worms-armageddon-launch large

Właściciel zdjęcia: Team 17

Recenzja Worms Armageddon Anniversary Edition na Nintendo Switch

Wormsy to gra absolutnie kultowa. Szturmem przywłaszczająca sobie każdą domówkę przed komputerem. Fundamenty pod serię zostały wylane w 1995 roku, ale to dopiero przy okazji kolejnych odsłon można było obwieszczać prawdziwe sukcesy. Armageddon z 1999 roku do dziś pozostaje najbardziej kochaną częścią. World Party (2001) pewnie musielibyśmy uplasować nieopodal, ale to po prostu więcej tego samego. Tego, czyli taktycznych walk robali, które wymieniają uprzejmości bazookami, granatami i całym arsenałem często zabawnych broni.

Młodsi czytający nie skrzyżowali się z tym fenomenem. Ominęło ich gorące krzesło i możliwość wygodnej rywalizacji przy jednym komputerze (na tamte czasy złoto). Zaczęło się na świetlicach szkolnych przy Scorched Earth (1991 rok), a skończyło na o wiele sympatyczniejszych wizualnie Wormsach.
60495eb8-31c6-4bc2-b407-cd64583f0575
Rozwój technologii okazał się jednak brutalny dla Robaków. Uparte próby przerzucenia formuły w 3D wychodziły źle. Fani musieli przetrawić te kilka nieudanych odsłon, aż deweloperzy zrozumieli i próbowali cofnąć czas. Na to wydaje się, że było już za późno. Nowe szaty graficzne już nigdy nie odtworzyły tamtej magii. I szczerze - Worms Armageddon Anniversary Edition też nie odtworzy.

Starych dziadów po prostu cieszy, że jest. Z nostalgią patrzy się na to menu i miło jest wrócić wspomnieniami na nowych sprzętach. Worms Armageddon AE nie jest żadnym remasterem ani tym bardziej remakiem. To po prostu oddanie robaków nowym graczom, na nowym sprzęcie, z podkręconą rozdzielczością. Za całość odpowiedzialni są ludzie z Digital Eclipse, którzy zaciekle walczą o to zachowanie się kultury - ostatnio oddali światu pierwsze Wizardry z 1981
1b812c32-4343-459e-babf-dcdd5972c8b0
I ja im w tym działaniu mocno kibicuje. Rocznicowe wydanie tego Armageddon jest zgrabnie opakowane w ciekawostki, których często brakuje w podobnych powrotach/kompilacjach. Tu dostaniemy całą oś czasu z życia serii. Od skromnych początków, po czasy dzisiejsze. Historia okraszona opisami, zdjęciami i filmikami.

Rzucić będzie można również okiem na Game Boyową wersję gry, którą posiadałem - dzięki za przypomnienie! - ale chyba lepiej by było sobie ją odświeżyć po screenach, a nie próbując w to grać. Umówmy się - to produkt agrywalny w 2024 roku. Nie ma znaczenia, jak bardzo jesteś dostosowany do archaizmów w grach - tu nawet zmiana broni boli. Będzie powolnie i brzydko, czyli max tego, co małe konsole potrafiły wycisnąć z Wormsów w tamtych czasach.
ffaf0bf1-3caa-43d1-9a3d-5cd969d4a80d
Głównym filarem rozgrywki będzie oczywiście klasyczny Armagedoon. Z całkiem sensowną kampanią dla pojedynczego gracza, która dla wielu pozostanie srogim wyzwaniem na wiele godzin, oraz szerokimi możliwościami modyfikacji swojego składu, przyśpiewki i odgłosów (naturalnie bez opcji wgrywania swoich plików). O ile polskie hasełka będzie można narzucić swoim robakom, tak zabraknie języka polskiego, który w jakiejś tam formie zawsze był. Dziś, po wielu latach, trudno mi stwierdzić, czy to było tłumaczenie oficjalne, czy po prostu łatka stworzona przez fanów - gdzieś świta, ale palcem nie wskaże.

Wormsy są jednak stworzone pod rywalizację, a ta nie zestarzała się wcale. Wciąż można czerpać sporo frajdy z topienia oślizgłych bohaterów kolegi, jak i rzucić im huczne alleluja pod “nogi”. Nie ma chyba lepszego komplementu dla tej rozgrywki, jeśli po 25 latach (!) ona wciąż jest świetna. Nie “zjadliwa”, a po prostu fantastyczna. Tyle że właśnie - XXI wiek, a Ty raczej musisz mieć kolegę pod ręką. Jest tu oczywiście wbudowany moduł online, ale z przykrością stwierdzam, że świeci on pustkami. Chwile się zeszło, zanim ktoś odwiedził mój pokój, bo z innych byłem brutalnie wyrzucany. Głównie przez to, że ktoś chciał zapewne stworzyć prywatne miejsce do gry, a gra generuje tylko te publiczne. Cyfrowa cena na poziomie 115 zł może być ciut za wysoka na taką przyjemność. Worms W.M.D. można pobrać w promocji za 24 zł, więc pewnie Ci najbardziej spragnieni robaków na Switchu już to dawno zrobili. Oczywiście to gra słabsza, nie tak kultowa, ale wystarczająco dobra, żeby powspominać stare Wormsowe czasy.
2fb1544c-bf80-4408-a354-80697b814f16
Porobisz cuda na linie, nacieszysz się idealnie wymierzonym rzutem, uśmiechniesz na widok wielu klasycznych broni (w nieco rozmazanym ekwipunku, ale do rozpoznania). Będziesz się po prostu dobrze bawił. Mam nieco problem z Wormsami na kontrolerach. Jest to oczywiście w pełni grywalne, a poruszanie się w menu przystosowane pod analog, ale za każdym razem jak wywijam fikołki na linie, to przypominam sobie, jak łatwiejsze to było na klawiaturze.

I wszystko fajnie, ale pytanie zasadnicze jest jedno - na ile masz czasu grzebać w produkcie z ubiegłego stulecia, kiedy na rynku co chwila pojawiają się nowe perełki? Miałem z tyłu głowy z tym problem. Jakkolwiek świetnie się bawiłem, to ja nie chce zostawać dłużej w 1999 roku. Nie w przypadku elektronicznej rozrywki.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Team 17


Plusy:

Thumb Up

Armageddon udowadnia swoją wielkość po 25 latach - tona uśmiechu przy lokalnej rywalizacji

Thumb Up

Oś czasu przybliżająca historię serii to świetny rocznicowy dodatek

Thumb Up

Nostalgia - od klasycznych broni po rzecz tak błahą jak menu


Minusy:

Thumb Down

…jeśli jednak ona Cię nie napędza, to raczej nie masz czego tu szukać

Thumb Down

Online świeci pustkami - a to problematyczne w dzisiejszych czasach dla takiej gry

Thumb Down

Worms Armageddon z Game Boya to straszny crap (minus bez wpływu na ocenę, bo ich obecność nie boli)

7.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz