Recenzja Deadlist Catch: The Game na Nintendo Switch
Deadlist Catch: The Game pojawiła się na naszej ulubionej konsoli 28 czerwca 2023 roku. Jej twórcą jest Ultimate Games, która wydawała również symulatory koparki, kombajnu czy mechanika motocyklowego.
Wzorowane jest na popularnym programie z telewizji Discovery na temat poławiaczy krabów.
Fabuła
Jesteśmy kapitanem statku oraz załogi poławiaczy krabów. Sezon jest krótki, więc trzeba jak najszybciej złowić tyle, żeby starczyło na wszelakie opłaty i przeżycie do kolejnego roku.
Mechanika gry
Początek naszej gry to wizyta w porcie, gdzie musimy zaopatrzyć się we wszystkie potrzebne przedmioty (klatki, paliwo, boje, haki czy niezawodne WD-40). Tutaj też możemy za pieniądze rozwijać umiejętności kapitana.Gdy już to zrobimy, przechodzimy do mapy i wybieramy, gdzie chcemy popłynąć. Kraby mają swoje ulubione miejsca i jako wprawny rybak powinniśmy umieć je rozpoznać.
Będąc już na łowisku, wszystko robimy ręcznie. Musimy ustawić pułapkę i ją umieścić ją w odpowiednim miejscu z wykorzystaniem dźwigu. Następnie szykujemy zanętę i umieszczamy ją we wnętrzu klatki. Później już tylko montaż boi i można zrzucać pułapkę.
Po jakimś czasie bierzemy hak do ręki i wyławiamy nasze pułapki. To również jest złożony proces. Hakiem musimy zahaczyć boję i ją wyciągnąć na naszą łódź. Następnie przy użyciu wyciągarki, wyciągamy pułapki z wody. Następnie jeszcze z użyciem kolejnego haka przenosimy klatkę na łódź. Potem wystarczy ją otworzyć, dosunąć stół do segregacji i opróżnić klatkę, przesypując połów na wspomniany stół.
Tak jak wspomniałem powyżej, gdy już uda nam się cokolwiek złowić, musimy zdobycz wysypać i posortować kraby. Naszym zadaniem jest zbadać dojrzałość i płeć każdego osobnika. Wolno nam zabrać tylko dojrzałe (o odpowiednich rozmiarach) kraby, płci męskiej. Za zabranie innych i ich sprzedaż, grozi nam kara.
Jak wygląda takie badanie? Bierzemy kraba do ręki i gałką joy-cona obracamy go. Dzięki temu „badamy” go i po chwili otrzymujemy dwie informacje. A dokładnie to odnośnie jego płci oraz rozmiaru. Następnie odpowiednim przyciskiem decydujemy czy wrzucamy go na kupę do „zabrania” czy „zwrotu do wody”.Musimy pamiętać o wyrzuceniu za burtę niewłaściwych krabów, przemielenie złowionych ryb na zanętę dla kolejnych krabów oraz przeniesienie krabów (właściwych) w ładowni.
Po opróżnieniu klatki, boje walają się po pokładzie. Po umieszczeniu ładunku w chłodni pojemnik leży gdzieś obok. Tak więc, do naszych zadań należy przygotowywanie pułapek, sterowanie żurawiem, rozładunek, ale także uprzątnięcie całego tego bajzlu. Jeśli stracimy wszystkie boje, to aby kontynuować dalszy, połów musimy wrócić do portu i kupić nowy sprzęt.
Widzimy więc, że schemat jest dość złożony, a kontrolki i dźwignie panelu, pomimo że jest ich raptem kilka, bywają trudne do zapamiętania. Możemy też rozwijać „Umiejętności kapitana”. Składają się one z trzech drzewek, a mianowicie są to:
Fach w ręku,
Kapitańskie kontakty,
Zarządzanie załogą.
To ostatnie brzmi jak umiejętności z korpo. Umiejętności kupujemy za dolary, zarabiane na sprzedaży połowu. Najprostsza umiejętność jak “Zniżka w sklepie” kosztuje 500$. Trafi się też “Doświadczone oko” za 100 000$.
Gra oferuje zabawę tylko dla jednego gracza w trybie TV, handheld czy tabletopu.
Co przyjemne i zaskakujące, gra posiada polskie napisy! Choć są pełne błędów…
Audio i Grafika
Deadlist Catch stoi na graficznie przyzwoitym poziomie. Choć można powiedzieć, że większość gry to nasza łajba i bezkres oceanu. Jednak elementy statku takie jak: kabina, pułapki, pokład, zostały zrobione solidnie. Na pochwałę zasługują różnorodne i szczegółowe modele krabów.Od strony audio jest trochę gorzej. Powtarzające się, monotonne dźwięki. Jest to symulator, więc trzeba zrozumieć, że gra ma oddawać realistyczny klimat, a na środku oceanu na naszej łajbie raczej skoczne i radosne melodie nie przygrywają. Tak więc z jednej strony to wada, a z drugiej zaleta.
Rozgrywka i podsumowanie
Przyznam szczerze, że pierwsze minuty z grą trochę mnie zniechęciły. Grę rozpocząłem samouczkiem. I prawda jest taka, że już samo okno ładowania otoczenia to potworne przycinki. Czyżby nie najlepsza optymalizacja?
Bieganie po tutorialowym porcie było trudnym przeżyciem. Bardzo odczuwalne spadki FPSów drażniły mnie niesamowicie.
W tym samym samouczku pojawił się w naszym ojczystym języku napisy wyjeżdżające za ramki. To nie tak powinno wyglądać! I o ile na początku cieszyłem się, że gra posiada polską wersję językową, to zawiera ona niefajne błędy. Zarówno zwiększenie jak i pomniejszenie widoku na mapie jest oznaczone jako “Powiększ mapę”. Innym razem trafiłem na to coś takiego „Możesz przewinąć czas- użyj klawisza - Button” (pisownia identyczna jak w grze). Ostatecznie techniką „kliknij i zgadnij” dowiedziałem się, że chodzi o „minus” na joy-conie.Chciałem już się poddać, miałem już dość tych sztormów, chłodu i błędów. Ale nie mogłem tego zrobić. Musiałem sprawdzić to dla was. Więc włączyłem tryb “kariera”. I wiecie co? Zadziałało poprawnie.
Nagle nie miałem żadnych lagów. Zadziałała mi poprawnie mapa i szybka podróż (czyli coś, co nie zadziałało w tutorialu). Pomyślałem sobie „no to zaróbmy trochę na krabach”. Zarzuciłem 3 pułapki i czekałem. Jakieś było moje zdziwienie, gdy wyłowiłem 3 pułapki pełne krabów! No cóż. Jedną wrzuciłem niechcący do wody i straciłem bezpowrotnie. Biedne kraby…
Jakie było moje zdziwienie, gdy nagle okazało się, że ta produkcja jest grywalna! Można powiedzieć, że moja przygoda z Deadliest Catch zaczęła się na nowo.No cóż. Dzięki tutorialowi byłem już zaznajomiony z portem, więc wypłynięcie na szeroki wody poszło gładko. Sama rozgrywka z jednej strony nie jest emocjonująca. W teorii powtarzamy ten sam schemat działania. Naszykuj pułapkę -> Zarzuć -> Wyciągnij pułapkę -> Jak coś złapałeś, to posortuj -> Uwolnij „złe kraby”, schowaj „dobre” kraby -> Powtórz.
Mimo wszystko, momentowi wyciągania z wody metalowej klatki towarzyszy dreszczyk emocji. Tak samo jak przy mozolnym sprawdzaniu krabów. Gdy przy pierwszym połowie miałem mniej więcej po 70 krabów do zabrania oraz tych do wrzucenia z powrotem do wody, nagle poczułem dumę z udanego połowu i właściwe dobranego miejsca na zrzucenie klatki z zanętą.
Gra w dniu premiery kosztowała 99,99 złotych. Wydaje mi się to ceną minimalnie powyżej tej, ile ta produkcja powinna kosztować. Niemniej, fani wędkarstwa, statków, połowów czy po prostu tego programu na kanale Discovery, będą zadowoleni.
Podsumowując, Deadlist Catch to gra względnie dobra. Minusy takie jak optymalizacja, dziwne tłumaczenie na język polski oraz słabe udźwiękowienie mogą szybko zniechęcić do tej gry. Z drugiej strony, zarządzanie statkiem i załogą, szukanie dogodnych miejsce na połów, sortowanie krabów dają całkiem dobrą satysfakcję.Gra ma bardzo duży potencjał, ale część błędów będzie was irytować tak samo jak mnie. Uważam, że ostatecznie trafi ona do wąskiej grupy odbiorców, którzy nie będą zważać na jej minusy. Cała reszta może po paru godzinach odpuścić sobie i jak prawdziwe szczury lądowe wrócić to jakiejś zabawy na suchym lądzie w swoim sklepie alchemicznym w Atelier Marie czy ucieczką przed zamachem stanu w Settlersach.
Dziękujemy firmie Ultimate Games SA za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Potencjał — Gra ma duży potencjał i pewna nisza ludzi na pewno się w niej odnajdzie
Mechanika — Gdy już się zrozumie zasady, to udany połów daje sporą satysfakcję
Spolszczenie — Polskie napisy to zawsze plus…
Minusy:
Spolszczenie — …chyba że zawiera takie błędy
Optymalizacja — Momentami gra staje się niegrywalna (głównie w samouczku?)
Powtarzalność — Jednak gra bazuje na tych samych 20 ruchach