2x1 YuGiOhEarlyDaysCollection image1280w

Właściciel zdjęcia: KONAMI

Recenzja Yu-Gi-Oh! Early Days Collection na Nintendo Switch

Yu-Gi-Oh! to manga narysowana i napisana przez Kazuki Takahashiego. Jej początki sięgają 1996 roku, a szybka popularność sprawiła ekspansję na kolejnych gałęziach popkultury. Pojawiło się anime, pełnometrażowe filmy i naturalnie gry - tak w formie fizycznej za sprawą Trading Card Game, jak i cyfrowej. Te ostatnie swoje pierwsze kroki stawiały w serii Duel Monsters w roku 1998 na oryginalnym Game Boyu. Wydane 27 lutego 2025 roku Early Days Collection, to właśnie celebracja tej serii.
2025030719084700 s
Warto nadmienić, że choć gry Yu-Gi-Oh! pojawiają się do dziś, to najnowsza kolekcja skupia się wyłącznie na czasach wspomnianych Game Boy’ów maści wszelakiej. Od zwykłego szaraka po Advance. Mamy więc idealną okazję wrócić do ulubionych pozycji lub poznać inne, które wcześniej nie miały okazji trafić do odbiorców poza Japonią.

Działa to wszystko jak… emulator. W dużej mierze oddający nam rozgrywkę tamtych lat z nieznacznymi udogodnieniami. Możemy się wesprzeć odblokowaniem wszystkich kart lub wspomóc możliwością cofnięcia ostatniego ruchu. Funkcje przydatne, ale też określiłbym je jako minimum przyzwoitości. Minimum, którego nie udało się dochować na całej szerokości. Weźmy na tapet funkcję Online, którą kolekcja się chwali, bo w niej dostępna jest… tylko 1 gra z 14. Napisanie o rozgrywce Online brzmi ładnie, ale fakty już mogą być dla wielu brutalne.
2025030719421800 s
Nic jednak straconego, większość gier Duel Monsters dzieli niewielki odstęp czasu, co sprawia, że wzajemnie się one wykluczają. Rozumiem, że najwierniejsi fani poczują obowiązek przejść je wszystkie - co często zakłada pokonywanie bohaterów 5-krotnie, bez próby zaszczepienia na graczu jakiejkolwiek fabuły - ale każda kolejna odsłona jest ewolucją wcześniejszej. Jeśli więc zaczniesz od bardziej rozbudowanej czwórki, to trzy wcześniejsze mogą wydać Ci się stratą czasu. Będa miały mniej możliwości i kart. W normalnym procesie twórczym, gdy te gry wychodziły, to miało naturalnie sens i trudno byłoby się przesadnie czepić, ale w takim pakiecie, to trochę jak wydanie kilku odsłon Fify. Dla fanów wspomnienia. Dla świeżaków jedynie ciekawostka.
2025030719430300 s
Inna sprawa, że pierwsze kroki z serią mogą być dla was bardzo trudne, a tutorial niedostępny. Dziś jest to praktyka nie do pomyślenia, żeby ktoś za rączkę nie wyłożył wszystkiego za Ciebie. Wtedy zakładano, że albo już znasz zasady karcianki, albo musisz udać się do manuala - jak kupiłeś grę bez pudełka z drugiej ręki, to co wtedy? Szczęście w nieszczęściu, że w tej kolekcji wszystkie instrukcje zostały dorzucone do każdej gry, będąc dostępnymi często w kilku językach. Bierze się to za sprawą udostępnieniu nam gier w różnych wersjach - większość będzie dostępna w japońskiej, amerykańskiej lub europejskiej wersji. Jedyna różnica to Duel Monsters 6: Expert 2, które trafiło do nas jedynie w japońskim wydaniu, co dla większości sprawi, że dostanie jedynie 13 gier. Dziwna praktyka Konami, a jeszcze dziwniejsze, że następna gra z listy - The Sacred Cards, to dokładnie ta sama pozycja, ale już po angielsku i z lekko zmienionym deckiem. To dało się każdą odmianę językową wrzucić w jedną pozycję menu, a tu trzeba było rozłożyć na dwie? Ktoś nad tym panował?
2025030720155800 s
Jeśli zaś o same gry chodzi, to większość opiera się na znanym schemacie, gdzie kolejno rzucamy karty w fazie obrony lub ataku, a naszym celem nadrzędnym jest uszczuplenie do 0 punktów życia (LP) przeciwnika. Ma to oczywiście zależności. Pierwsze gry serii zakładają atak tylko na kartę obronną przeciwnika, a późniejsze potrafią przenieść nadwyżkę z naszego ataku na zadanie obrażeń docelowemu generałowi po drugiej stronie. Przebiega to wszystko dość sprawnie, choć nie obejdzie się bez wczytywania w każdą kartę, co przy starszych odsłonach mogło/powinno zostać usprawnione.

Moim osobistym faworytem jest Monster Capsule z 2000 roku, który zrywa z karcianymi walkami na rzecz turowego przesuwania potworów po kafelkach. Była to też pierwsza gra, która próbowała imitować popularniejsze Pokemony i pozwala poruszać się postacią po mapce. Później zostało to już zaimplementowane w serii na dobre - co zauważycie w ostatnich dostępnych tu odsłonach - ale wtedy już interakcja cofać nas będzie na znany stół karciany. Stół, który w wielu grach z GBA ma bardzo agresywny i utrudniający przejrzystość design w postaci przesuwających się po skosie cegieł. Nie wiem, kto na to wpadł we wczesnych latach 2000, ale nawet wtedy nie mogło to być dobre. Przecież taki “ficzer” absolutnie nic nie daje, a niesie tylko wiele szkód dla odbioru gry. Popsujmy na własne życzenie.
2025030719330500 s
Takich odstępstw od karcianej formy dostaniemy tu kilka. O ile w ogóle nie jestem przekonany do imitacji Mario Party w świecie Yu-Gi-Oh, a rozgrywka jest bardzo toporna i zakłada stanowczo za długie patrzenie na ruchy przeciwnika, tak kostkowe Dungeon Dice Monsters jest równie ciekawym odświeżeniem. Nawet takim, który oferuje więcej możliwości niż archaiczne Monster Capsule. Tam poruszać po kafelkach możemy tylko jednym potworem na turę, a w Dice Monsters trzeba planować swoje działanie na kilka tur do przodu. Każdy ruch - od prostego przesunięcia pionka po atak lub obronę - musimy najpierw wyrzucić na kostce. Każde nasze działanie musi być więc podyktowane jakimś planowaniem i szczęściem, a nie tylko siłą jednostki. Ciekawe! Nie masz w swoich zasobach ataku? Będziesz stał jak mięso armatnie.
2025030720104100 s
Early Days Collection to 14 13 bardzo podobnych do siebie gier, które różnić się będą obszernością decków i zmniejszać będą ilość archaizmów z konsoli na konsole. Gdybym był fanem, przy czym otwarcie przyznaje, że mi do niego daleko, to bym był takim pakietem zachwycony, by potem w niego zagrać i nieco stonować swój entuzjazm. Wiele obietnic Konami ma tu niewielkie pokrycie i w wielu aspektach czuć drogę na skróty. Na takie rzeczy trzeba zwrócić uwagę i nie pozwolić się aż tak omamić tym mokrym fanem każdego zajawionego Yu-Gi-Ohem.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie KONAMI


Plusy:

Thumb Up

Imponująca liczba gier, która celebruje serię z czasów Game Boya

Thumb Up

Drobne mechaniczne usprawnienia - jak cofanie ruchu, czy odblokowanie kart

Thumb Up

Monster Capsule i Dice Monsters odświeżają formułę bronią się najlepiej po latach


Minusy:

Thumb Down

Wiele gier wzajemnie się wyklucza - każda kolejna część to ulepszona poprzedniczka

Thumb Down

Moduł online ograniczony tylko do jednej gry

Thumb Down

Dalej nie rozumiem tego japońskiego odstępstwa w zestawie

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz