Zrzut ekranu 2024-08-14 143733

Właściciel zdjęcia: Atari

Recenzja Yars Rising na Nintendo Switch

Na pierwszy rzut oka Yars Rising jest świeżą metroidvanią, ale skrywa ona w swoim tytule dość wyraźną sugestię, co do swoich założeń, o której niewielu może wiedzieć. Atari na początku lat 80’ rozpoczęło serię Yars, grą o podtytule Revenge (doczekała się nawet remake’u w 2011 roku). Był to pikselowy shooter, gdzie jako mucho podobny przedstawiciel tytułowej rasy, walczyliśmy ze złowrogimi Qotile’ami.

Dziś Atari wielokrotnie stara się uderzać w te bardzo nostalgiczne tony i co rusz wydaje lub ogłasza powrót serii znanej tylko waszym dziadkom. Yars Rising zostało oddane w ręce specjalistów z WayForward, którzy już mogli się przysłużyć metroidvaniowym światom, tworząc Shantae.
2024081520193200 s
Wcielimy się w Emi, która infiltruje futurystyczną placówkę QoTech na rzecz nieznanego zleceniodawcy. Młoda jest świetną hakerką, co wydaje się niezbędne do bezpiecznego przedarcia przez zawiłe korytarze firmy. Będziemy walczyć, będziemy skakać, a że niezbyt waleczni z nas protagoniści, to i przyjdzie nam się też poskradać. Yars Rising trafi na wszystkie wiodące platformy 10 września 2024 roku.


Gdzie ten Yars?


O samym Yars nie wspomniałem przypadkowo. Gra na każdym kroku zamierza celebrować zapomnianą serię i robi to w całkiem zgrabny sposób. Nie próbuje odświeżyć czegoś, co na odświeżenie się nie nadaje, więc w szaty tamtego gameplayu ubiera wszelkie aktywności hakerskie. Tą muszką będziemy tu latać, łamiąc zabezpieczenia. Sympatyczny sposób na trzymanie się tradycji.
2024081519534100 s
Jako Emi będziemy to zresztą robić notorycznie. Odwiedzana placówka ma więcej zamkniętych drzwi, niż korytarzy zablokowanych przez brak jakiejś umiejętności. W zasadzie pod kątem esencji tego gatunku to całość prezentuje się bardzo średnio. Zawsze będziemy ubezpieczeni w dość klarowny znacznik wskazujący drogę, a i możliwości zabłądzenia praktycznie nie stwierdzono. Idziesz przed siebie, hakujesz i powtarzasz proces. Z czasem nabywasz strzał, poszerzasz swoje możliwości bojowe, ale Yars Rising raczej oczekuje od Ciebie działania z ukrycia. Zresztą walka jest tak nijaka, że i tak wolałbym skręcić w tym kierunku nawet bez klarownych sugestii w designie poziomów. W późniejszej fazie proporcje się naturalnie zmieniają, ale strzelanie nigdy nie nabiera kolorytu.

Na każdym kroku spotkamy tu niezbędniki do krycia się przed złem. Schowamy się we wnęce, przeczołgamy przez wentylację, a wszystko po to, żeby zorientować się, jak bardzo przeciwnicy są ślepi i nie warto się starać. Żadnego Hitmana i Thiefa tu nie uświadczycie. Gra wybacza bardzo wiele i raczej cechuje się relaksującą rozgrywką. Nie mylcie tego z ogólnym tempem, bo z nim główna oś historii radzi sobie całkiem zgrabnie (jak na metroidvanie).
2024081519503600 s
Emi porusza się poprawnie, więc mechanicznie trudno byłoby się przyczepić. Całość wygląda cukierkowo, ale przyjaźnie. Nie pasuje to zbytnio do głównego trzonu fabuły (inwazja, kosmici, podejrzana korporacja), ale już idealnie wpisuje się w jej wydźwięk. To wszystko jest rozpisane w młodzieżowym tonie. Był kiedyś w Polsce film Haker (2002), który bardzo starał się być dla nastolatków, ale ewidentnie tworzyli go starsi, którzy niekoniecznie ogarniają. Dokładnie to skojarzenie mi tu towarzyszyło przy każdym dialogu. Bardzo trudno jest się tym przesadnie ekscytować.

Jeszcze gorzej może być z ogarnięciem oczekiwań wobec gracza. Niektóre opisy moich hakerskich powinności uważam za bardzo niejasne. Niby jeden ekran, jakaś muszka, jakiś wróg, ale zaraz pojawią się specjalne strefy do ładowania i inne napędzanie mocy przez mizianie wroga (dosłownie!). Z czasem się człowiek niby przyzwyczaja, ale niesmak pozostał. Ogółem, choć uważam, że to fajnie wymyślony patent na kultywację oryginału, to jest go tu stanowczo za wiele i szybko łapie zadyszkę. Nawet w bossa potrafią wcisnąć takie zabiegi i jeszcze straszyć człowieka upływającym czasem.

…ale wpinanie perków na polu z ograniczonymi miejscami szanuje.
2024081520165400 s
Świat metroidvanii pozostanie nienaruszony po debiucie Yars Rising. Od weteranów z WayForward oczekiwałbym nieco więcej, bo tu jest zaledwie poprawnie. Będzie to jeden z tych tytułów, o których bardzo szybko zapomnimy. Dzieło tworzone z myślą, by inne nie zostało zapomniane, to niekoniecznie przepis na sukces. Raczej bezpieczny grunt, który za sprawą sympatycznego wyglądu i przystępności może znaleźć swoich amatorów. Osobiście stawiam na szybką śmierć i zapomnienie, co nie znaczy, że to produkt bezwartościowy - takie czasy.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Uber Strategist


Plusy:

Thumb Up

Przystępna i relaksująca rozgrywka

Thumb Up

Schludna (choć cukierkowa) szata graficzna

Thumb Up

Bardzo zgrabny pomysł na celebrację oryginału (który jest też dostępny jako bonus w menu głównym)


Minusy:

Thumb Down

Niektóre minigry bywają mało czytelne i jest ich stanowczo za dużo

Thumb Down

Przeciwnicy żadną głębszą myślą nieskażeni

Thumb Down

Młodzieżowy ton całości bywa irytujący

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz