turbo

Właściciel zdjęcia: Outerminds Inc.

Recenzja Turbo Kid na Nintendo Switch 2

Turbo Kid to niszowy film z 2015 roku. Poznamy w nim postapokaliptyczną wersję końcówki lat 90’ i młodego chłopaka (nazwanego The Kid), który wpadnie w posiadanie potężnej broni i dzięki niej będzie mógł uratować tajemniczą nieznajomą z rąk tyrana i samozwańczego władcy tych pustkowi, Zeusa. Nastolatek był wielkim fanem komiksów, co pozwala mu szybko dostosować się do roli nowego superbohatera... z przypadku!
20250730072212-01K1BRJFEEGE30S2JFT2VGS5T2
Nie będę ukrywał, że mimo sporego bagażu obejrzanych filmów, to taki bazujący na kiczu Turbo Kid nie jest moim pierwszym wyborem. Nigdy nie miałem z nim kontaktu, ale to nie powstrzymało mnie przed sprawdzeniem nowej metroidvanii od Outerminds Inc., która robi za sequel tej pełnometrażówki klasy B (...C, D). A przez sequel mam na myśli dosłowne rozpoczęcie gry zaraz po wydarzeniach z filmu, gdzie trudno liczyć na rozległą genezę postaci, czy świata przedstawionego. Będziesz wiedział tyle, co ja - masz potężną broń, ale Twój główny środek transportu (rower) został skradziony, co jest wystarczającym powodem do odwiedzenia pierwszych przestrzeni pozostałości tej planety. Trafisz na sprawnie funkcjonujące miasto, pierwszych tubylców, pierwsze misje, a Twój cel nadrzędny to… jechać dalej, co oczywiście nie będzie takie proste.

Turbo Kid to bardzo klasyczny reprezentant gatunku. Główny hub ma kilka rozgałęzień, a podręczna mapa zgrabnie dzieli je kolorami na biomy. Tych paradoksalnie nie ma zbyt wiele, bo twórcy postawili na ich objętość, a nie ilość. Takich kilka odmiennych przestrzeni prowadzi nas do części układanki potrzebnych do zakończenia gry, przy czym każdy biom próbuje opowiedzieć swoją, nieco odrębną historię. Jest to więc metroidvania, gdzie kolejność pokonywania ich będzie dowolna i niekoniecznie zablokowana jakimiś brakami umiejętności. Głównym nieobecnym będzie rower, ale odzyskując go, poczujemy większą wolność.
20250730072212-01K1BRJBZSZGBXB5G7JT64GV6Q
Rower na szczęście nie robi tu za gimmick nadrzędny. Outerminds uniknęło pułapki gier niezależnych, gdzie przemyślany patent potrafi przesłonić całą resztą. Jasne jest on potrzebny w wyraźnych miejscach - rampach do rozpędzenia się i osiągnięcia większych szczytów - ale w pozostałych fragmentach będzie w pełni opcjonalny. Cieszy to o tyle, że może on rodzić pewne frustracje w schemacie sterowania. Bazowo movement w Turbo Kid jest ok - postać dynamiczna, strzela, kuca, skacze, a wraz z rozwojem gry dashuje w powietrzu - ale na motorze trzeba odrobinę więcej skupienia. Tam wchodzi element z serii Trials, czy jeszcze bardziej archiwalnych motorów wyczynowych. Rozpędzony rower będzie często fruwał w powietrzu, co wymaga od nas odpowiedniego pozycjonowania na każdym kroku (górne przyciski kontrolera) lub ewentualnych tricków (D-padem). Zgrzyt mały gwarantowany, a szorowanie twarzą po nawierzchni niezbędne. Wszystko do wytrenowania, ale słowa intuicyjne bym w tym przypadku po prostu nie użył - zdecydowanie lepiej podróżowało mi się na nogach.

I nie ma tam nic spektakularnego. To poprawnie zrobiony movement, ale z jedną dość miłą odmianą - czuć moc naszego Turbo Kida. Bazując na filmie, ta rękawica jest przepotężna, a naładowany strzał po prostu rozbija człowieka na drobne cząsteczki. Jest to element tak kiczowaty, co efektowny, brutalny i satysfakcjonujący. Miło, że nie jest to gra, w której powoli zaczynasz rosnąć w siłę. Tu czuć, że od razu masz moc. Oczywiście przekłada się to na dość niski poziom trudności, który potęguje skrypt bardzo hojnie obsypujący nas apteczkami, gdy jesteśmy bliscy końca. Nie mówię, że nie da się zginąć, ale daleko temu do gry rodzącej przesadną złość wysoko usytuowaną poprzeczką.
20250730072212-01K1BRK7NQCPV0Z64YDNKT2XM4
Złość będzie rodzić mizerne rozmieszczenie teleportów i konieczność uciążliwego backtrackingu. O ile miejsc do save’owania jest wiele, to warpy powinny być bardziej dopieszczone. Rozumiem zamysł, który ma nas zmusić do częstszego pedałowania, ale ma to swoje granice i mnie po ludzku irytowało.

Nie nastawiajcie się również, że waszym motorem napędowym będą tu bossowie. Jak już przyjdą, to zazwyczaj są na ciekawym poziomie - tak designowo, jak i mechanicznie - ale cała gra zakłada ich około 5, gdzie większość nawiedza nas na ostatniej prostej. Nie jest to element należycie dopieszczony. Szkoda, bo walka jest… kompetentna. Ot, proste strzelanie kierunkowe, mocny strzał przy przytrzymaniu przycisku, pałka na bliski dystans, rzut odrąbaną głową pokonanego wroga (!), czy zabicie go lecącym rowerem, z którego ewakuujemy się w trakcie (!!). Fun factor zdecydowanie odhaczony.

Widać, że ten filmowy kicz całkiem nieźle się tu odnalazł. Bardzo podobał mi się styl dziennika. Może nie był to najbardziej przejrzysty podział na zakładki, gdzie nawet misje rozbito na konkretne biomy (a nie jedna czytelna lista, bo nigdy nie ma ich tak dużo w jednym momencie), ale miał swój dziecięcy, trochę fanboyowy sznyt. Zresztą znajdźki zbierane to też krótkie opowiastki, czy części komiksu. Sympatycznie! Absolutnie zaś wyłożono się na potrzebie dodania naszych reakcji na wypowiedzi NPCów w formie emotikonów. Domyślam się, że był to zamysł komediowy (ot radość postaci i ręce w górze zamiast powiedzenia tak, czy inne tego typu przesadzone reakcje), ale ze mną się ewidentnie minął. No i… nie prowadził do absolutnie niczego, więc to taka rzecz, która jest i nikt nie wie po co.
20250730072212-01K1BRKB9TBQRM4R04MGTEF8MA
Wiadomo zaś, że Turbo Kid to solidna metroidvania. I to nie tylko w przedziale mało znanych niskobudżetowców. Nie idzie zbyt odważnie w kwestii upgrade’ów postaci, ale nadrabia to luźnym podejściem, klimatem dawnych filmów i oczyszczającą radością z gry. Czasami po prostu miło, jak ktoś się rozlatuje na kawałki i zostawia po sobie plamę pikselowej krwi. Mogę nie być fanem stylu graficznego (ogólnie z pikselami mam mieszane relacje), który rzadko potrafi zachwycić, trzymając się stałych assetów, ale przy tak krótkim czasie trwania (około 6h), to nie zdążyło mi ciążyć. 

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Gambit Digital


Plusy:

Thumb Up

Klimat starych filmów, które dziś są świadome swojego kiczu

Thumb Up

Przyjemna brutalność płynąca z walki i odczuwalna od początku moc postaci

Thumb Up

Nie wpadli w pułapkę swojego rowerowego gimmicku - zgrabnie wyważony jest on z podróżą na nogach

Thumb Up

Poprawny movement, to może nie zaleta, ale już podstawa, żeby nie odwrócić się na pięcie (są metroidvanie, które z tym sobie nie radzą)

Thumb Up

Fajni bossowie…


Minusy:

Thumb Down

…których jest zdecydowanie za mało

Thumb Down

Kiepsko rozmieszczone teleporty to trochę sztuczne wydłużenie rozgrywki

Thumb Down

Mało intuicyjne sterowanie rowerem

7.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz