Właściciel zdjęcia: PUNKCAKE Delicieux, Headbang Club
Recenzja Shotgun King: The Final Checkmate na Nintendo Switch
Ma być szybko, ma być wymagająco, a pozytywny wjazd na ambicję nakaże nam spróbować ponownie. Mniej więcej tak cechuję wszelakie “rogaliki”. Zazwyczaj skaczesz, siekasz mieczem, strzelasz, a innym razem rzucasz karty i budujesz talię.
Shotgun King, jak nazwa wskazuje, ma w sobie sporo strzelania, ale nie ściera się w niczym innym ze swoimi kuzynami. Jest tworem na wskroś oryginalnym, a mnie rozkochał w sobie od pierwszych chwil. Premiera na Nintendo Switch 24 sierpnia 2023 roku.
Czarny król
Mam jednak świadomość, że w swej sympatii mogę być nieco odosobniony. Gra jest skierowana dla konkretnej grupy odbiorców i może być trudna do okiełznania dla wszystkich spoza niej. Wypada spełniać jeden warunek - umieć grać w szachy. Nie mówię, że trzeba iść łeb w łeb z Garrim Kasparovem, a lewą stopą robić roszady i demolować Magnusa Carlsena.Podstawowa znajomość poruszania się poszczególnych figur spokojnie wystarczy. Z początku myślałem, że szachownica jest tylko sposobem wyrazu i polem bitew (bo i co tam robi Shotgun), ale szybko okazało się, że bez tamtejszych fundamentów byłoby trudno.Shotgun został zdjęty ze ściany przez naszego bohatera - czarnego króla. Paradoksalnie nie gramy heroicznym bytem, który walczy ze złem. Krótki zarys fabularny stawia nas w roli tego nieprzyjemnego władcy, od którego wszyscy zaczęli się odwracać. Najwierniejsi odeszli, a jedynym przyjacielem jest strzelba. To ona będzie narzędziem naszej zemsty i powrotu na należyte miejsce.
Skoczki, gońce i fosa
Całą grę będziemy jedną figurą naprzeciw całej armii nieprzyjaciół. Aby odzyskać tron, musimy przejść 12 pięter. Każde jest jedną bitwą z rosnącymi siłami wroga. Zabicie króla przeciwników kończy walkę na naszą korzyść - dokładnie jak w szachach. Porażka to zgodnie z rogalowymi standardami powrót na linię startu. Poszczególne runy są szybkie, a poziom trudności rośnie bezlitośnie. Nie ma tu mowy o metaprogresji, a jedyne co możemy odblokować to nowe rodzaje shotgunów i nowe tryby gry - jak chociażby Endless.Każdy triumf na piętrze prowadzi nas do wyboru dwóch kart. Jedna niosąca dla nas korzyść, a druga szkodliwa (ponad 30 na każdą stronę). To esencja gry, gdzie musimy przemyśleć, czy pasująca nam karta nie wiąże się ze zbyt dużym obciążeniem. Zyskać możemy lepszy zasięg, siłę rażenia strzelby, czy zwiększyć naszą mobilność, ale wzmocnimy tym samym przeciwną stronę topowymi figurami. Dwie strony medalu.
Od klasycznych perków wymienionych powyżej, po pomocne fosy, które utrudniają ruch rywalowi lub dusze innych figur zwiększające nasze opcje taktyczne - dusza skoczka dla przykładu pozwala nam się ruszać w jego stylu. Doprowadzić można do sytuacji, gdzie siły wroga będą pozbawione króla, a naszym zadaniem będzie ustrzelenie gońców - niezależnie ilu ich jest. Zły dobór kart może być dla nas brutalny w skutkach. To zresztą rodzi element mocno bijący w całość - RNG. Losowość i poleganie na szczęściu może niektórych graczy irytować.Nawet jak wywrócimy te szachy do góry nogami, to wciąż musimy pamiętać o podstawach. Gra kończy się, gdy jesteśmy pozbawieni ruchu lub nasze niedopatrzenie nas odsłoni. Pierwszy przypadek jest dość oczywisty. Podobnie jak w szachach, nie możemy pozwolić na mata. Nie ma możliwości stanąć królem na polu, które jest pod obserwacją przeciwnika. Nawet jeśli w ferworze walki klikniemy taki punkt, to stracimy dostępne tarcze (ich ilość wybieramy w menu - max 3). Chronią one nas przed takimi missclickami.
Niestety, gra niekoniecznie wyłapuje, gdy ewidentny jest brak naszych opcji ruchu (szach-mat). Swoje musimy przeklikać. Nie rzutuje to na odbiorze, ale pewnie dałoby się łatwo poprawić. Wolałbym szybką informację tak jak w przypadku drugiej możliwości śmierci. Jeśli zabijemy pionka, za którym stoi obserwująca nas figura - gra kończy się, jakby doszło do mata. Przy natłoku przeciwników i desperackiej próby przetrwania - bardzo łatwo o takie coś. Trzeba mieć się na baczności.
Szach-mat
Może to nie jest super rozbudowana gra. Nie ma nieskończenie wielu przedmiotów do odblokowania, plansza pozostaje bez zmian, rywali też dobrze znamy. Ktoś powie - nuda. Dla szachowego amatora, który tapla się regularnie w recenzjach Switchowych gier, gdzie rogale stanowią ich spory procent - urzekło mnie. Swoją prostotą i pomysłem na siebie. To ten tytuł, który włączam z przyjemnością na run (lub kilka), zanim przejdę do czegoś bardziej rozbudowanego. Takie tytuły też są potrzebne. A z wiekiem mamy do nich coraz większą słabość (potwierdzone info!)
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie PopAgenda
Plusy:
Bardzo fajny pomysł na siebie
Nie porzuca swoich szachowych korzeni
Run wymaga od nas niewiele czasu (łatwiej o częste powtórki)
Z każdym piętrem wyzwanie odczuwalnie rośnie
Minusy:
Oparcie na losowości i szczęściu w kartach może doskwierać