Recenzja DreamWorks All-Star Kart Racing na Nintendo Switch
Gokarty na Switcha powinny być zakazane. W przypadku pojawienia się nowej gry z tego gatunku powinni mieć w sobie tyle ogłady, by nie wchodzić z buciorami na salony. Król jest tu jeden, pozostaje niezmienny, a wszyscy próbujący go naśladować może dają fajną alternatywę na innych platformach (gdzie go nie ma), ale na Switchu są zmuszeni na małą wymianę ciosów. Z tej wyjdą obici. Pytanie tylko, jak bardzo? Recenzowałem kilka miesięcy temu Disney Speedstorm, kiedy jeszcze nie był produktem free-to-play. Wciąż uważam go za przyjemną grę wyścigową, która daje nieco inne doznania niż Mario Karty. Nie jest w tej samej lidze, ale na swój sposób się broni. Do ringu wkroczył jednak kolejny pretendent. Uwalony błotem, w za dużych butach i ze śmiesznym głosem Króla Juliana.DreamWorks All-Star Racing to nowy projekt firmy Bamtang Games, które atakowało już nas wyścigami z gąbkami w kanciastych spodniach tego świata. Premiera miała miejsce 3 listopada 2023 roku. Czy Shrek nawiąże walkę z Mario?
Nie
Gokartowy schemat jest zapewne doskonale znamy. Barwne postaci siadają za kółkiem i ścigają się w singlowych turniejach, lokalnej rywalizacji na kanapie oraz online, jeśli popularność gry na to pozwoli. Podczas wyścigu driftują, żeby uzyskać przyspieszenie i korzystają z porozrzucanych na trasie dobrodziejstw. Jednymi trafią przeciwnika, innymi pomogą sobie.DreamWorks All-Star Kart Racing korzysta na każdym polu z licencji studia. Trasy są oparte na światach z ich animacji, a w samochodzikach siedzą Shreki, Osły, Koty w Butach, zwierzaki z Madagascaru, Kung-Fu Panda i inni dobrze znani bohaterowie. Na start dostajemy tylko ośmiu, a kolejna dwunastka czeka na odblokowanie - wszystko wewnątrz gry za wygrane turnieje i wykonane wyzwania.
Tras niestety nie ma zbyt wiele i nie ratuje tej sytuacji jeden ukryty turniej na końcu naszej przygody. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jest ich dokładnie tyle samo, co postaci - 20. Mario Kart z kolejnymi falami DLC pewnie przyzwyczaiło do większej różnorodności, ale bazowo taka ilość nie jest jakąś wielką zbrodnią.
Daj im wszystko
Tej dopuszczono się w innych aspektach. Mam nieodparte wrażenie, że twórcy, projektując grę, nie przykuli tak dużej uwagi do samych tras, co do atrybutów na nich umieszczonych. Światy, choć wyciągnięte z popularnych filmów animowanych, zwyczajnie nie zachwycają. Rzadko spotkamy jakiś efekt wow, a do ich przeciętności przyzwyczajamy się tak szybko, że jak zionie nam ogniem smok ze Shreka, to już trudno o emocje za padem.
Mało w nich pomysłowości. W niedawnym Hot Wheels Unleashed 2 o wiele łatwiej było o pokiwanie głową z uznaniem i powtórzenie danego toru z jednakowym uśmiechem. Tu po jednym razie miałem - ok, następny...Wspominając o atrybutach, miałem na myśli między innymi przedmioty, które zdobywamy tu na różne sposoby. Są klasyczne boxy, losowo przydzielające nam przedmiot, ale i zbieranie nutek, które po zapełnieniu odpowiedniego pola również uraczą nas jakimś dopalaczem.
Dopiszmy do tego opcjonalne skróty, które otwieramy, łapiąc wiszącą w powietrzu harfę (coś jak w trasie Yoshiego z DLC Mario), trolle oferujące boosty, będące naszymi pomagierami i znajdźki dla chętnych maxować tytuł. Dużo tego. I to dużo rzeczy nijakich.Jakby usiedli i wszystkie pomysły postanowili wrzucić do wora, nadając rzekomej głębi. A My zwyczajnie chcemy się ścigać.
Łatwo o przytłoczenie i lekki wstręt jak tu to wszystko naćkane. Trudno o moment spokoju na trasie, gdzie można celebrować udany manewr. Tu nutka, tam jakiś boost za drift, a za zakrętem jeszcze coś. Inna sprawa, że przedmioty do użycia są mało klarowne i chyba tylko wycieczka do działu Help w menu pomoże wam rozszyfrować ich przydatność.Może to świadomość twórców, żeby zasypać nas wszystkim, bo model jazdy sam w sobie się nie obroni? Nie jest on w żadnej mierze skandaliczny, ale też trudno o jakiekolwiek wyróżnienia. Jedno im oddam - nie czułem tego faworyzowania odległych miejsc, jak to jest w przypadku familijnego Mariana. Nutki zazwyczaj dadzą nam boost, o który ciężko na czele peletonu w produkcie Nintendo.
Tym bardziej nie na Switchu
Technicznie mam mieszane odczucia. Wersja na Switcha wygląda słabiutko, a audio pozostawia sporo do życzenia niezależnie od platformy. Nie ma tu tego feelingu i silnikowych brzmień - wrum? Zamiast tego postanowili nadużywać aktorów głosowych, którzy wymieniają się uprzejmościami i okrzykami podczas wyścigu.
Z jednej strony suwak z głośnością został olany i trzeba go będzie sobie dostosować, a z drugiej całkiem miło mi się tego słuchało. To było coś nowego, co wyobrażam sobie w przyszłych Mario Kartach. Nie byli to oryginalni aktorzy głosowi z filmów (koszt produkcji by ich przerósł), ale całkiem udany substytut. Nadawało to nieco charakteru podczas jazdy.Wiadomo, że im więcej ludzi za kontrolerami, tym frajda większa. Nastawcie się jednak na tę lokalną jazdę (do 4 graczy), bo online na parę dni po premierze świeci pustkami i trudno o jakąś rywalizację. Czekałem kilkukrotnie, nie zagrałem ani razu.
Latam, gadam, niekoniecznie jeżdżę
Największe grzechy to nieprzemyślane chęci wrzucenia wszystkiego i byle jakie przedmioty. W teorii nie jest to paździerz, który należy wymijać szerokim łukiem, a po prostu przeciętna wyścigówka, która wkroczyła na trudny teren. Wyszła obita przez parametry konsoli i niechęć graczy. Może wiedzą jak wytresować smoka, ale nie jak zrobić gokarty, żebyśmy zostali z nimi na dłużej.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Renaissance PR
Plusy:
DreamWorks udowadnia, że ma u siebie sporo fajnych postaci
Dubbingowane wymiany uprzejmości podczas wyścigu mają swój urok
Brak szkody na rzecz prowadzącego i aż tak jawnej promocji ostatnich miejsc
W wielu aspektach kopiuje Mario Karty - a dobre wzorce się ceni?
Minusy:
Przedmioty są nijakie, a ich przydatność trudna do rozszyfrowania
Trasy są wypełnione pierdołami zamiast skupić się na… byciu ciekawszych torem