00860ed

Właściciel zdjęcia: Phew Phew Games

Recenzja Anomaly Agent na Nintendo Switch

Niedawno gościliśmy na Switchu popularnego Agenta 47, a teraz przyjdzie nam wcielić się w 70. Trudnią się oni jednak czymś zupełnie innym. Kiedy tamten pozostaje w ukryciu i eliminuje niezauważony, ten przedziera się przez świat pełen anomalii, skacząc po portalach i próbując zatrzymać chaos.

Anomaly Agent jest przygodową grą akcji od studia Phew Phew Games. Trafimy do cyberpunkowego świata w pikselowej formie, gdzie wszystko wydaje się możliwe. Odmawiająca posłuszeństwa grawitacja, czy odbijająca pociski stara walizka, to tutaj norma. Niezmienną rzeczą pozostaje niezadowolony z naszych poczynań szef i wstrzymany za sprawą nadchodzącej katastrofy awans. Gra pojawiła się na Nintendo Switch 25 stycznia 2024.
2024012321362500 s

Tu bez anomalii 

 
Koń, jaki jest, każdy widzi. Gameplayowo to dość standardowy reprezentant gatunku, który stopniowo daje nam coraz więcej skilli do pokonywania przeciwników. Odbywa się to w klasycznych ramach wymagających od nas ciągłego parowania i uników. Daleko temu do łupanki, gdzie mashując przycisk zwyciężymy. Walki nie są przesadnie skomplikowane, ale potrafią dać w kość i wywindować poprzeczkę, gdy tylko się zagalopujemy. To ten typ gry, który ukara Cię, gdy wykażesz się pazernością na kolejne hity. O ile unikanie jednego wroga to banał z festiwalem dodge’a i parry, tak bardzo często walczymy z całą grupą, która za sprawą pikselowej formy na siebie nachodzi. W takich warunkach trudniej wyczuć nadchodzące uderzenie, a mnogość innych ograniczeń wynikających z level designu prowadzić może do szybkiego zgonu.

Nieprzyjemności związane z powtarzaniem jakiegoś etapu są jednak zminimalizowane. Gra ma nietypową na dzisiejsze standardy formę, gdzie dłuższy etap jest podzielony na kilkanaście/dziesiąt mniejszych. Przypomina to metroidvanię, tyle że nikt nie oczekuje od nas szukania właściwej drogi i błądzenia. Po każdym takim etapie nie tyle dostajemy quick save, co napełnia nam się cały pasek zdrowia - co wciąż nie sprawia, że gra jest banalna, a nam nic nie grozi.
2024012321183000 s
Samo wyprowadzenie ciosów jest całkiem widowiskowe. Kombinacje przewidują wszelkie back fisty, middle kicki i inne patenty wyjęte z podręcznika raczkującego fightera MMA. Nasz Agent jest całkiem mobilny, a responsywność satysfakcjonująca. Walka podobała mi się już na tym przyziemnym poziomie, a dojdą pistolety, shotguny (nigdy nie z taką amunicją, żeby strzelać całą grę), oraz wszelkie anomalie (specjale), z których gość zacznie korzystać. Tu już entuzjazm nieco opadł, ale to już kwestia gustu. Jedni lubią bardziej realistyczne wymiany ciosów, inni efektowne cuda na kiju. A skoro o kiju mowa, to i baseball wmiesza się w nasze combosy. Cały czas coś dochodzi, więc i trudno się nudzić. Wszystko z zachowaniem tempa i dynamiki, które bywają dla mnie najważniejsze.
 

Tu bez fundamentów 

 
Podkręcone piłki dla fanów platformówek akcji rzucane tu są w warstwie fabularnej, która często zahacza o komedię. Jak na ten typ produkcji, to bardzo dużo tu dialogów, a i nieustannie stawiane przed nami będą wybory. Nasze kwestie w rozmowach przypisane będą danym reakcjom rozmówcy, za które dostaniemy emocje. Szczęśliwą minę albo smutną. Ich generowanie nie jest kwestią określenia moralności naszego bohatera, a formą rozliczeń za udogodnienia. Perki kupujemy za pieniądze wypadające z wrogów i skrzynek (mocniejsze uderzenie, efekty żywiołów itp.), ale możemy się dofinansować lub dorzucić HP, jeśli mamy odpowiednią ilość konkretnych reakcji. Całkiem przyjemny model, bez którego absolutnie nikt by nie patrzył na to, co komuś odpowiada.
2024012416491000 s
To nie jest jakiś wielki przytyk w kierunku tej historyjki, choć życzyłbym sobie wylania jakichś konkretnych fundamentów pod ogrywane wydarzenia. Czułem się trochę wrzucony w sam środek akcji, gdzie nigdy nie dali mi się w to wkręcić. Wszelkie podróże w czasie i tego typu anomalie są zagmatwane same w sobie, więc wolałbym je mieć podawane na spokojnie. W innym wypadku szybko schodzą na drugi plan, co nie mogło być zamiarem twórców przy tak obfitej warstwie tekstowej. Sorry, u mnie nie zagrało.
 

Tu bez pomysłu piszącego 

 
Mógłbym się silić na kolejny akapit poświęcony sekcjom platformowym, ale w moich oczach to dość sztampowe skakanie i okazjonalnie przesuwanie platform. Lubię takie rzeczy, więc i nie działało to odpychająco, ale też daleki byłem od euforii. Widać, że nacisk całości jest położony w innych miejscach, a to po prostu wypadało zrobić. I oczywiście, że w późniejszych etapach będzie coraz więcej platformowych udziwnień do przeskoczenia, ale nie ratują one całości. Poprawnie i do zapomnienia.
2024012321174100 s
O ile oprawa graficzna jest kwestią gustu i niekoniecznie taki pixelart musi komuś podpasować, to ja odebrałem ją z lekkim uśmiechem. Lekkim, bo o ile przyjęty tu styl jest w porządku, tak czułem, że wszelkie tła mogły dać nam coś więcej. Za dużo tu powtórek z rozrywki i tej cyberpunkowej sztampy. Czasami potrzebowałem, żeby level faktycznie wywrócił wszystko do góry nogami, bo tu nawet jak to robi (gra czasami kontrolowanie wariuje za sprawą tych anomalii), to mi to życia nie zmienia.

Odbiór całości zmienia zaś muzyka, która hipnotyzuje i stanowi ważny punkt programu. Świetnie wpisuje się w przedstawiane wydarzenia.
 

Tu prawie miłość 

 
Anomaly Agent nazwałbym grą… sympatyczną. Opowieścią na 4h, która czasami zalezie za skórę, ale jest na tyle przemyślana u podstaw, że nigdy nie wiąże się to z frustracją gracza. Wręcz przeciwnie - konstrukcja ma ten element jeszcze jednego ekranu/etapu, co jest ogromnym plusem dla każdej gry. Jeśli tylko pogodzicie się z zalewem śmieszkowych dialogów i kupicie całą tę groteskę, to będzie to wasza indy perełka za sprawą dynamicznej walki. U mnie indy solidność.

Dziękujemy firmie Phew Phew Games za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Satysfakcjonujący model walki

Thumb Up

Konstrukcja świata i podział na mniejsze etapy podstępnie namawia nas na zostanie dłużej w tym świecie - syndrom jeszcze jednej tury

Thumb Up

Klimatyczna muzyka

Thumb Up

Wywoływanie emocji u rozmówców, jako element zbierania zasobów, to całkiem miły patent


Minusy:

Thumb Down

Historyjce przydałyby się solidniejsze fundamenty, a i ilość dialogów może odpychać

Thumb Down

Otoczenia są sztampowe i rozegrane zbyt bezpiecznie na całej szerokości

7.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz