deathonthenil keyart en 0009

Właściciel zdjęcia: Microids

Recenzja Agatha Christie: Death on the Nile na Nintendo Switch 2

Detektywistyczno-przygodowa seria Microids wraca do klasycznej książki znanej autorki. W latach 70’ ubiegłego wieku dochodzi do zbrodni. Na szczęście w pobliżu jest jeden z najsłynniejszych detektywów, Hercule Poirot, który momentalnie czuje się zobowiązany rozwikłać tajemnicę. Łączy on siły z początkującą w tym fachu Jane Royce, której prowadzona sprawa wydaje się związana z tym, nad czym obecnie pracujemy.
20250924002223-01K5W7EKX65VDGA3J0AN11KSHT
Microids zdecydowało się rozszerzyć nasz gameplay do dwóch postaci, jak i rozbudować treść, którą znamy z książki. Na graczy czeka więc tu sporo zaskoczeń, a ta Śmierć na Nilu nie będzie tylko smutnym odhaczeniem oczywistości…

…To znaczy będzie nim, ale to ze względu na dość nisko zawieszoną poprzeczkę i charakter produkcji. Osobiście określiłbym gry z tej serii, jako zabawę w detektywa dla wszystkich. Taką przystępną przygodówkę, gdzie zarączkizm występuje zawsze, ale jego ingerencja jest zależna od wybranego poziomu trudności.
20250924002223-01K5W7EY7838MAPGK8F53HGAQK
Akcja została przedstawiona z perspektywy trzeciej osoby, co miało miejsce już przy Orient Expressie (nie grałem, więc musicie wybaczyć brak nakreślenia ewentualnych cech wspólnych), a naszym głównym przyjacielem są notatki i mapa myśli. To ona ma łączyć oczywiste fakty, które wyciągniemy od świadków lub zasłyszymy, podsłuchując ich. W kwestii mechanik jestem zadowolony z oferty. Przede wszystkim jest różnorodnie, co dba o dobre tempo produkcji.

Będziemy rozmawiać z postaciami, łapać ich na kłamstwie (przerywając ich wypowiedź i wskazując na nieścisłość), podsłuchiwać, sporządzać ich profile, rozwiązywać klasyczne dla gatunku zagadki, łączyć fakty w mapie myśli, a finalnie ułożymy wydarzenia na osi czasu. Nie wszystko działa idealnie, ale sama obszerność zestawu jest już godna pochwały. Nawet takie proste sporządzanie profili, które musimy układać sami dla siebie (przeciągamy odpowiednie imię, nazwisko i inne wymagane pola dla własnych potrzeb), dodaje wszystkiemu uroku i tego detektywistycznego smaczka. Dopełnia całość.
20250924002223-01K5W7ETK6WZ1AQY294G44WTWT
Taka mnogość mechanik sprawiła, że mapy są znacznie większe, z czym niekoniecznie sobie ta pozycja radzi. Sporo tych miejsc jest pusta. Jakby stanowiła sztuczne wydłużenie przebieżki, która przy tej grafice niewiele sobą niesie. Szata jest specyficzna. Z premedytacją przejaskrawiona i odrobinę karykaturalna. Wszystkie twarze rażą sztucznością, a animacje ruchu są nijakie. Mieli wcześniej przygotowany szablon i nikt nie silił się na poprawki - dość powiedzieć, że gra jest dostępna również na pierwszym Switchu, co absolutnie mnie nie zaskakuje. Na ile to będzie problematyczne, to już kwestia indywidualna. W teorii nie jest to rzecz wiodąca dla takiej detektywistycznej pozycji.

To, co wygładza tę grę w moich oczach, to wspomniana mapa myśli. To tam oczekuje się od nas łączenia oczywistości. Odkrywania kolejnych rewelacji, które byliśmy w stanie przewidzieć długo przed nimi. Oczywiście nie jest to błąd, bo jakąś formę narracji musieli tu przyjąć, ale to miecz obosieczny - jak detektyw się nikt raczej nie poczuje. To nie poszukiwanie Złotego Bożka, gdzie samo oglądanie miejsca wydarzenia potrafi rzucać ogrom podkręconych piłek. Tu idzie to w dużej mierze po sznurku, choć zagadki wypadają nieźle. Korzystają z wielu technik i patentów, więc nikt nie będzie narzekał. Wiele z nich jest jednak czysto opcjonalna i odwdzięczy się nam złotymi wąsami, które występują tu w formie znajdźki dla chętnych maksowania.

Kolejnym małym zawodem jest podsumowanie całości na osi czasu - gdzie nasze śledztwo przekładamy na zarysowany plan wydarzeń. Proces ten bywa nużący i niepotrzebnie czasochłonny. Różnice czasowe między kolejnymi segmentami, które należy ułożyć (określając, kto jest gdzie w danej chwili) są bardzo niewielkie. Finalnie musimy dla przykładu trzykrotnie potwierdzić, że postać X jest w pokoju, bo jeszcze chwile wcześniej do niego wchodziła. Głupiutkie.
20250924002223-01K5W7EQ78VJFFT64FHQ56XEA1
Samo Agatha Christie: Death on the Nile, to nie jest zła gra. To pozycja poprawna, a przy niższych oczekiwaniach nawet dobra. Ma przyjemną historię, pełny voice acting (nawet jeśli nie bardzo dobry) i zagwarantuje ponad 10 godzin zabawy. Jest podzielona na wyraźne rozdziały często zmieniające otoczenie. Raczej stara się utrzymać świeżość i ciekawość gracza. Często idzie na skróty, bo takie podsłuchanie rozmowy to po prostu kliknięcie A w odpowiednim miejscu, ale to już konieczność casualizacji pracy detektywa. Nie wszystkim się to spodoba, ale i żadna gra nie jest dla wszystkich. W mojej ocenie produkt OK, bezbolesny, a jej bardzo duży brak to kwestia naszej lokalizacji. Próżno tu szukać polskich literek, co dla wielu może być problematyczne/nie do przeskoczenia.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Homerun PR


Plusy:

Thumb Up

Mnogość mechanik

Thumb Up

Różnorodność zagadek logicznych

Thumb Up

Pełny voice acting

Thumb Up

Przyzwoity czas potrzebny do ukończenia i dobre tempo


Minusy:

Thumb Down

Często idzie na skróty w przedstawieniu elementów pracy detektywa

Thumb Down

Brak polskiej lokalizacji

Thumb Down

Bardzo sztywna grafika

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz