act

Właściciel zdjęcia: Aggro Crab

Recenzja Another Crab's Treasure na Nintendo Switch

Soulslike to bardzo śliski temat. Z jednej strony mógłbym śmiało go umieścić w ścisłej topce swoich ulubionych gatunków, ale prawdę powiedziawszy, doceniam tylko te od From Software. Inne studia zwykle próbują imitować, ale efekt jest mieszany. Na każdego Pinokia trafi się Mortal Shell - recenzja TUTAJ - albo coś jeszcze bardziej wybrakowanego.

Nowa pozycja studia Aggro Crab zgrabnie adaptuje założenia tego brutalnego stylu rozgrywki, ale przedstawia go w formie humorystycznej i nietuzinkowej. Jesteśmy krabem o imieniu Kril i żyjemy spokojnie na uboczu głębokiego morza. Nasza sielanka zostaje brutalnie przerwana przez wysłannika królowej, który informuje o zaległościach podatkowych. Efektem tego jest eksmisja z naszej skorupy. Sprawę należy czym prędzej wyjaśnić, ale podwodne otoczenie protagonisty zaczyna podejrzanie wariować i atakować wszystkich. Wszędzie wala się plastik, który dla mieszkańców stał się cenną walutą. Czy może to mieć jakiś związek z tym szaleństwem? Another Crab’s Treasure trafił na Switcha (i pozostałe platformy) 25 kwietnia 2024 roku.
2024042812514400 s

Każdy musi płacić podatki 


Gra została stworzona jako produkcja wymagająca i wjeżdżająca na nasze growe ambicje. Będziemy ginąć, odzyskiwać stracone rzeczy i powtarzać proces do kolejnego małego sukcesu. Każde ognisko (muszlę!) przywitamy z szerokim uśmiechem, a przy nim dokonamy niezbędnych poprawek statystyk.

Na tym polu dopuszczono się sporych ograniczeń. Naszego kraba określają zaledwie cztery współczynniki - od życia, przez siłę, aż po tutejsze moce magiczne i odporność na zatrucia. Bardziej wnikliwi czytelnicy już pewnie wypatrzyli brak wytrzymałości/staminy. Faktycznie nie została tu ona zaimplementowana, a Kril może pruć we wroga na bezdechu. Wiele z tych rzeczy na pewno ucieszy tych, którzy gubili się przy poprawnej budowie swojej Soulsowej postaci.
2024042813285900 s
Nieco mniej miła może być informacja o bardzo krótkiej liście dostępnych broni. A przez bardzo krótką mam na myśli jeden widelec, który dzierży nasz zbłąkany krab. Z pozoru ogranicza to mocno nasze poczynania w walce, ale wraz z rozwojem, odkrywać będziemy coraz więcej technik specjalnych, które nieco łagodzą nasz spragniony bogatego arsenału umysł. Niewielka to pociecha, ale widelec przyjdzie również levelować, zwiększając jego moc uderzenia - skłamałbym mówiąc, że jakoś wybitnie to odczuwałem.
 

Podwodny świat 


Powyższe uproszczenia, które dla wielu fanów soulsów będą zbrodnią niewybaczalną, pasują do koncepcji tytułu. Jesteśmy nieudolnym krabem, który najchętniej by pospał, więc trudno by było z niego zrobić mistrza wszystkich broni białych. Złapał za przypadkowy widelec i pcha go do przodu bezdomność i chęć powrotu do dawnego życia. To wszystko ma być urocze i zabawne, a tego odmówić nie można.

Całość jest bardzo zgrabnie napisana, cutscenki fajnie udźwiękowione i aż żal, że nie wszystko zostało uzbrojone w voiceacting (budżet zapewne nie pozwolił). Większość dialogów skrywa jakieś pocieszne teksty, Kril jest szalenie sympatycznym protagonistą, a wielu spotykanych NPCów mu nie ustępuje. Historia, choć przedstawiona w bardzo krzywym zwierciadle, z czasem łapie nieco poważniejszy oddech. Do pomysłu i sposobu przedstawienia trudno się przyczepić.

Oczywiście cały czas spędzimy pod wodą, co zakłada dalekie skoki okraszone krótkimi próbami pływania przedłużającymi nasz lot. Mówię o tym głównie przez spory nacisk na elementy platformowe. Choć to Soulslike i do walki zaraz przejdziemy, to trochę przepaści czeka na pokonanie. Krill łapie się siatek i bardzo szybko uczy się operowania linką z hakiem. Tą możemy wykorzystać do przyciągania przeciwników, ale jej głównym założeniem jest płynne przemierzanie świata gry. Widowiskowy element, który nieco przywodził na myśl Sekiro. Sami twórcy otwarcie mówią, że ich gra mierzy bardziej w te klimaty, niżeli w same Dark Soulsy - o ile w ogóle można tu cokolwiek porównywać.
2024042817533200 s
Świat został podzielony na biomy. Trudno tu mówić o przemyślanym labiryncie korytarzy i ciekawych połączeniach. Raczej oczywista trasa z okazjonalnymi skrótami do odkrycia. Podwodne klimaty dawały wiele możliwości, ale ukrócenie tej otwartości było konieczne. Raz, że budżet, dwa, że… na co komu otwarty świat w soulsach? Oczywiście można mieć o to pretensję, ale dawało to klarowną ścieżkę do przebrnięcia oraz ograniczało zagubienie i trafienie gdzieś, gdzie się nie powinno być na danym levelu. Fun fact - raz wyprzedziłem przewidzianą przez twórców ścieżkę, za co zostałem nagrodzony krótkim i zabawnym dialogiem. Niby pierdoła, a cieszy. W końcu to w detalach tkwi piękno tych gier.
 

Podwodne bitwy  


Szermierka odbywa się na wymagających, lecz wciąż odczuwalnie uproszczonych warunkach. Nasza rolka jest bardzo łaskawa względem uderzeń przeciwnika, zapewniając praktycznie niewidzialność dla ciosów. Bossowie są należycie widowiskowi i pocieszni (nie mogliby odstawać od krzywego zwierciadła całości), ale często zamkniemy sprawę w kilku podejściach (jeśli nie za pierwszym, gdy nie będziemy pazerni na kolejne ciosy). Mniejsi wrogowie potrafią się niefortunnie zgangować i uprzykrzyć życie, a łuczników cechuje tradycyjna irytacja grającego. Rzekłbym klasyka Panie, klasyka. Fundamenty jak we wszystkich soulsach, choć wyszczególniłbym nakierowanie na przeciwników. Przy tutejszej mobilności wydawało mi się ono bardziej przydatne niż u From Software’owych odpowiedników, a wiąże się z dość brzydkim, kinowym przycięciem ekranu. Miało najwyraźniej nadać filmowości pojedynkom, ale to tylko papier ładnie przyjął. Mnie osobiście irytowało.

O ile w rękach trzymać będziesz tylko widelec, tak na grzbiet zaaplikujesz wiele dziwnych elementów z tego zanieczyszczonego dna. Od kieliszka po skórkę od banana. Tu też twórcy pozwolili sobie na wiele. Każdy pancerz ma swoją wagę i punkty wytrzymałości, a ich możliwości są jak pawi ogon. Możesz się za nimi bezpiecznie kryć, stanowią blok i ewentualne parowanie, a nawet generują w sobie energię, pozwalając na użycie mocy. Wszystkie mają przypisane sobie specjale, więc dobór odpowiedniego “stroju” może często sprowadzać się do przydatnego skilla, a nie tylko ochrony.
2024042812584700 s
Jeśli jednak ta krabia przygoda sprawi wam problemy, to Another Crab’s Treasure będzie chyba pierwszym soulslikiem, który wyciąga rękę do gracza. Dopuszcza się kolejnej zbrodni rdzennych fanów i daje szereg uproszczeń. Od tych banalnych, jak nie gubienie waluty/dusz, automatyczny blok, po te bardziej komediowe, jak pistolet, którym możesz wykończyć wszystkich jednym strzałem. Boss irytuje? Zastrzel typa! Uroku nie odmówię, ale od takich rzeczy w soulsach raczej stronie. Jestem w obozie, nie dawajcie uproszczeń, niech się nauczą grać, to nie takie trudne.

Swoją drogą nauka wewnątrz gry mogłaby być wygodnie przeprowadzona z jednego miejsca, bo wszelkie udoskonalenia są mocno rozstawione po kątach i notorycznie jesteśmy zmuszani do teleportów. Na dłuższą metę zawsze drażni.
 

Zanieczyszczenia i nieczystości  


Jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś bardzo zapatrzony w produkcje From Software masakruje te wszystkie wymienione niedoskonałości. Sam je doskonale widzę i… nie przeszkadzają się świetnie bawić. Dałem się zauroczyć i byłem ciekawy kolejnych wyzwań. Może to kwestia humoru, uroku tego świata, a może podświadome poczucie się kozakiem, jak gładko się to przechodzi - niewykluczone, że wszystkie te rzeczy dorzucają swoje. Fajnie, że wśród tych prób kopiowania Soulsów, gdzie często wiążę się to z kopiowaniem całego klimatu dark fantasy, tu się udało to przedstawić w weselszej, kolorowej formie. I dokonało tego mniejsze studio, co pozwala mi nieco łagodniej patrzeć na niektóre braki i niedociągnięcia.

Trudniej za to się patrzy na problemy natury Switchowej. Świat często będzie się musiał doczytać, co zamrozi nasz ekran, ale niekoniecznie grę. Może dojść do sytuacji, że przytulając bieg, pierwsze co zobaczycie po wczytaniu, to wasz upadek. Loading momentami wpada w mało przyjaznym otoczeniu, choć twórcy chcieli go ewidentnie upchnąć przy witaniu nowego biomu, gdzie zazwyczaj widoczki, a nie wrogowie i przepaście. Gra wymaga jeszcze kilku szlifów, co na szczęście ma miejsce. Premierowa wersja była praktycznie niegrywalna w handheldzie, bo spadki klatek utrudniały jakąkolwiek przyjemność z walki. Na ten moment jest znacznie lepiej. Całość ma oczywiste graficzne braki względem nowszych i mocniejszych konsol, ale nie będę tu narzekał na aspekt wizualny. Było dostatecznie czytelnie, żeby oczu mi nie wypaliło.

Bo z kamerą podczas pojedynków, to akurat cała gra się lubi średnio, niezależnie od sprzętu. Tradycyjny problem soulsowych gier, gdzie zamiast walki wjedzie ci przed oczy jakaś butelka, filar i inne elementy otoczenia. Utrudnienie, do którego zdołałem przywyknąć i się adaptować.
2024042813181100 s
Ode mnie będzie zdecydowanie wysoko, bo gdzieś przy natłoku ocenianych gier nadrzędna staje się moja sympatia do nich. Taka ludzka. Moja chęć grania i przyjemność z tego czerpana. Krabia przygoda miała na tyle uroku by zawładnąć moim Switchem na czas trwania tej (dość krótkiej mimo wszystko ~10h) kampanii. Wydaje mi się, że to może być mój ulubiony soulslike nie od From Software. Sorry Pinokio, ale z Tobą miałem zawsze jakiś problem.

Dziękujemy firmie popagenda za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Zgrabne przełożenie założeń soulslike do podwodnego świata

Thumb Up

Wszystko przedstawione w krzywym zwierciadle i z humorem

Thumb Up

Voice acting

Thumb Up

Ilość skorup i ich dodatkowe możliwości

Thumb Up

Linka z hakiem - jako nieodłączny element sekcji platformowych i przydatny kompan na innych płaszczyznach gry

Thumb Up

Bossowie często budzą tyle samo uśmiechu, co ich odpowiednicy z dark fantasy niepewności – ale to dobra cecha, bo wciąż potrafią nieco zaleźć za skórę

Thumb Up

Wiele uproszczeń jest ok. Zdaje się pasować do całokształtu, dba o graczy świeżych w gatunku, detale, spójność…


Minusy:

Thumb Down

…ale z innymi trudniej się pogodzić. Ilość broni białych razi mnie najmocniej

Thumb Down

Dość częste loadingi i spadki płynności

Thumb Down

Kamera bywa uciążliwa

8.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz