Pipistrello-and-the-Cursed-Yoyo-Key-Art-1024x576

Właściciel zdjęcia: Pocket Trap

Recenzja Pipistrello and the Cursed Yoyo na Nintendo Switch

Każdy posiadacz Game Boya, jego kolorowej wersji, czy ewolucji Advance, na pewno świetnie wspomina tamten czas. Raz, że był młodszy i radość z każdej gry była większa, a dwa, że sporo dobra tam faktycznie wychodziło. Deweloperzy nie mogli tryskać fajerwerkami i karmić nas potężnymi łychami efekciarstwa, więc musieli zapewnić ciekawy gameplay.

Gry imitujące tamte doświadczenia czasami się pojawiają, ale jeśli nie zadbają o spójność swej narracji i nie zauroczą mechanikami kilku pierwszych śmiałków, to kończą w szufladzie retro-popierdółka. Studio Pocket Trap możecie znać z kilkuletniego już Dodgeball Academia, gdzie szkoła zbijaka zamieniła się w raczkującego RPGa. Gra na pewno urzekała stylem, ale na dłuższą metę jej kołdra była za krótka. Tym razem jednak ogrzać powinien się każdy, bo wydane na koniec żywotności Switcha Pipistrello and the Cursed Yoyo, to perełka, którą łatwo pominąć, a potem żałować.
2025052918322300 s
W grze wcielimy się w Pipita, który jest samozwańczym mistrzem yoyo. Dzieciakiem pełnym pasji do nietypowego hobby, który ma szczęście należeć do rodziny na tyle majętnej, by finansować zachcianki młodziana. Powrót z kolejnych nieudanych zawodów spycha go jednak do roli bohatera z przypadku, kiedy to jego yoyo ulega transformacji i łączy się z członkiem rodziny. Tej samej, która nadepnęła na odcisk konkurencyjnych firm ich miasta. Pipit chwyta za nietypową broń i rusza w pościg.

Pipistrello and the Cursed Yoyo to metroidvania (choć sama zwie się yoyovanią), gdzie w top-downowym 2D przyjdzie nam szukać drogi do celu skrywanej najczęściej za jakąś nieznaną umiejętnością i/lub zagadką środowiskową z nią związaną. Pipit już na start obnaża, że niewiele sztuczek ukrywał w swym repertuarze, ale zadanie obrażeń rzutem prostym powinno na start wystarczyć. Wszystko inne przyjdzie z czasem.
2025052722353800 s
Chwilę po prologu trafiamy na otwartą mapę podzieloną na sekcje. Dość czytelne dla odbiorcy/gracza, co ułatwia na pewno poruszanie się po metroidvaniowym środowisku. Jeśli coś Cię blokuje lub czujesz, że jesteś w chwilowym potrzasku, to odwiedzenie wcześniej nieodwiedzonych powinno przynieść rozwiązanie. To ważne w metroidvaniach, by jakiś pierwiastek orientacji zawsze mieć. Nie ma nic gorszego w tym gatunku niż pogłębiające się poczucie bezradności i kręcenie w kółko. To sprawia, że szybko odpuszczamy, ale na szczęście w Pipistrello nie było tych momentów zbyt wiele - i to mówię z poziomu osoby nielubiącej takiej rozgrywki i łatwo czującej wspomniane zniechęcenie.

Magia gry tkwi w retro sposobie prezentacji i jej pomyśle na siebie. Yoyo szybko nabiera uroku, a możliwości rosną na tyle, by gwarantować nieustanną radość z pokonywania kolejnych przeszkód. Zagadki są z pogranicza logiki i zręczności, gdzie nawet posiadając papiery na rozwiązanie, nie ma gwarancji, że nam się coś uda ot tak/za pierwszym razem. Sporo tam różnych wariacji odbijania się od ścian, ale nigdy nie nadużywają naszej gościnności.
2025052917595700 s
Każdy kolejny punkt naszej przygody to tematyczny dungeon przepełniony fajnymi patentami i napędzany jakąś świeżynką. Walki z bossami potrafią również oferować jakiś konkretny model rozgrywki/pomysł na siebie i nie przechodzą się same. Tu też warto podkreślić, że Pipistrello trzyma się słowa retro, gdzie gry faktycznie były grami, a nie klikaczami do zapomnienia, w których trudno jest zginąć. Tu wpadki się zdarzają, ale dość hojnie rozstawione checkpointy, możliwość wykupu punktów teleportacji (taxi) i dość częste powroty kanałami do swojej kryjówki, sprawią, że śmierć nie powinna być tożsama z frustracją. W zasadzie jedyny punkt programu, który zostawia jakąś rysę na tym życiorysie, to dość powtarzalni wrogowie. Jeśli jednak przyjmiemy, że trzymamy się retro standardów, gdzie możliwości konsol były znacznie mniejsze, to łatwo będzie taki stan rzeczy zaakceptować.
2025052918290200 s
To przeklęte yoyo oferuje również zgrabnie przemyślany model progresji naszej postaci, który zakłada zaciągnięcie długu. Nie musi Cię stać na udogodnienie w danym momencie, ale 50% podniesionych monet przeznaczone zostaną na spłatę zaległości. Żeby jednak nie okazało się, że na kredytobiorcy nie ciąży żadna odpowiedzialność, to wszystkie udogodnienia przez ten czas będą obarczone jakąś przeszkadzajką uszczuplającą naszą żywotność, czy możliwości.

Te ostatnie aplikujemy w postaci odszukiwanych na mapie świata odznak, gdzie każda ma przypisaną sobie wartość. Wirtualne kieszenie naszej postaci będą oczywiście ograniczone, ale można je zwiększyć wraz z rozwojem gry. Warto wiedzieć, że nie zrobimy tu Pipita obstawionego we wszystko, który zrobi z tej gry samograja - uf! Czuć, że ktoś przemyślał ten stan rzeczy i funkcjonuje on świetnie - naturalnie i w sposób wyważony, bo dług możemy mieć zaciągnięty jeden w danym momencie. Zaczerpnął co wartościowe od starszych kolegów (takie odznaki to już wszędzie), ale nadał temu swój sznyt. Brawo!
2025052922360100 s
Jeśli patrząc na screeny, myślisz, że to mogłoby Ci się spodobać, to tak - spodoba się. Pipistrello and the Cursed Yoyo to obowiązkowa pozycja dla fanów retro (szczególnie czasów GB/GBC/GBA), jak i ciekawa alternatywa dla miłośników metroidvanii (ile można bawić się klonami Hollow Knighta?). Stylem potrafi zauroczyć, a gameplayem rozkochać. Cały czas rzucamy yoyo, żeby kogoś ubić lub coś rozwiązać. Praktycznie każda sekwencja poza miastem oferuje coś do odkrycia, co pozwala zachować całości bardzo dobre tempo. Jedyna opcja wykolejenia go to typowe dla gatunku poczucie zagubienia, ale to już opisałem, że doskwiera tu wyraźnie mniej za sprawą czytelnej mapy. Brać!

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Renaissance PR


Plusy:

Thumb Up

Idealny wehikuł do dawnych czasów za sprawą retro stylu

Thumb Up

Ciekawe zdolności yoyo odblokowywane w zasadnych odstępach czasowych

Thumb Up

Pomysłowe zagadki środowiskowe, których pełno na mapie i w dungeonach

Thumb Up

Interesujący system zaciągania długu w celu rozwoju postaci

Thumb Up

Bossowie oferujący odmienne patenty na ich eliminację - i często testujący nasze nowo nabyte umiejętności


Minusy:

Thumb Down

Typy przeciwników mają tendencje się powtarzać, a już na pewno nie brylują tak samo, jak pozostałe aspekty

9 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz