day-of-the-shell-pc-steam-cover

Właściciel zdjęcia: Entalto Studios

Recenzja Day of the Shell na Nintendo Switch 2

Ruch za ruch, ruch to tura - jakkolwiek bym tego nie określił, to założenia Day of the Shell powinny pozostać oczywiste. Każde nasze działanie - niezależnie, czy zdecydujemy się na ruch, czy na strzał - jest traktowane, jako wykorzystanie swojej kolejki. Podobny model funkcjonował w zeszłorocznym Shogun Showdown (jeden z moich hidden gemów - polecam), ale tu urosła nieco skala i dostaliśmy klasyczne kafelki oraz procentowe szanse na trafienie.

Day of the Shell to debiutanckie dzieło studia Duper Games, które swoją premierę na Switchu miało 29 lipca 2025 roku. Jest to jednocześnie przedstawiciel roguelite’ów (...a jakżeby inaczej!), więc ciągłe próby przebicia się o kilka kroków dalej należy wliczyć w koszta.
20250731222643-01K1H0ER9MX26ZXV0597MW3Q54
Zacznijmy jednak od tego, że gra bardzo zgrabnie prezentuje swoje systemy. Jest czytelna i jawna, co do szans procentowych, a i ładnie koloruje nam pola tymczasowo bezpieczne. Działa tu typowy system osłon, gdzie cała tarcza chroni Cię całkowicie, a połowiczna tylko trochę. Uparte trzymanie się złotej pozycji nie ma tu jednak zastosowania, bowiem budowle i inne kamienie mają system zniszczeń, który przetrwa zaledwie garść strzałów lub mniej. Gra polega więc na ciągłym ruchu i szacowaniu swoich szans na trafienie... a i trochę farta nie zaszkodzi.

O ile doceniam tutejszą dynamikę, bo dzięki tak szybkim turom nie ciąży na tym czasochłonne brzemię gier turowych, tak nacisk na RNG może nie wszystkim się spodobać. Zbyt często w swoich runach czułem się zakładnikiem dobrego losowania. Gra działa na zasadzie kolejnych pięter, gdzie za takowe może robić kilka zestawów pojedynków (przeciwnicy są od siebie oddzieleni, żeby dać odetchnąć, ale funkcjonują w obrębie jednej mapy) lub jakiś sklep/inna pomoc z gatunku nie strzelaj, uratuj. Oczywiście nagrodą za nasze progresowanie mogą być pieniądze lub perki, z których stworzymy swój build.
20250731222643-01K1H0F7Q7TWYFJ0YTT4Q3WXJ8
Z racji bardzo powolnej metaprogresji, będą one absolutnie kluczowe dla naszego powodzenia. I akurat to tempo jest o wiele gorzej wyważone. Roguelite’y mają to do siebie, że w tle się gracz boostuje, więc nawet jak mu nie urośnie skill, to będzie czuł większą moc postaci. Ta moc to nie tylko gra stanie się łatwiejsza, ale też szybciej przebrnę przez to, co już przechodziłem setki razy. To mechaniczne budowanie przekonania, że teraz pójdzie lepiej, którego w Day of the Shell mi nieco zabrakło. Praktycznie wcale nie odczuwałem swoich pierwszych zakupów pomiędzy runami, bo to banały pokroju +20 monet na start, czy możliwość doboru broni (między rewolwerem, kuszą i shotgunem). Na tym polu przydałaby się poprawa. To nie jest tak, że to gra niewyobrażalnie trudna, ale jak wylosujesz marny zestaw pomocy, to szybko możesz napotkać ścianę. Głównie ze względu na kiepski rozwój broni - nieproporcjonalny do wzrostu żywotności wrogów.

Mam jednocześnie małe zażalenie do sposobu prezentacji. Grafika jest słabiutka, a specyfika a’la chibi w ogóle mnie nie przekonuje. Jest tu trochę dialogów i zarysu fabularnego (który #nikogo), ale wygląda to bardzo biednie - trochę jakby zaraz miało wyjść na telefony. Z racji, że nie jest to najważniejsze w takim gatunku, to można przeboleć, ale już bardzo płytki worek z generowanymi poziomami już trudniej zaakceptować. Może plan/rozkład się nieco zmieniał, ale to detale. Sytuacji nie pomagają też wtórne typy przeciwników.
20250731222643-01K1H0EW7J1Z1RV0A01FD3H885
Poczucie grania tego samego (tym samym zestawem, bo patrz akapit z metaprogresją) szybko stanie się kulą u nogi. Szkoda, bo w tym zamyśle jest potencjał, ale jeszcze trzeba nad nim pracy. Nie obnażam Day of the Shell i nie traktuje jako indyczego potworka, ale wiele kluczowych aspektów zwyczajnie nie zagrało. A mówię to z pozycji kogoś, kto bardzo lubi takie taktyczne gry z turowym systemem walki. Ciągłe chowanie się za tym, co zostało na planszy i mierzenie do tego, który aktualnie odpoczywa, to spirala z dość krótką kołderką. Jeśli brać, to raczej na promce.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Entalto Studios


Plusy:

Thumb Up

Dynamiczna rozgrywka - mało odczuwalny aspekt turowości

Thumb Up

Przejrzysty system walki


Minusy:

Thumb Down

Bardzo wolna metaprogresja - więc i odczuwalna wtórność

Thumb Down

RNG - nawet nie to procentowe, co dotyczące dostępnych perków

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz