Nie ma co ukrywać, że najważniejsze wydarzenie minionego tygodnia już długo za nami. W piątek odbył się największy Nintendo Direct poświęcony Switchowi 2, który nawiązywał jednocześnie do 40 urodzin Mario. Chwilę przed nim postanowiłem się pobawić w małe typowanie i przybliżenie kręcących się w eterze plotek, a sporo z nich faktycznie znalazło swoje miejsce w trakcie pokazu. Czy ta godzina spełniła pokładane w niej oczekiwania? To już trochę bardziej złożony temat.
Zgodnie z przypuszczeniami zaczęliśmy od Mario, gdzie najpierw przedstawiono nam krótką zajawkę kontynuacji pełnometrażowego filmu (żadna niespodzianka, patrząc po gigantycznych dochodach z pierwszej części), by potem przejść do kolejnej oczywistości, jaką było Galaxy 2. Zaginiona gra kolekcji sprzed kilku lat znajdzie wreszcie swoją drogą na Switcha, co złośliwi nazwą skokiem na kasę - nie neguje, ale i tak bym kupił ;) Największym zaskoczeniem okazało się fizyczne wydanie, które ma zawierać również jedynkę. Ta, jak pamiętamy, już miała swój moment na półkach sklepowych, ale warto nadmienić, że był on czasowy i obecnie trzyma zaporową cenę. Dla tych, co mają swój egzemplarz to zbędny dodatek, ale jest też sporo tych, którzy się nie załapali i mogą się cieszyć pełnym zestawem. Umówmy się - bez Galaxy 1 ta gra kosztowałaby w pudełku dokładnie tyle samo.
Potwierdziły się przypuszczenia o jakiejś sportówce z Mario, które jeszcze nie miały swoich 5 min na Switchu 2. Trochę z zawodem odebrałem fakt, że ponownie będzie to Tennis. Rozumiem, że to jeden z najczęściej odwiedzanych sportów przez wąsacza, ale mamy ich tyle, że głupio powielać schemat. Co będzie następne - Golf? Wytykam tu lekkie pójście na łatwiznę. Fundament pod tę grę został wylany przy Aces i jak widzę po filmiku, wiele rzeczy zostanie również zachowana. Cieszę się na pojedynki online, na pewno będę się dobrze bawił, ale mimo to liczyłem na coś świeższego.
Świeższego, jak to jest w przypadku Yoshi and the Mysterious Book, który kontynuuje eksplorowanie intrygujących patentów na bazie przyjętej w danej części tematyki. Crafted World, choć nastawiony na młodszych, jest genialny wizualnie i czarujący artystycznie, a ta książka wydaje się idealnie wpisywać w te cechy. Niestety na to przyjdzie nam czekać do wiosny przyszłego roku. Podobnie wygląda okres premiery DLC do Mario Wonder, co akurat jest znacznie większym zaskoczeniem. Wszystkie inne DLCki przywędrowały szybciej, a ten wydaje się w powijakach. Smuci mnie to z tego względu, że z tej dużej chmury (długi czas oczekiwania) może spaść bardzo mały deszcz (patrząc na to, jak obecnie wyglądają dodatki do poszczególnych gier).
Następny przystanek to hamulec ręczny dla rozwoju konsoli, czyli Switch 1. Jeszcze długo będziemy odcinać gry, które były w procesie produkcyjnym jeszcze za życia pierwszej wersji konsoli, a u jej następcy zaczynają mocno razić technologicznie. To interesujące, jak z okresu wybaczania wielu niedoskonałości pod koniec życia tamtej konsoli, przeszedłem do oczekiwań w stosunku do nowej, ale skoro potrafią mnie rozpieszczać Cyberpunkami i innymi Cronosami, to trudno się przesadnie jarać Storm Lancers, Dinkum, Tomadachi Life: Living the Dream, czy Popucom. Nie odbieram im tego, że to mogą być dobre gry - szczególnie Popucum zaintrygował - ale wiem mniej więcej, czego się spodziewać przy ich optymalizacji. Moje spojrzenie na Storm Lancers powinno się pojawić na dniach i czterech liter mi, lekko mówiąc, nie urwało.
Potem zaczęliśmy festiwal gier już zapowiedzianych, które tylko musiały się określić kiedy przeprowadzą skok na nasz portfel. Final Fantasy VII to kwestia przyszłego roku, Hades 2 nie dostał Later Today i każe na siebie czekać chwilę dłużej (już 25 września!), a za Kirby Air Riders, czy Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, to nawet nie zdążyliśmy się stęsknić. Zresztą takich powtórek było jeszcze sporo więcej. Popłynęli nawet tak mocno, że sporo gier dostanie swoje wersje na Switcha 2, które na dobrą sprawę tego nie potrzebują. To bardziej ich chęć wrócenia na usta graczy niż poprawa jakości względem Switcha 1.
Pisałem, że należy oczekiwać czegoś z Pokemonami, a tym czymś okazała się Pokopia, która skrzyżuje urocze i waleczne stworki z klimatem farming simów, co powinno się okazać strzałem w 10. I to piszę z pozycji kogoś, kto wcale nie pali się w to grać. Jeśli tylko zadbają, by gra miała sporo możliwości modernizacji, a z czasem i wsparcia w postaci darmowych dodatków, to jest to skazana na sukces. Podobnym sukcesem powinien być długo oczekiwany Metroid Prime 4, który ustawi się na linii startu 4 grudnia tego roku. Pokazano nam nową możliwość przemierzania terenu, a mnie chyba najbardziej zdziwiło to, że zwiastun został wmieszany gdzieś tam w środek prezentacji. Tak o, jakby to nie miało większego znaczenia dla tylu ludzi. Status Main Eventu przejął Fire Emblem z Fortune's Weave, który również wydaje się uwiązany Switchem 1. Nie jest to rzecz najważniejsza w taktycznej grze, ale wciąż wolałbym skupienie się na Switchu 2, bo na razie to te gry wypadają na tej konsoli najlepiej i są najbardziej pożądane. Na pewno cieszy, że nikt o serii nie zapomniał, a umiejscowienie pokazuje, że w Nintendo mocno na nią liczą. Dla mnie każda część to kilkadziesiąt godzin wyjętych z życia w okolicach premiery i nie oszukuje się, że tym razem będzie inaczej. Uwielbiam!
Na koniec to, co obiektywnie najbardziej poruszyło gamingowy świat wykraczający poza sferę Nintendo-entuzjastów. Resident Evil 9: Requiem zadebiutuje na Switchu 2 równocześnie z innymi sprzętami. Wspominałem, że Resident to obowiązek Capcomu, ale nie śmiałem myśleć, że wjadą od razu z najnowszą pozycją. Towarzyszyć jej będą te oczywiste, jak RE7, czy RE8, a mi pozostaje czekać na okolice premiery, żeby określić różnice graficzne. Zwiastun budził mimo wszystko lekkie obawy, ale liczę na jakieś poprawy - bo nie, to nie jest tak, że Switch 2 to jakieś upośledzone dziecko technologii i wszystko działa na nim słabiutko.
Jak wasze odczucia po pokazie? Wiem, że sporo gier pominąłem, ale do wielu wrócimy w dziale recenzji i innych artkułach - o DLC do Donkey Kong Bananza napiszę kilka słów w przyszłym tygodniu.
A jak już trzymamy się poprawek na potrzeby Switcha 2, to jedną bardzo wymaganą jest Lollipop Chainsaw RePOP, która ma trafić w ręce graczy w listopadzie tego roku. To już druga taka aktualizacja na przestrzeni krótkiego życia tego remeke'u na Switchu. Pierwsza sprawiła, że było to jakkolwiek grywalne, a teraz ma jeszcze wyglądać lepiej. Osobiście nie wrócę, ale posiadacze fizycznych wydań z dnia premiery będą pewnie zadowoleni- wreszcie zagracie!
Simon the Sorcerer Origins otworzyło pre-order i przyklepało datę premiery 28 października. Gra była zapowiedziana jeszcze w 2023 roku, więc dobrze się stało, że nie przepadła gdzieś w procesie deweloperskim i doczołgała się do nas w dobrej kondycji. To ostatnie mam sprawdzić w okolicach premiery, więc już teraz mogę nieśmiało zapowiedzieć tekst.
Capcom pochwalił się sprzedażą Marvel vs. Capcom Fighting Collection, która przekroczyła milion sprzedanych kopii. To bardzo dobry wynik dla kompilacji klasyków, więc pozostaje mieć nadzieję, że firma nie zrazi się do przywracania swoich perełek na nowszych sprzętach. Wydali już trzy takie zestawy bijatyk 1v1 i jedną dotyczącą beat'em upów.
Posiadacze Switch 1 i 2 dostali możliwość przetestowania Little Nightmares 3 na swoich sprzętach. Wersja demonstracyjna zabierze nas do Necropolis i zdaje się być czymś innym od tego, co miałem możliwość sprawdzić na pokazie przedpremierowym TUTAJ. Gra swoją premierę ma mieć 10 października i warto podkreślić, że jest przede wszystkim nastawiona na zabawę w kooperacji.
Za tydzień dojdzie do kolejnego poszerzenia abonamentu Switch Online. Tym razem przychodzi wsparcie GBA, a dwiema dodanymi grami będą Mr. Driller 2 oraz Klonoa: Empire of Dreams. Pierwsza zaczynała od automatów arcade, by dostać port na handhelda w dzień japońskiej premiery sprzętu, a platformówka debiutowała w 2001 roku i ma zabrać nas w przygodę na przestrzeni aż 40 leveli.
Pomimo urlopu będę się starał dbać o dział recenzji, bo zbiegło się to w czasie ze sporym wysypem premier. O Storm Lancers i DLC do Bananzy już wiecie, a na mojej konsoli od jakiegoś jest sporo gier mniej znanych i łatwych do pominięcia: Henry Halfhead, Call of the Sea, Platypus Reclayed, Folly of the Wizards, Extremely Powerful Capybaras oraz polskie War Mongrels.
Zgodnie z przypuszczeniami zaczęliśmy od Mario, gdzie najpierw przedstawiono nam krótką zajawkę kontynuacji pełnometrażowego filmu (żadna niespodzianka, patrząc po gigantycznych dochodach z pierwszej części), by potem przejść do kolejnej oczywistości, jaką było Galaxy 2. Zaginiona gra kolekcji sprzed kilku lat znajdzie wreszcie swoją drogą na Switcha, co złośliwi nazwą skokiem na kasę - nie neguje, ale i tak bym kupił ;) Największym zaskoczeniem okazało się fizyczne wydanie, które ma zawierać również jedynkę. Ta, jak pamiętamy, już miała swój moment na półkach sklepowych, ale warto nadmienić, że był on czasowy i obecnie trzyma zaporową cenę. Dla tych, co mają swój egzemplarz to zbędny dodatek, ale jest też sporo tych, którzy się nie załapali i mogą się cieszyć pełnym zestawem. Umówmy się - bez Galaxy 1 ta gra kosztowałaby w pudełku dokładnie tyle samo.
Potwierdziły się przypuszczenia o jakiejś sportówce z Mario, które jeszcze nie miały swoich 5 min na Switchu 2. Trochę z zawodem odebrałem fakt, że ponownie będzie to Tennis. Rozumiem, że to jeden z najczęściej odwiedzanych sportów przez wąsacza, ale mamy ich tyle, że głupio powielać schemat. Co będzie następne - Golf? Wytykam tu lekkie pójście na łatwiznę. Fundament pod tę grę został wylany przy Aces i jak widzę po filmiku, wiele rzeczy zostanie również zachowana. Cieszę się na pojedynki online, na pewno będę się dobrze bawił, ale mimo to liczyłem na coś świeższego.
Świeższego, jak to jest w przypadku Yoshi and the Mysterious Book, który kontynuuje eksplorowanie intrygujących patentów na bazie przyjętej w danej części tematyki. Crafted World, choć nastawiony na młodszych, jest genialny wizualnie i czarujący artystycznie, a ta książka wydaje się idealnie wpisywać w te cechy. Niestety na to przyjdzie nam czekać do wiosny przyszłego roku. Podobnie wygląda okres premiery DLC do Mario Wonder, co akurat jest znacznie większym zaskoczeniem. Wszystkie inne DLCki przywędrowały szybciej, a ten wydaje się w powijakach. Smuci mnie to z tego względu, że z tej dużej chmury (długi czas oczekiwania) może spaść bardzo mały deszcz (patrząc na to, jak obecnie wyglądają dodatki do poszczególnych gier).
Następny przystanek to hamulec ręczny dla rozwoju konsoli, czyli Switch 1. Jeszcze długo będziemy odcinać gry, które były w procesie produkcyjnym jeszcze za życia pierwszej wersji konsoli, a u jej następcy zaczynają mocno razić technologicznie. To interesujące, jak z okresu wybaczania wielu niedoskonałości pod koniec życia tamtej konsoli, przeszedłem do oczekiwań w stosunku do nowej, ale skoro potrafią mnie rozpieszczać Cyberpunkami i innymi Cronosami, to trudno się przesadnie jarać Storm Lancers, Dinkum, Tomadachi Life: Living the Dream, czy Popucom. Nie odbieram im tego, że to mogą być dobre gry - szczególnie Popucum zaintrygował - ale wiem mniej więcej, czego się spodziewać przy ich optymalizacji. Moje spojrzenie na Storm Lancers powinno się pojawić na dniach i czterech liter mi, lekko mówiąc, nie urwało.
Potem zaczęliśmy festiwal gier już zapowiedzianych, które tylko musiały się określić kiedy przeprowadzą skok na nasz portfel. Final Fantasy VII to kwestia przyszłego roku, Hades 2 nie dostał Later Today i każe na siebie czekać chwilę dłużej (już 25 września!), a za Kirby Air Riders, czy Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, to nawet nie zdążyliśmy się stęsknić. Zresztą takich powtórek było jeszcze sporo więcej. Popłynęli nawet tak mocno, że sporo gier dostanie swoje wersje na Switcha 2, które na dobrą sprawę tego nie potrzebują. To bardziej ich chęć wrócenia na usta graczy niż poprawa jakości względem Switcha 1.
Pisałem, że należy oczekiwać czegoś z Pokemonami, a tym czymś okazała się Pokopia, która skrzyżuje urocze i waleczne stworki z klimatem farming simów, co powinno się okazać strzałem w 10. I to piszę z pozycji kogoś, kto wcale nie pali się w to grać. Jeśli tylko zadbają, by gra miała sporo możliwości modernizacji, a z czasem i wsparcia w postaci darmowych dodatków, to jest to skazana na sukces. Podobnym sukcesem powinien być długo oczekiwany Metroid Prime 4, który ustawi się na linii startu 4 grudnia tego roku. Pokazano nam nową możliwość przemierzania terenu, a mnie chyba najbardziej zdziwiło to, że zwiastun został wmieszany gdzieś tam w środek prezentacji. Tak o, jakby to nie miało większego znaczenia dla tylu ludzi. Status Main Eventu przejął Fire Emblem z Fortune's Weave, który również wydaje się uwiązany Switchem 1. Nie jest to rzecz najważniejsza w taktycznej grze, ale wciąż wolałbym skupienie się na Switchu 2, bo na razie to te gry wypadają na tej konsoli najlepiej i są najbardziej pożądane. Na pewno cieszy, że nikt o serii nie zapomniał, a umiejscowienie pokazuje, że w Nintendo mocno na nią liczą. Dla mnie każda część to kilkadziesiąt godzin wyjętych z życia w okolicach premiery i nie oszukuje się, że tym razem będzie inaczej. Uwielbiam!
Na koniec to, co obiektywnie najbardziej poruszyło gamingowy świat wykraczający poza sferę Nintendo-entuzjastów. Resident Evil 9: Requiem zadebiutuje na Switchu 2 równocześnie z innymi sprzętami. Wspominałem, że Resident to obowiązek Capcomu, ale nie śmiałem myśleć, że wjadą od razu z najnowszą pozycją. Towarzyszyć jej będą te oczywiste, jak RE7, czy RE8, a mi pozostaje czekać na okolice premiery, żeby określić różnice graficzne. Zwiastun budził mimo wszystko lekkie obawy, ale liczę na jakieś poprawy - bo nie, to nie jest tak, że Switch 2 to jakieś upośledzone dziecko technologii i wszystko działa na nim słabiutko.
Jak wasze odczucia po pokazie? Wiem, że sporo gier pominąłem, ale do wielu wrócimy w dziale recenzji i innych artkułach - o DLC do Donkey Kong Bananza napiszę kilka słów w przyszłym tygodniu.
A jak już trzymamy się poprawek na potrzeby Switcha 2, to jedną bardzo wymaganą jest Lollipop Chainsaw RePOP, która ma trafić w ręce graczy w listopadzie tego roku. To już druga taka aktualizacja na przestrzeni krótkiego życia tego remeke'u na Switchu. Pierwsza sprawiła, że było to jakkolwiek grywalne, a teraz ma jeszcze wyglądać lepiej. Osobiście nie wrócę, ale posiadacze fizycznych wydań z dnia premiery będą pewnie zadowoleni
Simon the Sorcerer Origins otworzyło pre-order i przyklepało datę premiery 28 października. Gra była zapowiedziana jeszcze w 2023 roku, więc dobrze się stało, że nie przepadła gdzieś w procesie deweloperskim i doczołgała się do nas w dobrej kondycji. To ostatnie mam sprawdzić w okolicach premiery, więc już teraz mogę nieśmiało zapowiedzieć tekst.
Capcom pochwalił się sprzedażą Marvel vs. Capcom Fighting Collection, która przekroczyła milion sprzedanych kopii. To bardzo dobry wynik dla kompilacji klasyków, więc pozostaje mieć nadzieję, że firma nie zrazi się do przywracania swoich perełek na nowszych sprzętach. Wydali już trzy takie zestawy bijatyk 1v1 i jedną dotyczącą beat'em upów.
Posiadacze Switch 1 i 2 dostali możliwość przetestowania Little Nightmares 3 na swoich sprzętach. Wersja demonstracyjna zabierze nas do Necropolis i zdaje się być czymś innym od tego, co miałem możliwość sprawdzić na pokazie przedpremierowym TUTAJ. Gra swoją premierę ma mieć 10 października i warto podkreślić, że jest przede wszystkim nastawiona na zabawę w kooperacji.
Za tydzień dojdzie do kolejnego poszerzenia abonamentu Switch Online. Tym razem przychodzi wsparcie GBA, a dwiema dodanymi grami będą Mr. Driller 2 oraz Klonoa: Empire of Dreams. Pierwsza zaczynała od automatów arcade, by dostać port na handhelda w dzień japońskiej premiery sprzętu, a platformówka debiutowała w 2001 roku i ma zabrać nas w przygodę na przestrzeni aż 40 leveli.
Pomimo urlopu będę się starał dbać o dział recenzji, bo zbiegło się to w czasie ze sporym wysypem premier. O Storm Lancers i DLC do Bananzy już wiecie, a na mojej konsoli od jakiegoś jest sporo gier mniej znanych i łatwych do pominięcia: Henry Halfhead, Call of the Sea, Platypus Reclayed, Folly of the Wizards, Extremely Powerful Capybaras oraz polskie War Mongrels.