Potionomics-Masterwork-Edition-KeyArt

Właściciel zdjęcia: Voracious Games

Recenzja Potionomics: Masterwork Edition na Nintendo Switch

Alchemia to tajemnicza i intrygująca dziedzina nauki. A co jeśli można na niej jeszcze zarobić? Co by było gdybyśmy otworzyli sklep, w którym sprzedawalibyśmy wytwory naszych rąk? Potionomics pozwala nam stać się alchemikiem-sprzedawcą!

Gra od Voracious Games zadebiutowała na pecetach w październiku 2022, a teraz otrzymujemy jej rozbudowaną wersję — Masterwork Edition dla Switcha, Xboxa oraz Playstation.


Mechanika gry


Mamy na imię Sylvia. Trafiamy do miasta o nazwie Rafta, gdzie przez naszego wuja został zbudowany sklep z miksturami. Rafta to również historyczne miejsce, gdzie poległa w bitwie Maven, zła królowa wiedźm. Po tym zdarzeniu wyspa stała się wyjątkowa. I dokładnie takie informacje przekazuje nam listownie wuj Oswald.

Po chwili dowiadujemy się, że wuj nie żyje. Jak łatwo się domyślić, jego ostatnią wolą jest, abyśmy przejęli jego sklep i pokazali wszystkim, na co stać naszą rodzinę! Zapomniał tylko wspomnieć o ogromnym kredycie, który zaciągnął! Nasza Sylvia nie ma pojęcia jak sobie poradzić z takim długiem. Na szczęście w przeciągu 50 dni odbędzie się 5 turniejów kupieckich. Główna nagroda to dokładnie wartość naszego długu.
SCREEN - 01
Szybko poznajemy również gadającą sowę, naszego nowego kompana, który zamieszkuje ten przybytek. Ma on jako takie pojęcie o tym co robimy więc wspiera nasz w pierwszych, samodzielnych krokach.

Potionomics oferuje trzy tryby gry. 

●     Cozy — Łatwe walki
●     Classic — Jest to po prostu tryb „normalny”
●     Capitalism — Wymagający tryb dla prawdziwych biznesmenów

Następnie pozostaje wątek miłosny. Możemy wybrać czy szukamy jednej, jedynej miłości, a gdy ją znajdziemy, to pozostałe opcje romansów zostają zablokowane, czy jednak będziemy mogli umawiać się z więcej niż jedną osobą. 

Gdy już czarownica Helena poinformuje nas o długu wuja i przerzuci go na nas, zaczyna się tutorial. Dostajemy od niej pierwszą miksturę, którą mamy jej sprzedać (coś w stylu „sprzedaj mi ten długopis”). I tutaj zaczyna się… gra karciana! Karty określają różne czynności, które mają zwiększyć poziom zainteresowania klienta. Każdy kolejny poziom, to bonus procentowy do sprzedaży. Pojawiają się też karty obrony przed stresem, którym atakują nas kupujący. Po wykorzystaniu swoich kart kończymy turę. Wtedy pora na klienta. Jego zachowanie może podnieść nasz poziom stresu. Co istotne, kupujący posiadają poziom cierpliwości. Zużywa go każda karta. Jeśli nie zamkniemy sprzedaży do tego momentu, klient po prostu odejdzie.
SCREEN - 02
Oczywiście, jeśli mamy grę karcianą, to też tworzymy własne decki. Kolejne napotkane postacie uraczą nas swoimi kartami. Bohaterów, których poznamy, jest tutaj kilku i są to naprawdę barwne i ciekawe osobowości.

Samo warzenie mikstur podlega na zmieszaniu minimum dwóch magicznych składników i ich podgrzania. Każdy z nich zawiera jeden lub więcej kolorowych liter, zwanymi magiminimai. Znajdziemy je wszędzie, gdzie pojawia się magia. Jest to istotny przedmiot z punktu widzenia alchemika. Gdy nasze składniki zostaną podgrzane, uwalniają magimina, które nasycają miksturę magią. Prościej mówiąc, przepis alchemiczny to odpowiednia kombinacja magiminów. Istotne są również proporcje. Złe ich dobranie obniży jakość mikstury. Później dochodzą kolejne mechaniki, mające wpływ na nasze wytwory, ale to już zostawię wam do odkrycia.
SCREEN - 03
Stworzone mikstury musimy oczywiście ustawić na sprzedażowej półce, a następnie otworzyć drzwi naszego sklepu dla spragnionych magicznych wywarów klientów. Z czasem dorobimy się kolejnych półek.

Dzień naszej pracy podzielony jest na 6 segmentów. Różne czynności zużywają jego adekwatną ilość. Przykładowo sprzedaż to 2 segmenty. W tym czasie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tle warzyły się mikstury w kociołku.

Z czasem dojdzie możliwość kupowania składników, elementów sklepu (np. lepszego kociołka) czy odwiedzenia gildii bohaterów, aby wysłać herosa na wyprawę (oczywiście za odpowiednią opłatą i wyposażeniem w mikstury). W każdym z takich miejsc znajdzie się poznany wcześniej bohater, z którym możemy zacieśnić relację.
SCREEN - 04
Reasumując Potionomics: Masterwork Edition to karcianka. Oznacza to, że z czasem pozyskujemy kolejne karty i tworzymy własny build. Karty są różne, mogą podnosić naszą odporność na stres, zwiększać zainteresowanie kupującego czy dobierać kolejne karty.

Gra posiada w ustawieniach kilka opcji językowych… Niestety jest to angielski, niemiecki oraz 4 opcje krzaczków. Polskiego języka brak.

Potionomics: Masterwork Edition kosztuje 119,90 złotych.


Audio i Grafika


Już menu raczy nas rozbudowaną i delikatną muzyką oraz kolorową grafiką. Pierwsze sceny wprowadzające nas w fabułę są przygotowane bardzo fajnie i cieszą oko. Graficznie Potionomics: Masterwork wygląda uroczo i bardzo ładnie. Wszystko jest bardzo szczegółowe. Ciężko pod tym kątem zarzucić cokolwiek tej pozycji.

W dalszej rozgrywce towarzyszy nam skoczna i radosna muzyka, a voiceacting bohaterów jest naprawdę dobry. Choć nie pojawia się we wszystkich dialogach, a tylko w tych związanych z fabułą czy naszymi przyjaciółmi. Mimo to muzyka zasługuje na pochwałę.
SCREEN - 05

Rozgrywka i podsumowanie


Na wstępie przyznaję bez bicia, że wybrałem poziom trudności „cozy” oraz opcję tej jedynej miłości. Chciałem skupić się na mechanice oraz fabule, a muszę przyznać, że jest na czym, bo jest rozbudowana, a zarazem bardzo przystępna dla gracza. 

Grę cechuje też delikatne i przyjemne poczucie humoru. Już w pierwszych zdaniach wujek Oswald każe nam pozdrowić naszą matkę, a ojcu przypomnieć, że jest mu winien pieniądze. W dalszym ciągu poznajemy gadającą sowę czy lwa morskiego, którzy też generują subtelny uśmiech na naszych twarzach.
SCREEN - 06
Nie tak dawno recenzowałem średnio udany Alchemist: The Potion Monger polskiego studia. Przez to obawiałem się powrotu do świata alchemii. Czy słusznie? Niekoniecznie. Muszę zacząć od tego, że to dwie produkcje z zupełnie innym podejściem. W The Potion Monger moim zadaniem była eksploracja świata oraz crafting w najprostszych słowach. W Potionomics stałem się bardziej sprzedawcą. Oczywiście wykorzystuje surowce, ale ich nie zbieram, a kupuję czy wysyłam herosów na wyprawy, żeby zdobyli dla mnie przydatne rzeczy. Dodatkowo urządzam sklep, kupuje wyposażenie czy elementy kosmetyczne. Co jednak najważniejsze, warzę mikstury, ustawiam je na półkach i w karcianym stylu, próbuję je jak najlepiej sprzedać. To dość wyraźna i odczuwalna gatunkowa rozbieżność.
SCREEN - 07
Do minusów mogę zaliczyć niektóre napisy, które nawet na TV wydawały się zbyt małe, ale nie było ich wybitnie dużo. A tekstu ogółem jest tutaj sporo, więc szkoda, że zabrakło języka polskiego w formie napisów. Tak naprawdę ciężko się przyczepić do jakiegokolwiek elementu. No może irytująca jest kwestia częstego ładowania. Na dłuższą metę można się znudzić ciągłym czekaniem na grę.

Gra posiada pełno szczegółów i smaczków. Nawet ramki dialogów, szkolna tablica tłumacząca podstawowe zasady wyglądają klimatycznie. Moim zdaniem, proponowana cena za Potionomics jest adekwatna do zawartości w formie mechanik i oprawy audio-wizualnej. To dobrze zaprojektowana gra, a podbijanie ceny mikstur daje sporą frajdę. Ja bawiłem się świetnie przy tej produkcji i podejrzewam, że większość graczy znajdzie tutaj coś dla siebie.

Dziękujemy za klucz do gry firmie Decibel PR


Plusy:

Thumb Up

Mechanika — Prosta do zrozumienia, ale jednocześnie rozbudowana

Thumb Up

Karty — Ładne, przyjemne w oglądaniu i przydatne!

Thumb Up

Grafika — Ładna, kolorowa i szczegółowa

Thumb Up

Muzyka — Skoczna, złożona i bardzo przyjemna


Minusy:

Thumb Down

Loading — Co chwila dostajemy czarny ekran ładowania… Nuda!

Thumb Down

Brak języka polskiego — Nie jest to straszna wada, ale przydałby się

8.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Bartosz Skurpel



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz