Recenzja Potion Craft: Alchemist Simulator na Nintendo Switch
Do Wiedźmina mi daleko, ale zawsze jakieś alchemiczne podstawy warto ogarnąć. Potion Craft: Alchemist Simulator od niceplay games zyskało sporą popularność, debiutując w usłudze Game Pass. Słyszałem wasze głosy, pozytywne opinie, ale gry takie jak ta wręcz proszą się o port na Switcha, gdzie można je ograć w przyjaznej, handheldowej formie. Cały rok przyszło nam czekać. Obyło się bez zapowiedzi i bez większej promocji. 12 grudnia 2023 roku gra po prostu wskoczyła na eShop, zaliczając “shadow drop”, o którym mogliście nawet nie wiedzieć.
Mieszaj…
Potion Craft to zabawa w alchemika i próba stworzenia jak najlepszej mikstury. Bierzemy dostępne składniki i zaczynamy mieszanie w kotle. Wszystko w celu uzyskania satysfakcji okolicznych mieszkańców, którzy pukają do drzwi naszego sklepu ze swoimi problemami. Jedni będą szukali lekarstwa, inni trucizny niekoniecznie dla siebie.
Cała zabawa dzieli się na dwa segmenty. Po przebudzeniu zrywamy garść niezbędnych rzeczy i przenosimy się do naszego stanowiska. Do miejsca, gdzie dzieje się magia. Każdy listek i inne zielarskie perełki odpowiadają za linię wyrysowaną na naszej alchemicznej mapie. Naszym zadaniem pozostaje umiejętne używanie ich, by wyciągnąć z danej mapki jak najwięcej dla siebie. Oczywiście celem głównym jest mikstura, ale po drodze można odhaczać też punkty doświadczenia, które w RPGowym drzewku rozwoju (dość prostym, nie nastawiajcie się) pozwolą nam ułatwić sobie niektóre rzeczy i rozwinąć w swoim fachu.Ilość dostępnych w “gabinecie” przyrządów jest mocno ograniczona, ale wszystkie mają swoje pomocne cechy w tym nietypowym procesie twórczym. Jeśli jesteśmy dostatecznie ambitnym alchemikiem, to i naszym celem będą najlepsze możliwe mikstury - które możemy najdrożej sprzedać. Te określane są przez poziomy. Im mniejszy, tym mikstura słabsza i robiona na “odwal się”. Przykładając się do swojej roboty - tj. umieszczając ikonę naszej galopującej po mapie buteleczki idealnie w wyrysowanych liniach - możemy uzyskać najlepszy możliwy rezultat.
Oczywiście wszystkie odkryte znaleziska możemy zapisywać w swoim dzienniku, aby nieco przyspieszyć sobie czas potrzebny na ich tworzenie. Miejsce pozostaje jednak ograniczone, więc mały element planowania można pod to podpiąć. Same zapiski są skrótami po coraz szerzej rozciągającej się mapie. Mikstury będą coraz dziwniejsze, a i umowne mieszanie ich efektów dopuszczalne.
…sprzedaj…
Z miksturami pędzimy do sklepu, gdzie czeka kolejka chętnych na nasze pomocne eliksiry. Jako że nie jesteśmy Panoramixem tej wioski, nie mamy zamiaru działać charytatywnie, w myśl obrony przed Rzymianami. Panie, będzie drogo, bo składniki ciężkie do zdobycia, a i co ja się namachałem tą chochlą, to nikt nigdy tyle nie machał. Zanim po drugiej stronie padnie, “Kiedyś to się machało”, zasypujemy delikwenta swoimi żądaniami finansowymi!
Oczywiście wchodzi w grę przystanie na z góry określoną cenę, ale kto by się tak tanio sprzedał?! Trzeba negocjować. Tu pojawia się minigra, podczas której zagadujemy klienta tematami pobocznymi, co dla nas oznacza klikanie w odpowiednim czasie na pędzącym pasku. Jeśli twórcy Potion Craft pozwolili sobie na jakiś element “pierwszego stopnia”, robiony na odwal się, to jest nim właśnie to. Nędzny i nudny substytut do negocjacji, który wręcz zachęca sobą do przystania na bazową wartość mikstury. Tyle dobrego, że nie schodzi się z nim zbyt długo. Odbiega on mocno od innowacyjnej reszty.Warto podkreślić, że klienci są bardzo cierpliwi i poczekają, ile będzie trzeba na wywarzenie upragnionej mikstury. Możemy mieć obiekt ich westchnień w plecaku, ale że potrzeby będą coraz bardziej złożone i odległe na naszej mapie, to ich bezkonfliktowa natura jest mile widziana.
…powtórz!
Progres tej gry zakłada odhaczanie kolejnych punktów przypominający achievementy. Wypełnisz całą listę - przejdziesz do następnego rozdziału. W piwnicy rozbudujesz swoją maszynę, a każdy kolejny etap to nowe zachcianki klientów. Dla nas nie zmienia to praktycznie nic, bo dalej tkwimy w tym samym zestawie ekranów. Musicie być gotowi na powtarzanie tego samego procesu. Potion Craft to wtórna zabawa.Wtórna, ale bardzo fajnie przemyślana. Niby pędzenie buteleczką po ekranie, ale szybko będziemy musieli nauczyć się robić to z głową. Nie szybkie mieszanie, a z uczuciem. Wydłużenie trasy tłuczkiem (rozgniatając roślinę) nie zawsze będzie nam na rękę, bo i na mapie są pola, które cofają nas do początku i psują tworzony wywar. Jest to bardzo przyjemna iluzja bycia alchemikiem.Szybko się wczuwasz w swoją rolę i uczysz się wykorzystywać wszystko w optymalny sposób. A nawet jeśli Twoja historia to tylko wewnętrzny rozwój i okienka informujące o postępach, tak miło czasami przywitać w sklepie starych znajomych z ich kolejnymi problemami.
Wywar silnego Nintendo
Na Switchu sterowanie jest intuicyjne. Analogi przeskakują tylko po interaktywnych punktach (nie jeździmy kursorem po ekranie, jakbyśmy mieli myszkę pod ręką), co minimalnie frustruje przy dość mikroskopijnym menu w prawym górnym rogu. Żądni większej immersji mogą mieszać palcem po ekranie, bo sterowanie dotykowe też się tu znajdzie, co uważam za miły dodatek. Dla mnie rzecz zbędna, ale patrząc obiektywnie na tutejsze mechaniki, to wypadało to wprowadzić.
O ile wszystko działa płynnie, to mały pstryczek za długi loading startowy. Z zegarkiem w ręku nie siedziałem, ale zdołał on spokojnie przekroczyć minutę i patrzenie na zapełniający się pasek zdąży się znudzić. Rozumiem kurz na parametrach tej konsoli, ale Potion Craft to nie jest szczyt grafiki XXI wieku, żeby tak topornie to szło.Sam odbiór Potiona zależy w dużej mierze od odbiorcy - jak wszystko, eureka! Przyda się tu na pewno zamiłowanie do cozy tytułów, przyjmowanych w spokojnym tempie. Bardzo doceniam cały pomysł i jego implementacje. Uważam, że spełnia on swoje założenia idealnie. Negocjacje trzeba jednak przeboleć, bo są słabiutkie, a na wtórność być nastawionym z góry. Są gry, jak chociażby niedawny Dave the Diver, gdzie ta gameplayowa pętla nie przeszkadza. W Potion Craft mi nieco doskwiera.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie tiny Build
Plusy:
Bardzo przemyślana imitacja bycia alchemikiem - mechanika potrafi wciągnąć
Każdy przedmiot ma swoje zastosowanie i idealnie wpisuje się w cały proces twórczy
Switch oferuje sterowanie dotykowe, a całość działa bardzo dobrze…
Minusy:
…tylko loading startowy na jest stanowczo za długi
Negocjacje są przedstawione w formie marnej minigry
Mimo sympatii i wielu dobrych elementów - wtórność daje się we znaki