1

Właściciel zdjęcia: Krome Studios

Recenzja Ty the Tasmanian Tiger 4 na Nintendo Switch

Tygrys Ty znany jest fanom gier od lat. Pierwsza gra z tej serii platformówek wyszła w 2002 roku. Waleczny drapieżnik z bumerangiem w ręku od Krome Studios doczekał się czterech numerowanych części i kilku reedycji. Na Nintendo Switch znajdziecie dwie pierwsze odsłony w wersjach HD, a potem będziecie zmuszeni przeskoczyć na czwartą. Ta jednak zrywa z trójwymiarowym otoczeniem, na rzecz side-scrollera w 2D. Eksperyment udany? Na PC można było się o tym przekonać w 2013, a ja odkrywam to dopiero teraz (premiera na Switchu 26 września 2023). 
 

Tabletowe początki 

  
Fabuła, choć przedstawiona w formie bardzo zgrabnych cutscenek, to dość prosta opowieść o niesieniu pomocy potrzebującym. Tym zresztą specjalizuje się ekipa z Bush Rescue. Znów trafimy do miasta Coolarangah i zmierzymy się z napotkanymi przeciwnościami losu. Całość idealnie skrojona pod młodszego odbiorcę.
2023092121234800 s
Nie wiedziałem jednak, że Ty 4 miał swoje początki na tabletach. Najwyraźniej powstał z myślą o nich, a wszystkie jego porty, to już chęć zwiększenia przychodu. Podejście naturalne i jak najbardziej zrozumiałe, jednak jeśli coś jest wyciągnięte z mało wymagającego otoczenia, za jaki uważam tablety, to też trudno oczekiwać cudów i rewolucji na trudniejszych terenach.
 

Bumerangiem między oczy 


Oczekiwałem sympatycznej platformówki. Swego rodzaju rozluźniacza wśród gier cięższego kalibru. W teorii go dostałem, a nawet mogę na wszystko spuścić zasłonę bezpieczeństwa z napisem “oj, bo to gra dla dzieci”. Ona faktycznie jest dla najmłodszych, nie kosztuje też drogo (60 zł), ale to nie oznacza, że na tym polu nie można upolować czegoś lepszego.
2023092121355500 s
Ty the Tasmanian Tiger 4 jest po prostu przeciętny. Ma dość przestarzałą i ociężałą mechanikę, z której momentami trudno czerpać radość. Wygląda kolorowo, ale gdzieś te tabletowe korzenie da się wyczuć w samym poruszaniu. Jakby bohater został tam doklejony. Nie oddziałuje to na nas wizualnie, bo w całość się wtapia dobrze, ale jego ruchy były pokraczne. Doceniam za dodanie mechaniki gryzienia, która nadaje nieco dynamiki przy skokach w odpowiednich miejscach, ale chciałbym takiego tempa wszędzie. Tygrynio widocznie się nabiegał w swoich latach świetności i już mu się nie chce.

Do zakupu są stroje i nowe bumerangi, ale już wymienianie tych drugich podczas rozgrywki mogłoby być przystępniejsze. Powinno być ukryte pod jednym przyciskiem, a nie tym, które wywołuje menu u dołu ekranu i pauzuje rozgrywkę. Takie szafowanie całością mnie męczyło, nawet jak miałem dwa bumerangi na stanie. Im więcej - tym naturalnie gorzej. A niektóre biją mocniej, inne radzą sobie z różnymi żywiołami, więc częste zmiany są obowiązkowe.
2023092121410000 s
 

Oi, Oi, Oi 


W Australii popularny okrzyk brzmi Aussie, Aussie, Aussie - Oi, Oi, Oi. I ja właśnie takie bardziej polskie ojojoj mam w głowie po ograniu przygód Ty’a. Są tu mini-gry, są różne tryby zabawy, znajdą się i znajdźki. Niby minimum przyzwoitości, ale i tego u niektórych brakuje, więc nie przejdę obojętnie i docenię przedłużenie zabawy. 

Na tym polu jest jednak sporo lepszych i świeższych tytułów, które ucieszą wasze pociechy. To nie jest tak, że postawienie ich przed Ty 4 automatycznie sprawi, że ich nie lubicie, ale pewne niesnaski byłyby dla postronnego obserwatora wyczuwalne. 

Dziękujemy firmie One PR Studio za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Kolorowa grafika i przyjemne cutscenki (dla najmłodszych)

Thumb Up

Trochę trybów gry i znajdziek na przedłużenie zabawy


Minusy:

Thumb Down

Mechanika gry jest ociężała, przestarzała i ciężkostrawna

5.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz