neva

Właściciel zdjęcia: Devolver Digital

Recenzja Neva na Nintendo Switch

Jeśli zapytacie obeznanych graczy o produkcję artystyczną, emocjonalną, wizualnie piękną i jednocześnie będącą produktem dla niedzielnych operatorów kontrolera - Gris znajdzie się blisko szczytu zestawienia. Gra z 2018 roku do dziś legitymuje się przytłaczająco pozytywnymi opiniami, a i przez te 6 lat żywotności wielokrotnie była mi wmawiana jako “must play”. Spróbowałem, mam swoje (pewnie nieco kontrowersyjne) zdanie, ale okazja do zahaczenia o tę grę jest dziś idealna. Neva to bowiem nowa produkcja tego samego studia Nomada, która pod wydawnictwem szalenie cenionego i skrupulatnie dobierającego tytuły Devolver Digital (gwarancja jakości?), zaliczyła swoją premierę 15 października 2024 roku.
890fd6bd-781b-4c46-a0cc-b26f1a7d591f
Tekst wypada rozdzielić baaardzo grubą kreską na dwie części. Kluczowe dla właściwego określenia targetu tej produkcji. Nie skupiającego się na graczy niedzielnych i codziennych, czy jeszcze płytszego mężczyzna/kobieta.

Neva to gra na wizualnym poziomie Gris. Obie korzystają z podobnych assetów, a w trakcie przygody niewykluczone jest nawet małe poczucie deja vu. Tu kamera równie sprytnie i często oddala się od protagonistki, objawia przed nami swój szeroki i wyjątkowo cozy kadr, a z pozycji kontrolera oczekuje trzymania wychylonego analoga w odpowiednim kierunku. Masz się zachwycać, zatracić, zapomnieć i prawdopodobnie będziesz błąkał się między tymi odczuciami.
c36857e7-c623-41b9-9e75-cfdfd1be38be
Gra została podzielona na 4 rozdziały odpowiadające porą roku, choć wypada podkreślić, że kończącej wszystko wiośnie bliżej do krótkiego epilogu. To wszystko składa się na 2-3 godziny gameplayu, gdzie ewentualne powtórki będą napędzane jedynie znajdźkami dla chętnych. Nie rozbudują nam one żadnego lore ani nie niosą ze sobą żadnej większej wartości.

O ile Gris zaczął i skończył jako ładny puzzle platformer i niewiele więcej (sorry), tak Neva atakuje mocno. Zaczyna dramatycznym akcentem i planuje wyciskać z Ciebie emocje oraz okazjonalne łzy na całej szerokości. Wszystko nie tyle za sprawą coraz bardziej pogrążonego w mroku świata (bo who cares?), który próbujemy desperacko odeprzeć, a tytułowego wilko podobnego stworzenia, które nam towarzyszy. A że jest z nami od maleńkości, to łatwo sobie wyobrazić to poczucie niesienie opiekuńczej pomocy. Uczy się przy nas pierwszych skoków, piska widząc zbliżające się zagrożenie, a momentami wręcz oczekuje poklepania po plecach w trudnym momencie.
2919f2f5-3fc2-488f-b2da-c9972829e897
Przyznaje, że jest to bardzo nisko zawieszony owoc, ale jednocześnie ten najbardziej skuteczny. Nic tak mnie nie rozkłada na łopatki, jak zwierzaki. Twórcy Neva doskonale wiedzą, że takich ludzi jest więcej i bezlitośnie to wykorzystują. Zrobili grę o relacji człowieka z pupilem i… teoretycznie to im wystarczy. Nasza wrażliwość już dalej poprowadzi za rączkę do samej mety.

Jednak dzielny i charyzmatyczny recenzent (ten niżej podpisany!) postanowił zacisnąć zęby i spojrzeć na wszystko wypruty z emocji - to ta gruba kreska rozdzielająca tekst. Podejść do tego, jak do każdej innej gry, która opowiadałaby o walce dobra ze złem. Czysto gameplayowo, a tam jest… meh. Powiedziałbym złośliwie, że jest podobnie jak w Gris, gdzie bez parasola bezpieczeństwa w postaci zwierzaka spływało po mnie każde platformowe wyzwanie coraz mocniej.
2be3b39c-bf9b-4bfa-b974-2169df09d01e
W Neva też znajdziecie sporo skakania i będzie ono wiązało się z małymi łamigłówkami, kiedy to przyjdzie wam kręcić mechanizmem i wpływać na otaczający świat odblokowując sobie właściwą ścieżkę. Same skoki będą wyzwaniem tylko dla raczkujących z kontrolerem - ot, czasem skok podwójny i dostępny od początku dash na przedłużenie lotu.

I temu podobne narzekania spotkały też Gris, jeśli już trafili tam delikwenci obojętnie stojący do pięknych obrazków i kojącej atmosfery. Nomada Studio też to wiedziała, więc uzbroiła swoją nową grę w walkę. Proste machanie mieczem i korzystanie z dasha w ramach uniku z bardzo łaskawymi i-framesami. Odpieramy tym samym dość nudne bestie wyciągnięte z mroku i ratujemy młodą, dopóki nie urośnie i sama nie spuści im wiadomo czego.  

Wszystko przedstawione w formie wtórnych fal kolejnych oponentów i przyzwoitych bossów na koniec rozdziału. Z tym drugim można nawet mówić o jakimś tam wyzwaniu. A raczej pokaraniu nas za to, że się rozleniwiliśmy całą resztą cozy skakania. Mam nawet sugestię, żeby przyjmować wszystko na łatwiejszym poziomie trudności. Tak, żeby grę ukończyć, ograniczając ewentualne powtórki z walk. Ani nie poczujesz się kozakiem wygrywając, a porażka tylko spowolni progres i zmusi do powtarzania tych samych patentów - bo bossowie, tak jak i my, mają dość ograniczone ruchy.
1c97c139-558d-4725-8963-9169a872b140
Chciałem tylko podkreślić, że te rzeczy tu są i ja je doskonale widzę. Nie odbierają one jednak całej glorii Nevy, a jedynie hamują delikatnie otaczający ją entuzjazm. Nie będę karał tej gry za to, że nie jest soulslikiem, bo nigdy nie planowała nim być. Warto jednak mieć świadomość, że nie wszyscy łykają jak młody pelikan te ładne obrazki i emocjonalna podróż im niekoniecznie wystarczy. Nawet jeśli z tych kluczowych założeń gra wywiązuje się świetnie, to pewne gameplayowe dłużyzny są tu nieuniknione.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Cosmocover


Plusy:

Thumb Up

Nikt tu słowem się nie odzywa, a ich emocje się czuje

Thumb Up

Neva i natychmiastowa potrzeba walki w jej obronie z całych sił

Thumb Up

Styl artystyczny godny wielbionego poprzednika

Thumb Up

Wizualnie bossowie mogą się podobać…


Minusy:

Thumb Down

…choć mechanicznie wpisują się w dość wtórne machanie mieczem

Thumb Down

Platformowe zagadki potrafią zaserwować deja vu i dorzucają do odczuwalnych dłużyzn

8 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz