Nadszedł ten dzień w roku, gdy wraca i ona. Przez część znienawidzona, przez innych niezrozumiała, a przez wszystkich (choćby okazjonalnie) grana. Kluczowy powód niszczenia kontrolerów, zrywania przyjaźni i wyklinania agresywnych form monetyzacji. EA Sports FC zaliczyło powrót na wszystkie platformy już 19 września (we wczesnym dostępie), a największym beneficjentem zmian może okazać się Nintendo Switch 2. W końcu to tu prosiło się o największy skok wiary naprzód. To tu nowe parametry pozwoliły na znacznie więcej, a ja nie mogłem odpuścić okazji, by zanurzyć się w świat sezonów i Ultimate Team raz jeszcze - … dobra, nie ukrywajmy, robię to od -nastu lat na PC i będę robił niezmiennie, aż będą chęci do gry.Pominę dla swojej wygody i waszego czasu kwestie dostępnych trybów gry. Nie przeszły one żadnej rewolucji względem poprzedniej odsłony, a nawet samo menu będzie bardzo znajome. W zasadzie te cechy wpiszą się idealnie w światopogląd złośliwców, którzy każdego roku widzą tylko nowe składy serwowane przez EA i drapią się po głowie, czemu to ludzie nieustannie kupują. Taki pogląd był właściwy na Switchu przy wersjach Legacy, ale nie ma zastosowania już teraz.
EA Sports FC 26 ze Switcha 2 stanęło na równi z najnowszymi sprzętami. Nie oferuje już opóźnionej rozgrywki z raczkującym Hypermotion, jak to było na Switchu 1 - i zakładam, że jest wciąż, bo konsola nie pozwoli na więcej. Już przed premierą słyszałem obietnice o nowej technologii w świecie Nintendo i w dużej mierze okazały się one prawdziwe.Największej rewolucji dokonano w fazie obronnej, gdzie zminimalizowano automatyzację procesu. Teraz defensywa wymaga prawdziwego skupienia i przeglądu pola. Rzadziej ratować Cię będzie niezniszczalny Van Dijk i pozostały zestaw szybkich i silnych. Popełnisz błąd - dostaniesz karę. Dość powiedzieć, że pierwsze spotkania w UT kończyły się astronomicznymi wynikami, a po kolejnych godzinach spadły one tylko nieznacznie. Mało kto dojechał do nowej wizji Elektroników. Kluczowym aspektem najnowszej edycji jest kontrola tempa. Ukryta za L2/ZR opcja, która pozwala obrońcy kroczyć nisko na nogach i pilnować swojej strefy. Połączona z szybszym biegiem jest kluczem do sukcesu, ale nie niweluje to całkowicie naszego wkładu i antycypacji. Musimy dbać o właściwe ustawienie, co bardzo dobitnie pokazuje nam, jak mocno odjechaliśmy od czasów, gdy bieg i trzymanie odbioru (przycisk strzału) wystarczyło przy defensorze z wysokim overallem. Dziś, przy rosnącym znaczeniu dryblingu (tak sztuczek, jak i lawirowania analogiem za sprawą Hypermotion), taka łopatologia na nic nam się nie zda. W zasadzie każde agresywniejsze/bezsensowne wyjście środkowym obrońcą będzie dramatyczne w skutkach. EA FC, przynajmniej do następnego patcha (który zmienia więcej, niż wspomniani złośliwcy byliby w stanie wypatrzeć), wspiera ofensywne granie, a bramek w żadnym meczu nie powinno brakować.
Boisko też wydaje się większe, ale to złudne wrażenie odstępów między liniami obrony i pomocy oraz nowej kamery do kompetytywnej gry online (...ktoś gra w tę grę solo? Pytam poważnie!). Jest ona zdecydowanie przystępniejsza od poprzednika, który zmieniał swoją perspektywę na tyle często, że większość i tak skończyła na klasycznej Tele. Teraz takie przejścia są znacznie bardziej dyskretne i nijak nie wpływające na nasze akcje. Zawieszeni jesteśmy jednak pod takim kątem, że akcje/dryblingi przy linii umiejscowionej u góry ekranu mogą być nieco utrudnione - widoczność nie jest w tym segmencie idealna.Gameplayowo to po prostu nowy model do naszej adaptacji. Jak załapiecie obronę, to ofensywa nie powinna skrywać wielkich niespodzianek. Skutkuje to, co skutkowało kiedyś, choć trochę trudniej wcisnąć jakiś lekki plasowany strzał spod linii końcowej (w poprzedniej edycji wpadały one między nogami golkipera stanowczo za często). Dziś jest to rzadsze, ale sami bramkarze i tak mają tendencję do wypluwania strzałów i robienia dobrze sobie znanej paraolimpiady. Oni pewnie będą obiektem najczęstszych poprawek (jak w każdej edycji), więc na ten moment się do nich nie przyzwyczajam, ani nimi przesadnie nie przejmuje. Może z raz był on ewidentnym powodem mojej utraty bramki, ale to Sanchez z Chelsea, więc realizm w grze został najwyraźniej zachowany ;)Największy mankament EA FC 26 na NSW2 zostawiłem na koniec. Gra została ograniczona do 30 fpsów. Przy obecnym modelu rozgrywki, który lubi się z klepaniem piłki (tiki taką) i podaniami na wyjście, nie jest to wielkim skandalem, ale jest zdecydowanie odczuwalne. Trzeba wziąć to pod uwagę przy wyborze wiodącej platformy, ale też nie ukrywajmy, że ktoś wybierze Switcha 2, gdy ma pod ręką inne. Możemy prześcigać się technologicznymi argumentami, ale prawda jest taka, że feeling gry jest wciąż bardzo zbliżony do najnowszej edycji, a to z łatwością czyni EA Sports FC 26 najlepszą piłką nożną na Switcha 2. Ma ona swoje ustępstwa graficzne i czasami niemile zaskoczy jakimś glitchem czy wykrzywioną twarzą, ale finalnie nie są to rzeczy mające wpływ na samą rozgrywkę. Mnie chyba najbardziej rażą po oczach błędnie prezentowane statystyki, gdzie gość wchodzący na boisko oddał 1 strzał i strzelił 4 bramki - magik!
Ogrom trybów, masa możliwości i brak czekania na rywala nawet w okresie wczesnego dostępu. Praktycznie znajduje ich tak szybko, jak to ma miejsce na dużych konsolach, co przy sprzęcie Nintendo nigdy nie ma miejsca. Mam nadzieję, że taki stan rzeczy się utrzyma, bo to by znaczyło, że wielu chętnych na mobilne granie w ex-Fifę się znalazło. Absolutnie się nie dziwię, choć joy-cony mogą mieć trudności w wytrzymaniu ciągłych prób robienia tricków - może to moje widzimisię, ale na ten moment są one dla mnie bardzo niewygodne przy takiej grze.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Publicis Group
Plusy:
Nowy, jeszcze mniej zautomatyzowany system obrony
Wersja ze Switcha wreszcie dojechała zawartością i mechanikami do innych sprzętów
Niezmiennie sporo trybów gry do zabawy
Mimo wczesnego dostępu brak czekania na rywala w module online
Świetny i satysfakcjonujący feeling gry - to wciąż stare dobre EA FC