobie praw do takich pierdół :) Wydawało mi się, że wygodnie ma być przede wszystkim dla gracza, a nie zapominamy o typie, jak już zdejmie naszą grę z półki. Do załatania.W ogóle mam dziwne przeświadczenie, że to nie był konieczny remaster. Kilka spraw jest mocno kontrowersyjnych w tym Replaylee. Nie pozwalały mi się one w pełni cieszyć czymś, co powinno mi pasować jak ulał. Sympatii do platformówek nigdy nie ukrywałem. Yooka wiele rzeczy robi fajnie na papierze, a potem niekoniecznie się jestem w stanie z nimi polubić. Wiele wyzwań jest pokracznych jakby usilnie szukających innowacji, a nie ewolucji fundamentów. Oczekuje od tego gatunku coraz większych wyzwań platformowych. Skakanie ma zawieszać poprzeczkę coraz wyżej, a tu mam wrażenie, że starano się mnie zaskoczyć coraz częściej. Nie jest to złe podejście. Jest po prostu inne. Inne od tego, do czego przywykłem i co lubię. Nie potrzebuje rozmów z kolejnymi NPCami, by wysłuchiwać ich próśb, a tu też starano się o to zadbać. Prawdę powiedziawszy to nic nam po tym, bo to i tak historia o złym, który jest zły i zamierza robić złe rzeczy.
To kawał porządnej platformówki, ale uczucia wielkiego między nami nie będzie. Obok wąsatego hydraulika nawet nie stoi, a w gatunkowym pojedynku pożarł mi ją nawet Pac-Man ze swoim World 2.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Playtonic
Plusy:
Różnorodność wewnątrz poziomów
Odświeżenie graficzne
Dodatki, które usprawniły tempo produkcji...
Minusy:
...i pozostałości, które tego tempa trzymać nie chciały, ale nikt nie chciał się ich pozbyć
Swego czasu ograłem pierwowzór i bawiłem się dobrze. Jednak Replaylee oferuje za mało żebym wrócił do tej gry.
korazdrzewa
09.10.2025 12:57
Pewnie zasługuje on na wyższą ocenę - zazwyczaj takie zbiera, choć jest też jedna niższa od IGN, czy innego większego gracza - ale gdzieś musiałem wziąć pod uwagę, jak bardzo mi się w to nie chce grać mając Galaxy i jak wolałem bawić się w Pac Man World 2.
Niko