Napędzana kasetami wideo podróż w głąb traum młodej dziewczyny. Hannah to cinematic platformer, który swoim stylem rozgrywki nawiązuje do takich gier, jak chociażby niedawne Little Nightmares 3. Fabuła przytrzyma nas w małej niepewności, by na bazie domysłów uderzyć w czułe punkty na ostatniej prostej. Za grę odpowiada debiutujące studio Spaceboy, a całość pojawiła się na PC w październiku zeszłego roku. Od okresu Halloween 2025 jest dostępna również na Nintendo Switch.Paradoksalnie w tym roku nie miałem wysypu horrorów na Switcha, które prześcigałyby się w tym dziale. Jeśli coś się pojawiło, to raczej nie wzbudzało mojego zainteresowania. Inaczej było w przypadku gry Hannah. Może na wyrost, ale dałem się kupić na tę dziecięcą podróż w mroku. Czy otrzymałem horror z krwi i kości? Niekoniecznie. Przynajmniej nie, jeśli od horroru oczekujemy strachu. Nie ma tu scen wyskokowych i innych tanich sensacji, a nacisk został położony na atmosferę. To dla mnie zawsze lepsze rozwiązanie, ale i ten mityczny klimat należy jakoś zbudować. W Hannah zabrakło poczucia niepokoju, lepszej warstwy dźwiękowej, a i ten styl graficzny nieco gryzł się z moim potencjalnym strachem.
Zdecydowanie lepiej twórcy poradzili sobie w warstwie fabularnej. Choć opowieść jest dawkowana przez sporadycznie odtwarzane na kasetach przerywniki, to przyniesie ona historię pełną traumy i straty. Sama kreska tam użyta jest godna uznania i mogłaby śmiało towarzyszyć… bądź co bądź bogatszemu wizualnie produktowi. Ważne podkreślenia jest to, że gra ma kilka zakończeń, ale chyba próżno tam szukać tego w pełni pozytywnego. Te, które widziałem (samemu i w sieci), wiązały się z większą lub mniejszą tragedią. Patrząc na gatunek - też dobrze!Gorzej ma się to wszystko w kwestii gameplayu i mechanik. Tam Hannah to nic innego, jak Little Nightmares z TEMU. Jeśli kojarzysz te gry z wyjątkowej i kuszącej dla oka oprawy - najpopularniejsze produkcje taką mają, bo choć czasami jest ona oszczędna, to wciąż pozostaje intrygująca - to tu trudno będzie się przestawić na biedę wylewającą się z ekranu. Brakuje tu tony animacji, wszystko wydaje się wyciągnięte z generatora, a cały ruch to chyba jakiś szablon, na który została nałożona łatka z wizją artystyczną.Wygląda jak gotowy obiad z supermarketu przeznaczony do mikrofali i późniejszego wyplucia. Oddzieliłem od tego samą wizję twórców, bo ta niekiedy potrafi zachwycić. Niektóre kadry naprawdę mogą się spodobać. Jest źle, ale są przebłyski.Schemat rozgrywki pozostanie wierny wytyczonym standardom. Platformówka krzyżuje się z zagadkami środowiskowymi. Nic specjalnie wyszukanego ani nic godnego odnotowania, a tym bardziej zapamiętania. Zdecydowanie za często powielane były patenty, a przesuwanie skrzyń jest obecne praktycznie na całej szerokości tej ~3h przygody.
Hannah robi bardzo złe pierwsze wrażenie, ale da się tam wypatrzeć pierwiastki wyższej ligi. W Spaceboy ewidentnie wiedzieli, co chcą zrobić, ale niekoniecznie wiedzieli, jak tego dokonać i jak to dopieścić. Byłbym skłonny zaufać im kolejnym horrorowym podbojom, choć w Hannah maksymalnie bawiło się na Steam… 5 osób. Szczytowym momentem tego nazywać nie wypada, a i cena (80 zł) wydaje się zbyt mocno żerować na możliwości osiągnięcia wielu zakończeń. Jak ktoś bardzo horrorowy, to i tak bym zalecał czekanie na sporą promocję. Wiem, że LN3 zostawiło w nas spory niedosyt, ale to nie jest lekarstwo.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie QUByte Interactive
Plusy:
Okazjonalnie kadry wyglądają jak coś ze zdecydowanie wyższej półki
Klimatyczna prezentacja opowieści, która celnie trafia w emocjonalne tony
Kilka zakończeń do zobaczenia, więc jakieś replayability wypada podkreślić
Minusy:
Mechanicznie to pozycja biedna - brzydka i z koślawymi animacjami
Wtórność rozgrywki i serwowanych patentów jest zbyt odczuwalna
Warstwa dźwiękowa nie dojechała by stworzyć lepszą atmosferę