whateverland

Właściciel zdjęcia: Caligari Games

Recenzja Whateverland na Nintendo Switch

Jeszcze niedawno, bo kilka lat temu, point & clicki były w odwrocie. Gatunek powoli wymierał. Produkcji na rynku pojawiało się niewiele, a jeśli jakieś były, to trafiały do otchłani niewiedzy graczy. Nisza totalna. Nie wiem na kiedy datować powrót do łask, ale mógłby się on zbiec z powrotem na Małpią Wyspę. Po drodze mijaliśmy kilka perełek, ale w świadomości odbiorcy zostawało niewiele. Gracze raczej przerzucili się na gry narracyjne Telltale, które łamigłówki zastępowały wyborami moralnymi. Whateverland może być kolejną małą rewolucją. Niekoniecznie tytułem wielkim i wielbionym przez lata, a tym, któremu warto się przyjrzeć i wyciągnąć z niego pozytywne wnioski. Wszakże pozostaje on klasyczną przygodówką z zagadkami, ale decyzji do podjęcia i prowadzenia historii po swojemu tu nie zabraknie. Po dość ciepłym przyjęciu na PC, gra trafi na Nintendo Switch 22 września 2023. 


Cokolwiek 


Zazwyczaj kłamstwo ma krótkie nogi, a kradzież nie popłaca. Nasz bohater Vincent przekonał się o tym w sposób dobitny. To miała być robota jak każda inna - zgarniasz naszyjnik i uciekasz. Komplikacje przychodzą w momencie, gdy Twoim celem jest potężna wiedźma. Chłop uniknął zamiany w żabę, ale trafił do tytułowej krainy. Równoległego świata, gdzie wszyscy pogodzili się z beznadzieją, w której tkwią. Każdy czymś podpadł wiedźmie Beatrice, ale w tym cuchnącym miejscu postanowili się urządzić. Powstały radia, kasyna i inne atrakcje. Nikt nawet nie myśli o ucieczce. Skutecznie wmawiają sobie szczęście. Vincent, jako świeżynka na tym polu, ma nieco inne plany. Wydostanie się jest jego priorytetem, a w tym celu będzie musiał przekonać/przechytrzyć kilka znanych person, które trzymają klucz do wyjścia.
smietnik
Klasyczna przygodówka, w której niekoniecznie ekwipunek zapełni się dziwnymi rzeczami, ale dialogów jest tu sporo. Przede wszystkim mamy dwie ścieżki rozwoju fabuły, a za jednym razem nie zobaczymy wszystkiego, co gra ma do zaoferowania. Możemy być dobrym Vincentem, który raczej stara się pomagać swoim rozmówcom, lub jego przebiegłą wersją, próbującą kręcić wszystkimi ile sił. 


Byle jak 

 
Ten system prowadzenia rozgrywki mnie kusił. Wybory moralne są już tak powszechne w grach, że najwyższy czas upchnąć je w point & clicki. Sprawić, by nie było jednego dziwnego rozwiązania zagadki, a kilka alternatywnych ścieżek. Whateverland wychodzi z taką propozycją, a mi pozostaje mieć nadzieję, że ktoś ją kiedyś doszlifuje. Doceniam wylane fundamenty przez Caligari Games, ale do perfekcji sporo tu niestety brakuje.
bar
Bardzo dobrze się prezentuje ręcznie rysowana grafika, która z wyjątkiem przesadnie udziwnionego kompana Nicka (widoczny wyżej), trzyma solidny poziom. Do muzyki też trudno mieć zastrzeżenia, a głosy postaci są w porządku. Dialogi i sam trzon fabuły mógłby być nieco bardziej zawiły, ale byłem w stanie się z takim łopatologicznym scenariuszem pogodzić. Nie wszyscy polubią tutejsze postaci, a już na pewno nie Vincenta, ale nie jest on tak zły, żebym się nad chłopem pastwił - i tak ma źle. 

Problem leży w łamigłówkach, a raczej w ich mini growych zapędach. Tu nie będziesz się spotykał z łączeniem przedmiotów i kombinował jak pchnąć wątek naprzód, a z jakąś gierką, często uciążliwie blokującą progres swoją mechaniką. Będą lepsze, gorsze, jak we wszystkim, ale nacisk łatwo przechylić na tę złą stronę. Ustawianie fal radiowych, by nie doszło do ich przecinania, brzmi prosto i logicznie, ale przy czułych analogach na padzie i potrzebie wybitnej precyzji, to nawet z solucją jest frustrujące.
kasyno
Najgorsze jest jednak to, na co postawiono najwięcej żetonów. Gierka o nazwie Bell and Bones, która jest imitacją piłki nożnej i futbolu amerykańskiego, w którą gramy za pomocą swoich figurek. Podajemy sobie piłkę, wykorzystujemy umiejętności specjalne graczy i musimy przedostać się do bramki przeciwnika. Taka turówka, która nawet fanom turówek się nie spodoba - wiem, bo jestem. Przerażająco wolna, nudna, a na dodatek pełno jej na każdym kroku. Tłumaczone jest to tym, że w świecie Whateverland każdy się w tę grę zagrywa… To już się nie dziwię, czemu Wy wszyscy tacy smutni. Czuć, że to tu nie pasuje. Jest wyciągnięte z innej bajki, grać się w to nie chce już po tutorialu, a twórcy sami zaoferowali wykupienie instant zwycięstwa za pomocą odszukanych przedmiotów - polecam korzystać.
gierka
 

Aby było 


Trochę szkoda, że po początkowej sympatii, szybko przesiąknąłem obojętnością, która cechuje tutejszych mieszkańców. Im nie zależy, to i mi przestało. Gdzieś tu leży zdecydowanie lepsza gra, ale musiałaby być inaczej ukierunkowana. Mini gry, a dokładnie ta jedna, potrafią obrzydzić chęć poznawczą tego świata, choć sam w sobie on nie jest taki zły. Mniej znaczy więcej i czasami nie warto upychać czegoś kolanem. 

Dziękujemy firmie PR Outreach za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Ręcznie rysowana grafika

Thumb Up

Ciekawy świat przedstawiony

Thumb Up

Wybory moralne


Minusy:

Thumb Down

Prowadzenie narracji jest banalne

Thumb Down

Ogromny nacisk na mini gry, gdzie ta główna wysysa cały fun z Whateverland

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz