Oddballers

Właściciel zdjęcia: Game Swing, Ubisoft Mumbai, Ubisoft Pune

Recenzja Oddballers na Nintendo Switch

30 lat na karku. Przed robotą zagra, po robocie zagra, nic mu się nie chce. I tak lata lecą. O kim mowa? Oczywiście, że o mnie. Nie wiem, kiedy ten czas zleciał, ale jak dziś pamiętam spędzanie wolnego czasu za dziecka. Zabawa na trzepaku czy strzelanie jarzębinami i skakanie po drzewach to zaledwie kropla w morzu spontanicznych zabaw. Pół żartem, pół serio chciałoby się zacytować klasyk - „gimby nie znają”, na szczęście Ubisoft wjeżdża z pomocą. Jedną z gier za młodu była gra w zbijaka, która właśnie jest fundamentem produkcji Oddballers.


Hit me if u can!


Jak już wspomniałem, tytuł polega na grze w zbijaka, ale nie takiego, jakiego znamy z dziecięcych lat. W grze bierze udział czterech lub sześciu graczy i w zależności od wylosowanej konkurencji mecz odbywa się w trybie „każdy na każdego” lub system podzieli nas na dwie drużyny. Osobiście preferowałem pierwszą opcję – panuje na boisku większy chaos i nie muszę polegać na reszcie teamu, który często mnie zawodził.

Mecz jest podzielony na kilka rund i każdą z nich rozgrywa się do dwóch wygranych, za które z kolei otrzymujemy 1 lub 3 punkty. Zabawa trwa, aż któryś zawodnik zgarnie 7 punktów – wtedy wpada piłka meczowa. Jeśli osoba posiadająca te magiczne 7 oczek znów wygra, zgarnia puchar i wracamy do szatni. Tyle! Niby nic trudnego, lecz jest pewne „ale”...
rozgrywka

Auć!


... fakt, że na arenie znajdziemy piłkę (i to nie jedną), ale nasz zawodnik dostanie przez łeb innymi, twardszymi i bardziej bolesnymi przedmiotami. Uściślę, że nie chodzi tu o jak najbrutalniejsze wykończenie przeciwników, a po prostu o zbijanie ich. Każdy z graczy ma nad głową pasek życia i wyzerowanie go powoduje wyeliminowanie. Różne przedmioty to i różne obrażenia. Choć piłka powinna odgrywać tu główną rolę, jest dosyć rzadko wybierana (jeśli są inne przedmioty do wyboru). Rzucanie warzywami, chmurą gazu czy wysadzanie dynamitu jest tu na porządku dziennym. Wszystkie ruchy dozwolone! Duża ilość modyfikacji tej jakże banalnej gry powodują ogromne urozmaicenie i co najważniejsze – świetną zabawę.
przeszkody

Ubierałbym


Nawet ślepy zauważy, że Ubisoft w swoich ostatnich produkcjach skupia się na personalizacji swoich postaci. Pomijając ostatnie części Assassynów, wspomnę o Just Dance 2023, w którym przykuła moją uwagę właśnie ta opcja. W Oddballers również przebierzemy swojego zawodnika, ale czy było to potrzebne? Na pewno fajnie, że autorzy dodają takie smaczki. W jednej z zakładek znajdziemy przepustkę (przypominającą tą z Overwatch 2) dzięki której odblokujemy sporą część garderoby.

Podkreślam, że jest ona na szczęście całkowicie darmowa. Pomimo tego, że lubię, gdy postać wygląda tak jakbym tego chciał, to w tym przypadku w oknie personalizacji spędziłem zaledwie dwie minuty (dla sprawdzenia). W panującym chaosie na arenie zawodnik jest niezauważalny, a zwłaszcza jego ubiór. Można było się pokusić o dodanie jakichś ciekawych atrybutów do owych przedmiotów (prędkość poruszania się, czy móc rzutu). To z pewnością zachęciłoby to przebieranek.
przebieranie
Jak już jestem w zakładce „przepustki”, wspomnę o menu głównym. Boże, jak to nie działa! Przeskakiwanie między oknami nie jest płynne, a całość strasznie się przycina. Z oknami wczytywania jest podobnie. Mam wrażenie, że trwają wieczność. Nie mam pojęcia czemu, bo przypomnę, że nie jest to ogromny otwarty świat, a śmieszna okrągła arena. Na szczęście w samej rozgrywce nie można narzekać na płynność. Pomimo największego zamieszania na boisku mecz odbywa się bez zauważalnych problemów. 

Multipla...?


Oddballers z pewnością powstało z myślą o rozgrywce multiplayer. Oczywiście na próbę odpaliłem jeden szybki na SI, żeby zobaczyć z czym to się je. Niestety, w zasadzie każdy mecz musiałem rozegrać z botami. Pomyślelibyście, że jeśli tytuł wspiera Cross Play no to i zawodników będzie dużo, a tak wcale nie jest. Może się to wydawać absurdalne, ale system nie był w stanie znaleźć dla mnie zaledwie trzech przeciwników (a co dopiero do meczu sześcioosobowego).

Przed rozpoczęciem gry trafiamy do pokoju, w którym możemy poćwiczyć rzuty, przebrać się lub dobrać SI w brakujące miejsca (zawsze to zrobicie). Podejrzewam, że to wszystko za sprawą słabej reklamy, bo dosłownie żaden ze znajomych nie słyszał o Oddballers. Ja trafiłem na niego sporo przed premierą i w sumie nawet wyczekiwałem, licząc na niezłą zabawę, oraz zaciętą konkurencję.
lobby

Łatwo przyszło, łatwo poszło


Oddballers to mógł być ciekawy tytuł dla osób ceniących sobie rywalizację. Zamysł gry w zbijaka z dodatkowymi modyfikacjami na arenie wydaje się nowością, jednocześnie zachęcając do sięgnięcia po grę. Niestety słaba reklama spowodowała, że premiera okazała się jednocześnie uśmierceniem tytułu. Brak graczy (pomimo tylu platform) traci kompletnie swój sens, a granie przeciw SI w ogóle tego nie rekompensuje.

Płynność menu głównego i długość wczytywania gry jeszcze bardziej zniechęca, a system personalizacji zawodnika nie wnosi niczego ciekawego do rozgrywki. Jedynym ratunkiem może być wrzucenie gry jako Free2Play. Powtórzę to raz jeszcze – szkoda, bo Oddballers mógł być genialnym tytułem na godziny rywalizacji, a chyba podzieli los gry Anthem, czyli niedługo dorzucą go do przysłowiowych chipsów.


Plusy:

Thumb Up

Ciekawy pomysł na grę

Thumb Up

Ilość modyfikacji meczu


Minusy:

Thumb Down

Płynność menu

Thumb Down

Brak ludzi do gry

Thumb Down

Długie okna wczytywania

Thumb Down

Personalizacja postaci nie powala

4 / 10

Nasza ocena

Awatar

Krzysztof Cichy



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz