Rogue-Legacy-2

Właściciel zdjęcia: Cellar Door Games

Recenzja Rogue Legacy 2 na Nintendo Switch

W 2013 roku Kanadyjskie Cellar Door Games zgrabnie ugryzło temat zyskujących na popularności „rogalików”. Gdzie cel gry jest prosty, ale losowo generowany teren i przeszkody na naszej drodze na pewno nam dotarcie do niego utrudnią. Gra wyróżniała się ciekawym patentem, w którym każda kolejna postać była potomkiem poprzedniej heroicznie poległej. Niby tylko tło, ale mające swój urok. Mogła się zmienić nie tylko klasa bohatera, ale przede wszystkim jego cechy.

I nie mówię tu o banalnej sile, czy pasku zdrowia - w tym aspekcie jest tu znacznie ciekawiej. Gigantyzm, karłowatość, wampiryzm, daltonizm, weganizm to tylko wierzchołek góry lodowej. A i o nienamacalnym tle nie ma tu już mowy. Wszystkie te przywary dadzą nam się we znaki. I może nie pomogą pokonać bossa, ale są gwarancją uśmiechu. Minęło 9 lat, a Cellar Door Games wraca z Rogue Legacy 2. Od 9 listopada 2022 roku dostępnego na konsole Nintendo Switch.
start podrozy

Deja vu


Zwycięskiego ustawienia nie wypada zmieniać. Powiem to na starcie – Rogue Legacy 2 jest kontynuacją bardzo bezpieczną. Jeśli z różnych względów nie podobała Ci się pierwsza odsłona (często dostępna na eShopie w bardzo dobrej cenie), to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że nie masz tu czego szukać. Trzon rozgrywki pozostał bez zmian. Wszystko, co zdążyłem już opisać, ma miejsce i tutaj. Doszło jednak do wielu mniejszych usprawnień, które zaznajomieni z serią szybko wypatrzą.

Prężnie rozbudował się system klas, których jest więcej i różnice między nimi zdają się bardziej uwypuklone. Wszystkie będziemy musieli sobie kolejno odblokować, rozwijając nasz zamek. Nie jest jednak tak, że im później jakąś odkryjemy, to ta z automatu stanie się najlepszą. Nie czuć też, jak to było w jedynce, żeby Barbarzyńca wyraźnie górował nad pozostałymi. Gra doceni faworyzowany przez nas oręż. Każdy szanujący się „rogal” ma nas wynagradzać na każdym kroku. Każdy run musi nam dawać COŚ. Oprócz pieniędzy potrzebnych na rozwój bazy i ekwipunku, którym kowal może nas uraczyć za opłatą, poszczególne klasy zbierają punkty doświadczenia. Nasze parametry idą w górę i jest zwyczajnie łatwiej.
wybor postaci
Wciąż nie na tyle by gra przeszła się sama, ale nie da się ukryć, że Cellar Door Games wyciąga pomocną dłoń. Nietypowym zabiegiem jest wprowadzenie modyfikatorów, którymi możemy regulować poziom trudności. Ustawić, że otrzymujemy mniejsze obrażenia czy że większe będziemy zadawać. Proste rzeczy, które niosą ze sobą dostępność. Weteranów gatunku pewnie będą skręcać od środka, ale oni proszeni są to miejsce w opcjach odpuścić. Szeroko pojęte ułatwienie i tak ich dopadnie w swoim czasie.

Raz pokonani bossowie nie odrodzą się w kolejnym runie. Nie musimy stać się ekspertem w walce z pierwszym bossem, żeby nie stracić na nim za dużo HP na dalszą podróż. Wystarczy jeden śmiertelny cios. Wykupienie permanentnego portalu do kolejnego świata sprawi, że nawet nie musimy zwiedzać pierwszej lokacji! Nie ma potrzeby przedzierania się przez o wiele za łatwych na nasz poziom adwersarzy. Dla jednych zbrodnia, dla mnie oszczędność czasu. Inna sprawa, że przeciwnicy są praktycznie identyczni do tych z jedynki, więc miałem ich lekki przesyt.
drzewko rozwoju

Już nie Deja vu


Nowością są szybkie sekwencje platformowe, które mają nas zapoznać z coraz nowszymi technikami. Podwójny skok, dash, czy przebijanie się przez niektóre ściany, które skutecznie uniemożliwiają dotarcie do trudniejszych etapów tego świata. Metroidvaniowe naleciałości całkiem zgrabnie znajdują tu dla siebie miejsce. Mapy na pewno rozwinęły się na tyle, że takie rzeczy mają tu większą rację bytu. Już druga lokacja serwuje sporo skakania i odbijania się mieczem od latarni. Technika niezbędna dla naszego progressu.

Gołym okiem widać skok jakościowy w grafice. Papierowa pierwsza odsłona mogła odstraszać i cieszę się, że z niej zrezygnowano. Domyślam się, że była spowodowana mniejszym budżetem, ale nikt za nią tęsknić nie powinien. To była brzydka gra nawet na tamte czasy. Rogue Legacy 2 jest ładniejsze i oferuje bardziej kolorowy świat. Bossowie są znacznie ciekawsi i bardziej różnorodni.
lodowa kraina

To Twoja historia, Twoje przeznaczenie


Nie chcę zdradzać za wiele. Cała magia polega na tym, żeby odkrywać grę samemu. Kawełek po kawałku. Nawet twórcy wszystkie przywary czy perki ukrywają za znakami zapytania. Dopiero po pierwszym użyciu dowiemy się, z czym to się je. Czasami możemy się miło zaskoczyć, by innym razem złapać coś nieprzyjemnego. Kolejne wybory będą bardziej świadome, ale ta początkowa niewiedza jest piękna. Nie zamierzam jej odbierać. Jest tu na pewno gen jeszcze jednego podejścia. Bez niego żaden „rogal” nie ma racji bytu. Ma nam wjeżdżać na ambicję. Schodek po schodku każdy dobrnie do finału. Tak to jest sprytnie skonstruowane. Jednym zajmie dłużej, innym krócej, ale jest to wyjątkowo przystępny reprezentant gatunku.
top screen
Cały odbiór zależy od kąta patrzenia. Nie da się ukryć, że dwójka rozwinęła patent pod każdym względem. Poprzednią odsłonę wypada potraktować jako jej solidny fundament. Pytanie tylko, jak bardzo ten gatunek się rozwinął przez dekadę?W pierwszej części wszystko zaskakiwało swoim innowacyjnym podejściem. Może nawet przecierało szlaki dla roguelike’ów. Tu o niczym takim nie może być już mowy. Dla wielu, tych zaskoczeń będzie zwyczajnie za mało.

Dziękujemy firmie Vicarious PR za dostarczenie gry do recenzji


Plusy:

Thumb Up

Wciąż się broni swoimi mechanikami

Thumb Up

Rozwinięta na każdym polu względem poprzednika

Thumb Up

Niezbędny gen jeszcze jednego podejścia


Minusy:

Thumb Down

Bardzo bezpieczny sequel

8.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz