headliner

Właściciel zdjęcia: Casper Croes

Recenzja Alisa Developer’s Cut na Nintendo Switch

Wychowywałem się na wszystkich Silent Hillach i Residentach, choć serce zdecydowanie kierowało mnie do tej pierwszej serii. Survival Horrory to coś, co zawsze z chęcią ogrywam. Gatunek rozwinął się tak mocno, że obecnie mało która gra próbuje odtworzyć klimat tamtych lat. Tormented Souls podjęło rękawicę, Signalis się to bardzo dobrze udało, ale wciąż czuć tendencje, że horrory skręciły za mocno w kierunku akcji - nawet genialny remake Dead Space, by nie wspominać o przepełnionych akcją Residentach.

O ile podświadomie człowiek chce powiedzieć “kiedyś to było”, tak trudno negować taki stan rzeczy. Technologia poszła do przodu, gracze oczekują czegoś innego, często szybszego, więc tym trudniej o dogodzenie wszystkim. Strach przed remakiem ukochanego Silent Hilla 2 odczuwa teraz każdy fan. Żaden nie chce, żeby namieszali za dużo, choć też każdemu z nas trudno przyznać, jak bardzo się to wszystko zestarzało.
2024011401212000 s

Bohaterem tej recenzji jest list miłosny do survival horrorów tamtych lat. Ten, który nie tyle próbuje odtworzyć feeling sprzed lat, co po prostu go kopiuje. Alisa wygląda, jakby wyrwała się z PSXa. Niska rozdzielczość, tank control, stałe rzuty kamery. Tytuł z góry przypisany do określonego targetu, który nie nadaje się do spożycia przez innych. Alisa Developer’s Cut pojawiła się na Switchu 6 lutego 2024 roku.


Alisa w krainie lalek


Fabularne wyjście do tutejszych straszaków jest banalnie proste. Alisa to agentka, która szuka przestępcy. Szybka gonitwa kończy się wciągnięciem ją pod ziemię i przebudzeniem w dziwnym domu pełnym lalek. Dezorientacja szybko prowadzi nas na pierwszego przeciwnika, który nawet nie kryje swoich inspiracji Resident Evil (patrz wyżej), a my poznajemy pacynkę oferującą różnorakie dobra oraz save.

Koncepcja gry jest klasycznym survival horrorem tamtych lat, który poszedł na niewiele ustępstw. Błądzimy po tym dziwnym miejscu (również inspirującym się RE) i szukamy kluczy do otwierania kolejnych drzwi i odblokowywania skrótów. Walka, choć do niej jeszcze wrócę, zakłada przytrzymanie przycisku do mierzenia i oddanie strzału akcją, dokładnie tak, jak wszyscy to zapamiętaliśmy.
2024011409443300 s
Cały czas musimy podejmować klasyczne decyzje o wymianie ciosów lub taktycznej ucieczce. Wszystko jest podyktowane kurczącymi się zasobami, których zawsze jest za mało i z których wywodzi się ten survivalowy element - stąd też problem niektórych, by nowe horrorowe akcyjniaki przypisywać do tego gatunku. Domostwo jest przepełnione zagadkami i tajemniczymi notatkami, które mają poszerzyć naszą orientację w historii - przyznam szczerze, że zrobiły to mocno średnio, a już na pewno mnie nie zajawiły. Zróżnicowanie na polu łamigłówek stanowi za to mocny element całości.
2024011409470700 s

Pacyfistyczne nastawienie


W skrócie chciałem napisać, że to bardzo wierny swoim przodkom produkt. Survival horror pełną gębą, który zluzuje Wasze masochistyczne upodobania głównie w kwestii ekwipunku. Pozwoli on na noszenie większej ilości rzeczy, ale ograniczy nas do dwóch broni, żeby nagle nie stać się jednoosobową armią. Jest to akurat wyzbycie się tej backtrackingowej cechy, która zawsze mnie lekko drażniła. Wpisana w gatunek, ale niekoniecznie dla mnie.

Zresztą trudno byłoby stać się jednoosobową armią, kiedy strzelanie jest tak popsute. Parę miesięcy temu wróciłem do SH2 i nawet w tym 2001 roku ten model był sprawniejszy. Alisa poszła po bandzie. Moim zdaniem wyłożyła się niemiłosiernie i to tutaj będziecie musieli jej sporo wybaczyć.
2024011409430800 s
Do wroga mierzymy sami. Jest tu jakaś pomoc, ale niewiele ona zmienia. Kiedy ktoś czołga się po ziemi, to należy opuścić broń. Czułość mierzenia jest szalenie duża, szybkość wrogów ciut za wysoka, a sumą tych decyzji frustracja gwarantowana. O tym, czy nasz strzał będzie celny, informuje… znacznik w prawym dolnym rogu ekranu (?!) Świeci na pomarańczowo, gdy pocisk dojdzie do celu przy obranej trajektorii. Pokraczna decyzja. Ani to wygodne, ani tym bardziej ciekawe.

Za pokonanego wroga dostajesz walutę w postaci kół zębatych, ale szybko zaczniesz praktykować ucieczkę. Nie przez deficyt kul, a przez pokraczność modelu i pewność, że spudłujesz wielokrotnie i ewentualna nagroda nie będzie opłacalna. Przy tym modelu sterowania wiele nam wybaczono przy celowaniu/walce, więc i jego toporność była do zaakceptowania. Tu nie jestem w stanie się z nią polubić.

Jeśli zaś ktoś nie jest fanem tank control, to może skorzystać z nieco nowocześniejszej wersji sterowania, która sprawi, że… zatęsknicie za byciem czołgiem? Tank jest toporny, ale lubi się z często zmieniającym rzutem kamery, gdzie nie gubimy jako gracz orientacji. Przy przełączeniu się na ten drugi układ poruszania, w ferworze ucieczki będziesz wchodził i wychodził do danej przestrzeni. Zanim się zorientujesz, to będziesz biegł w kierunku wroga, a nie od niego uciekał.
2024011409460100 s

Wystawieni na próbę


Życzyłbym sobie poluzowanie twórców w totalnym imitowaniu PSXa. Nie brnąć w to wszystko ślepo dla poklasku mniejszości, który wytknie, gdy tylko skręcisz w jakimś kierunku. Mówi się, że voice acting w survival horrorach jest specyficzny, ale ten wałkowany przeze mnie Silent Hill 2 broni się na tym polu i przyjemnie się go słucha nawet dziś. Alisa, może przez budżet, wykorzystuje tamtejsze audio niedociągnięcia i daje tu coś z pogranicza kabaretu. Te głosy wybijają z rytmu. Moim problemem przy niedawno omawianym DreadOut 2 był brak nagranych dialogów. Tu zaczynałem żałować, że cokolwiek nagrali.

Alisa w dużej mierze pokazuje, jak ciężko się cofnąć w czasie. Miłość do tamtych survival horrorów jest nie tyle wymagana, ona zostanie wystawiona na próbę. Będziesz sprawdzał, jak wiele jesteś w stanie wybaczyć dla tego feelingu. On tu bez wątpienia jest. Nie nazwałbym tego grą straszną, ale i nie odmówiłbym klimatu. Te lalki są pokraczne i budzą niepokój - a już na pewno przy walce, która… ech.

Dziękujemy firmie Top Hat Studios za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

List miłosny dla survival horrorów tamtych lat

Thumb Up

Niepokojący klimat napędzany dziwnymi przeciwnikami

Thumb Up

Zróżnicowane łamigłówki


Minusy:

Thumb Down

Mierzenie do wrogów uważam za popsute w wielu aspektach

Thumb Down

Voice acting to kabaret i kicz, który nie sposób zaakceptować

Thumb Down

Trudno sobie dogodzić mimo dwóch modeli sterowania

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz