born-of-bread-preview-pc-537313-2

Właściciel zdjęcia: Wild Arts Studios

Recenzja Born of Bread na Nintendo Switch

Do upieczenia tego chleba były potrzebne następujące składniki - mączny bohater w kolorowej estetyce 2,5D, plejada szalonych postaci u jego boku, szczypta zagadek środowiskowych i dużo wciskania “A” podczas walki.

Born of Bread najłatwiej byłoby określić, jako produkt inspirujący się Paper Mario. Skoro niedawno mogliśmy cofnąć się w czasie i zagrać w jego dziadka - Super Mario RPG - a jeszcze wcześniej przyszło nam pochłaniać takie mechaniki w mocno odświeżonej formie za sprawą Sea of Stars, to powinniście mieć przed oczami obraz tego, czym ta gra jest. Ten list miłosny dla familijnych RPGów stworzony przez francuskie studio Wild Arts trafi na Nintendo Switch 5 grudnia 2023 roku.
2023120209030900 s

Klasyczne wypieki


Grę zaczniemy od przebudzenia zła przez grupę archeologów. Ekipa antagonistów szybko zaczyna szukać potężnego artefaktu i kręci się w okolicach zamku. W międzyczasie nadworny piekarz królowej dostaje domniemany efekt uboczny tych nadnaturalnych wydarzeń, a z pieca wychodzi o własnych siłach bochenek Loaf. Starzec bierze pod swoje skrzydła istotę i obiecuję opiekę. Ta sielanka trwa jednak bardzo krótko. W oczach władzy jest on winowajcą tych wszystkich zawirowań i zostaje pozbawiony wolności. Loaf z nowymi przyjaciółmi ma szansę uratować “ojca” i całe królestwo.
2023120208405700 s
Wszystko utrzymane jest w rozrywkowym tonie. Rzekłbym nawet dziecięcym, bo humor jest stosunkowo lekki. Absolutnie nie mój i niekoniecznie do mnie trafiał, ale zdaję sobie sprawę, że nie jestem jego targetem i znajdą się zwolennicy. Jest to język prosty, nieskomplikowany, dużo tu dziwactw, a powody dołączania do nas kolejnych postaci uznaje za szyte bardzo grubymi nićmi. Jakby ktoś kolanem starał się upchnąć kogokolwiek, bo wymyślił im ciekawy patent środowiskowy, którym otworzą nam wcześniej niedostępne ścieżki.


Papier w piecu


Dla nas to wszystko będzie tylko wymówką do poznawania bardzo kolorowego świata. Za sprawą tej kreskówkowej estetyki łatwo się z nim polubić. Może nie będzie tu przesadnej innowacyjności, a tereny niekoniecznie nas czymś zaskoczą, ale jest to niewątpliwy plus całości. Okazjonalnie przyjdzie nam rozwiązać jakąś zagadkę, odblokować dalszą drogę, ale wszystko niezmiennie z myślą o najmłodszych, czyli bez rzucania zbyt wielu kłód pod nogi.
2023120209073400 s
Te gry mają to do siebie, że sporo w nich walki. Patrząc na te wcześniej wymieniane, o wiele większe tytuły, każdy cechował się tym samym - wciskaniem A. Trafisz w odpowiedni moment, to zyskasz. Zaimplementowany tu system jest zatopiony w różnych minigierkach, gdzie będzie trzeba kręcić analogiem, czy wciskać kluczowy przycisk akcji w odpowiednim momencie. Znany patent, ale nie zawsze zrobiony dobrze.

O ile można było na niego narzekać w niedawno odświeżonym Super Mario RPG, tak Born of Bread mi nieco wybielił przygodę wąsatego hydraulika. Jasne, “wciskanie A” było tam nadużyte i odczuwalne szczególnie w nic niewartych pojedynkach, które trwały 1-2 hity. Wszystko zachowywało jednak zgrabne tempo, którego moim zdaniem Born of Bread nie trzyma. System jest o wiele bardziej rozbudowany od archaicznego kolegi, ale czas konieczny na takie pojedynki wyjątkowo się dłuży.
2023120209250300 s
Jak tam przebijałem się przez kolejnych przeciwników z mniej więcej tym samym neutralnym wyrazem twarzy, tak tutaj szybko miałem dość kręcenia ogonem i machania sierpem. Zresztą nienawidzę, jak gra oczekuje ode mnie naparzania intensywnych kółek i innych wygibasów na analogach - joy-cony są wystarczające wrażliwe przy normalnym graniu.
2023120209133800 s
Kolejne bronie i ich ataki ustawiamy w naszym plecaku. Tylko te zgrabnie tam umiejscowione będzie można użyć w walce. Miejsce jest oczywiście ograniczone i poszerzamy je wraz z kolejnymi poziomami doświadczenia. Przyjemny dodatek, pasujący do całokształtu, ale niosący za sobą bardzo szybko kurczące się wskaźniki energii. Każda broń sporo od nas wymaga, więc w wielu bitwach starałem się ograniczyć do zwykłego (taniego!) ciosu, a nie gimnastyki ze zdolnościami, do jakich dochodziło z czasem.

Poziom trudności walk im nie pomaga. Próżno tu szukać wyzwania, więc i łatwiej zaszczepi nam się nuda z tyłu głowy.
2023120209011000 s

Czerstwe bez złamanych zębów


W wielu aspektach Born of Bread to gra poprawna. Lekka i uderzająca we wciąż skąpo zagospodarowany teren. Samo to sprawi, że znajdzie się wielu graczy spragnionych tych “papierowych” wrażeń. Dla mnie jednak to nawiązujące do Mariana słówko jest tu bardziej dosłowne, niż bym tego sobie życzył. Zabrakło tu nieco magii. A jeśli ona jest, to na pewno nie dałem się nią oczarować. Wciskane tu często elementy platformowe, to w zasadzie jedyny poważny minus, który bym zmienił. Cała reszta jest kwestią gustu… i niewykluczone, że wieku? Młodsi będą bardziej podatni, starsi przejdą bez większego wzruszenia. Miło, że twórcy zostawili sobie fajny punkt wyjściowy na sequel, ale ten chleb trzeba nieco dłużej przytrzymać w piecu, żeby chrupał!

Dziękujemy firmie Plan of Attack za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Kolorowy świat

Thumb Up

Wiele miłych detali i akcentów, które dokładają urok od siebie - levelowanie stemplem, czy układanie sprzętu w plecaku

Thumb Up

Dziecięca lekkość produkcji jest wyczuwalna na każdym kroku i może oczarować…


Minusy:

Thumb Down

…choć ja pozostałem na nią odporny

Thumb Down

Sama walka częściej nudziła, niż dawała emocje

Thumb Down

Elementy platformowe pozostawiają sporo do życzenia

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz