Najnowsza gra Retrofiction Games zabierze nas do Anglii lat 80’, gdzie losy detektywa skrzyżują się z mieszkańcami pewnej wyspy. Zwiedziony tam w celu wyjaśnienie zagadkowej śmierci córki szybko stanie do walki o życie z hordą potworów.Jest to przykład indyka, który idzie po sztywno wyznaczonej przez gatunek ścieżce. O dziwo nie wywala się też na prostej i pilnuje wszystkich założeń, jakie przewidziano dla survival horrorów. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, z jaką dbałością devowie podeszli do tematu. Mamy posiadłość, od której bije wyraźna inspiracja pierwszym Residentem. Jest ona przepełniona zamkniętymi drzwiami, do otwarcia których prowadzi jakaś zagadka. Schemat doskonale wszystkim znany, a Retrofiction tylko udowadnia tu swoją miłość do tego typu gier. Upewnili się, że cały czas zmagać się będziemy z ograniczonym ekwipunkiem, a mapa jest czytelna i pomocna w oznaczeniu wszystkich odnóg domu.Pomimo pikseli i sporej surowości w warstwie wizualnej, to pokuszono się o nagranie pełnego voice-actingu. Tu czapki z głów dla indyka, który zapewnił taką wygodę - nie na wysokim poziomie, ale samo istnienie godne pochwały. Jest ona na tyle pomocna, że sporo tu dialogów i nacisku na fabułę, która nieco wykoleiła pierwszą godzinę gry. Tak szeroka ekspozycja zaczyna wręcz nużyć. Mam wrażenie, że ciągle gadali, a jak grałem, to po paru krokach znów gadali. Nawet zacząłem się zastanawiać, czy to nie jest visual novelka! Tempo jest czymś, nad czym muszą popracować w przyszłych projektach.
Jeśli jednak przełkniecie tę gorzką pigułkę na start, to dostaniecie… poprawnie wykonany survival horror. Niestety wydany w czasach, gdy pełno takich hołdów pokroju Signalis, Conscript czy Crow Country, które zwyczajnie mają na siebie lepszy pomysł. Tu brakuje atmosfery. Gra jest zdecydowanie za jasna, a pikselowe ludzki nie pomagają w generowaniu poczucia niepokoju. Bossowie nadrabiają te niedoskonałości swoim designem, ale to kilka udanych strzałów w całej serii chybionych.To tak jakbyś stworzył grę poprawną, gdzie jej poprawność jest już powodem do dumy. Z poziomu gracza nie widzę tu jednak konieczności łapania za coś tak niszowego, ale jak już ktoś trafi (122 recenzje od stycznia na PC, więc niewielu takich było), to raczej się miło zaskoczy. Nie będzie czuł potrzeby w to grać, ale uśmiechnie się z kontrolowanym uznaniem. Na papierze brzmiało to spoko, wykonanie też funkcjonalne i znośne, ale magii horroru brak, a podstaw do kontynuowania wędrówki jeszcze mniej. Niczym nie zaskoczy, nic nie da od siebie, po prostu jest.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie EastAsiaSoft
Plusy:
Zadbanie o wiele fundamentów gatunku - ekwipunek ograniczony, posiadłość zapchana zagadkami, czytelna mapa
Pełny voice-acting - na dość płaskim poziomie, ale sam fakt takiego uzbrojenia nieznanego indyka wypada pochwalić
Minusy:
Brak atmosfery - pikselowe postacie nie pomagają w jej generowaniu
Bardzo kiepskie tempo gry - na pierwszych metrach wręcz fatalne