Ys-Memoire-The-Oath-in-Felghana 2024 07-02-24 008

Właściciel zdjęcia: Nihon Falcom

Recenzja Ys Memoire: The Oath in Felghana na Nintendo Switch

Ys to seria jRPGów od Nihon Falcom, która debiutowała jeszcze w 1987 roku. Są to pozycje nastawione na dynamiczną akcję i walkę w czasie rzeczywistym, co pielęgnowane jest do dziś za sprawą niedawnego Ys X: Nordics. O ile dziś takie gry są przepełnione efekciarstwem i karmią nieustannie nasze oczy, tak kiedyś wiele było pozostawione wyobraźni.

A wspominam o niej nieprzypadkowo, bo Ys Memoire: The Oath in Felghana to remake trzeciej odsłony cyklu, czyli Wanderers from Ys z 1990 roku. Rewolucja w remake’u była dość znacząca, bo odeszła od klasycznego 2D na bardziej przystępny dla takich gier rzut izometryczny. Gameplayowo będzie to więc pozycja o wiele bardziej zjadliwa, ale fabularnie nastawcie się na prostotę cechującą tamte czasy. Warto nadmienić, że omawiany tu remake pojawił się w 2005 roku na komputerach Windows w Japonii, a dopiero lata później przywędrował na zachód. Switch jest ostatnim przystankiem tej wędrówki i premiera ma miejsce 7 stycznia 2025. Suche fakty mówią jedno - jest to tytuł przeznaczony przede wszystkim miłośnikom Ys, którzy są gotowi na taki powrót do przeszłości.
2024122023170100 s
Tradycyjnie dla Ys wcielimy się w protagonistę imieniem Adol, który wraz ze swoim kompanem Dogim wraca do rodzinnego miasta tego drugiego. Tam szybko dowiadują się o opresji ze strony sąsiednich królestw i, jak zawsze skorzy do pomocy, postanawiają się zaangażować. Dla nas to oznacza wymówkę do przemierzania kolejnych dungeonów i wybijania dziesiątek potworów.

Remake z 2005 roku to już dziś okrutna staroć, a graficzne niedoskonałości/zmarszczki są widoczne gołym okiem. Jeśli jakiś teren rozdzielać wam będzie podejrzana kreska, to nie żadna gustowna rozpadlina, a po prostu efekt tamtych lat. Piksele potrafią razić po oczach, a tereny zapętlać w podobnych assetach. Nie sprawia to jednak, że odmówiłbym im całkowicie wizji artystycznej, bo w 2005 to mogło się podobać, ale 20 lat później to zestaw oczywistości - tereny piaszczyste, ogniste, zimowe i zamek.
2024122108534400 s
I my jesteśmy te 20 lat później, więc wypada wziąć pod uwagę aktualne standardy. A w środku to dość bezpieczna łupanka. Miasto, gdzie udoskonalamy ekwipunek, dość mikrych rozmiarów otwarty świat oraz wspomniane dungeony z bossem na końcu - klasyka! Trudno się pogubić mimo metroidvaniowych naleciałości i blokowania jakiejś ścieżki wymaganym skillem. Za te odpowiadają różnego rodzaju magie, których Adol się nauczy. Przydatne tak w eksploracji, jak i walce, nadając lekkiego urozmaicenia. Pozbawiony ich Adol, to dość sztampowy wojak, wraz ze swoim jedynym combo, w którym wjeżdża we wrogów bez opamiętania. Jakby na przyspieszeniu siecze wszystko w nadziei, że ma adekwatny level - a grind tu może okazać się konieczny (w końcu jRPG). To ten rodzaj gry, w którym bohater biega z tarczą, ale nie ma zamiaru z niej korzystać.
2024122108593600 s
W teorii to żadna zbrodnia. Ani to wybitnie zła gra, ani tym bardziej dobra i godna odtworzenia (szczególnie jeśli ktoś nie jest fanem serii Ys). Ot przeciętniak, gdzie można się odrobinę odmóżdżyć - co ma swoje dobre strony! O wiele gorzej radzi sobie w kwestii bossów, bo o ile wyglądają oni zazwyczaj godnie i mają właściwe dla moich upodobań rozmiary, tak walkę z nimi określiłbym równie archaicznym określeniem - flaki z olejem. Zazwyczaj wiąże się to z rozpoznaniem movesetu i żmudnym powtarzaniem tych samych czynności do znudzenia. Gąbki na “pociski”, które bardzo łatwo karają nasze błędy. Poniosę się nawet na stwierdzenie, że powtarzanie tych walk (często nieuniknione) może skutecznie odpychać od tej gry.

Zakończę nietypowo, ale nie widzę sensu doszukiwać się tu żadnych słownych rewelacji - jesteś fanem, to zagraj, a jak nie, to na pewno się nim nie staniesz po The Oath in Felghana. Zdecydowanie lepszym wyborem będzie uwielbiane YS VIII lub świeże X. Remake zyskał głosy postaci, ale niewiele one nam dadzą przy tak miałkich/przestarzałych dialogach.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Decibel-PR


Plusy:

Thumb Up

Możliwość powrotu do klasyka w najprzystępniejszej formie

Thumb Up

Sprawdza się jako odmóżdżacz - idź, wybij, nie myśl przesadnie


Minusy:

Thumb Down

Bossowie to nudne gąbki na pociski - oczekują nauki movesetu i wielokrotnego powtarzania tych samych kroków

Thumb Down

“Zmarszczki” gry są wyraźne - od grafiki, przez sposób prowadzenia narracji, a na dialogach kończąc

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz