Zrzut ekranu 2025-02-26 065024

Właściciel zdjęcia: Gameloft

Recenzja Carmen Sandiego na Nintendo Switch

Jak wiecie lub nie Netflix nie tylko posiada w swojej ofercie filmy. Ma on swoją  gamingową odnogę, gdzie czasami adaptuje tytuły do siebie, a innym razem oddaje na większe konsole coś, co zrodziło się pod nich. Taką grą jest Carmen Sandiego od Gameloft, który pozwoli nam się wcielić w popularną postać animowanego szpiegostwa.

Jako tytułowa bohaterka staniemy do walki z czasem, gdzie będziemy musieli rozwiązywać zagadki na tropie przestępców z organizacji V.I.L.E. Pokonać ich złodziejstwo swoim skradaniem. Zaczynają oni od kradzieży zaawansowanego technologicznie samolotu, ale na tym nie mają zamiaru poprzestać. Każdy kolejny etap tej przygody to próba ustalenia sprawcy za sprawą pozyskanych dowodów.

Choć screeny mogą wam sugerować ciekawą i pełną akcji przygodę, to większość gry wyglądać będzie tak…
2025030118535900 s
Skoro gra zrodziła się na Netflixie, to domniemam, że musi być ona dostosowana pod proste sterowanie (wskaźnikiem pilota?!), więc te wszystkie pełne akcji momenty są zwodnicze. W rozgrywce dostaniemy określony czas, w którym musimy ustalić tożsamość antagonisty. W dzienniku znajdziemy listę podejrzanych i na mocy dowodów odhaczać będziemy kolejne punkty konieczne, aż zostanie nam jeden delikwent, którego należy aresztować.

Z podobnych założeń czerpał niedawny Mindcop, który potrafił mnie zauroczyć, jednak tam każdy mikro ruch miał swoją wagę. Każde sprawdzenie szuflady też niosło ze sobą utratę czasu. Carmen, z racji nastawienia na młodszych odbiorców, znacznie upraszcza ten schemat, pozbawiając nas godzin tylko na dojazd lub też dolot do interesującego nas punktu. Wewnątrz danej sekcji możemy spędzić dowolną ilość czasu, co… będzie zbędne, bo to raczej mini gry lub mini sekcje.
2025030118414700 s
Polecimy na paralotni, przyciągniemy się do budynku hakiem, czy spróbujemy okraść podejrzanego gościa z pomocą skradania i ponadprzeciętnej zdolności do wtapiania się w tłum. Brzmi ciekawie, choć po prawdzie to zwykle zamyka się na jednym przycisku. Trzymasz, to Carmen idzie, puścisz w odpowiednim momencie, to się schowa. I to oczywiście zrobisz w oskryptowanych segmentach, a nie dowolnych momentach z otwartą opcją eksploracji. Taki hak to nic innego, jak celownik, który trzeba zatrzymać w odpowiednim miejscu, by odnieść sukces.
2025030118553000 s
Ustalmy więc jedno - to jest gameplayowa bieda. Uproszczenia na miarę Netflixowych łopatologii w ich filmach i doświadczenie uwłaczające dojrzałemu graczowi… No właśnie - dojrzałemu. Bardzo łatwo mi sobie wyobrazić, że taka szpiegowska prostota z zagadkami, kojarzeniem faktów, czy nawet odpowiednich miejsc na mapie świata, będzie kapitalną rozgrywką dla młodszych graczy. To tam Carmen ustawiła swój grappling hook, przyciągając się skutecznie.

Gra spełni swoje wizualne założenia, oddając klimat kreskówki. Wygląda to bardzo przyzwoicie, co oczywiście jest ułatwione za sprawą mikroskopijnych terenów i częstego wczytywania. Większość czasu spędzisz na decyzyjności, gdzie polecieć, a nie na faktycznym przebywaniu w tym miejscu. Są tu sekwencje dające nam odrobinę swobody i możliwość kręcenia się po małej dzielnicy, ale po odhaczeniu kilku punktów/tropów trzeba będzie wracać do bazy.
2025030118434900 s
Stoję więc w mocnym rozkroku - nie jest to gra dla mnie i widzę jej chamskie uproszczenia na absolutnie każdym polu, ale mam świadomość, jak świetnie się ona odnajdzie w swoim targecie. A jak znam target i widzę, jak celnie do niego mierzy, to nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że to zła gra. To po prostu zabawa w minigierki dla młodszych, którzy dzięki temu poczują się jak detektyw. A jak jeszcze lubią samą Panią Sandiego, to zatracą się na te kilka godzin, które spokojnie wystarczą na ukończenie całości. To jest taki Duck Detective, gdzie nie będziesz żadnym detektywem, ale będziesz świetnym kaczym gościem łączącym kropki. Urok i prostota. To czasami wystarcza. Minus za brak voice actingu na całej szerokości i brak polskiej wersji językowej. To są rzeczy, które wypadało dopieścić przy tak prostej produkcji.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie The Amplifier Group


Plusy:

Thumb Up

Urok i prostota, które nie zrobią z dorosłego chłopa detektywa, ale rozbudzą wyobraźnie dziecka i zaangażują w łączenie kropek

Thumb Up

Zagadki, z których faktycznie idzie się czegoś dowiedzieć o świecie

Thumb Up

Ładne przeniesienie klimatu i stylu kreskówki do gry


Minusy:

Thumb Down

Gameplay to seria mini gier i mini sekwencji, które rażą wielkimi uproszczeniami na każdym kroku

Thumb Down

Brak voice actingu i polskiej wersji językowej (nawet w formie tekstu)

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz