neos

Właściciel zdjęcia: Atari

Recenzja NeoSprint na Nintendo Switch

Seria Sprint od Atari cieszy graczy już od 1976 roku, kiedy to pojawiło się Sprint 2. Nietypowa numeracja dopiero później przyniosła część pierwszą, Super Sprint, Championship Sprint i Badlands. Dla niektórych to może być ojciec chrzestny arcade’owych wyścigów. Pierwszej odsłonie przypada tytuł gry, która jako pierwsza wprowadziła “pół-inteligentny” system dla pojazdów sterowanych przez komputera - taki, gdzie reagowali na wydarzenia, a nie jeździli po predefiniowanej ścieżce.

NeoSprint trafi na Switcha 27 czerwca 2024, jako najnowszy przedstawiciel tych klasycznych wyścigów. Na torach mieszczących się na szerokości jednego ekranu staniemy do rywalizacji do 8 graczy. Im nas więcej, tym oczywiście lepiej, ale samotni wielbiciele wyścigów też będą mieli co robić w kilku przygotowanych trybach rozgrywki.
2024061511011200 s

Falstart  


Mamy tu do czynienia z casualowymi wyścigami. Studio Headless Chicken Games zaserwowało arcade’owy styl prowadzenia zabawy. Wsiadamy do jednego z wymyślonych na potrzebę gry aut i staramy się wygrać w złożonym z kilku tras Grand Prix, bądź walcząc o najlepszy czas na pojedynczym torze.

Kłamałbym was, komplikując tutejszy gameplay i lejąc wodę. Jest dość surowo. Kampania składa się z serii turniejów, gdzie każdy kończy się rywalizacją 1v1 ze sterowanym przez AI bohaterem. Rzuca on szybkie one-linery, ale trudno tu mówić o jakiejś budowie postaci. Niestety, tryb ten będzie niezbędny na start. Nie po to, żeby okiełznać rozbudowany model jazdy, ale żeby odblokować większą zawartość. Kierując się bezpośrednio do lokalnej rywalizacji z żywym graczem, niemiło zostaniemy zaskoczeni znikomą ilością torów. Nie jest to coś poważnie rzutującego na całość, ale nastawieni na multiplayer i zabawę przy jednym ekranie muszą obejść się z chwilowym smakiem. Ktoś musi się poświęcić i odblokować zawartość. Zabrakło jakiejś możliwości pozyskania tras we dwójkę lub więcej graczy.
2024061511111200 s
Poza różnymi wariacjami Grand Prix (od wcześniej przygotowanych po losowo wybrane) dostaniemy tu możliwość walki z czasem, próby pokonania toru z porozrzucanymi przeszkodami i możliwość wybudowania czegoś własnego. Opisywanie każdego z osobna uważam za zbędne, choć warto podkreślić, że motywy do swoich kreacji również należy odblokować.
 

MicroSprint 


Obudowa może nie powalać, ale w przypadku solidnych fundamentów schodzi to na dalszy plan. Te jednak głównie dostrzegą Ci, którzy dalej marzą o powrocie/remasterze poczciwego Micro Machines. Miewa to podobny vibe, choć do dyspozycji tylko auta, a nie cała flota różnych pojazdów.

Jest gaz, hamulec, ręczny i… baw się dobrze? Nie chcę teraz udawać, że od arcade’owej ścigałki oczekuje czegoś więcej. W przypadku doborowego towarzystwa to da się z tego trochę radości wycisnąć. Auta potrafią wykoleić się podczas uderzeń, a walka na torze często jest zażarta. Raz, że są one małe, a dwa… niedostatecznie szybkie. Wszystkie pozostałe aspekty mógłbym śmiało pominąć i zaakceptować. Pasują do tej retro atmosfery, jaka nad tym tytułem się unosi (i była zamierzona). Nie ma nic złego w skondensowanej formie i prostocie. Tyle że weselej by było, gdyby zyskało to nieco dynamiki.
2024061511062800 s
Samochody różnią się parametrami, to też da się w minimalnym zakresie wyczuć (bez przesady), ale ich balans nawiązuje do tych wolniej przyspieszających, a nie odwrotnie. Not quite my tempo, jakby powiedział JK Simmons w filmie Whiplash (nieoficjalny patron moich recenzji, bo na ten aspekty narzekam do znudzenia). Inna sprawa, że tych pojazdów nie ma zbyt wiele, a ogrywając kampanię, odblokowujemy ich różne wersje kolorystyczne. I tyle. Kolorki za włożony czas. Od razu kopnijcie mnie w krocze… Wyglądają w porządku, ale 9 samochodów?! Smutno to wygląda.
2024061511221500 s
NeoSprint na pewno cierpi na wiele dolegliwości. Dzierży potężny atrybut nostalgii, który łyknąłem bez zastanowienia, ale nie na tyle, żeby dać się zaślepić. Z jednej strony bez cienia zażenowania powiem, że gra się w to przyjemnie - sympatycznie wygląda, mechanicznie nie zawodzi (żółwie będą zadowolone) - ale to rok 2024, a nie wczesne 80’. Tutaj przydałoby się więcej szlifu i miłości. Jeśli cena byłaby na niższym poziomie, to przy posiadaniu ekipy pod ręką powiedziałby wziąć, pograć, pobawić się, zapomnieć. 100 zł to jednak odrobinę za dużo jak na tę zawartość.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie UberStrategist


Plusy:

Thumb Up

Nostalgia - przywołuje sobą dobre wspomnienia z arcade’owymi wyścigami młodości

Thumb Up

Przy większej ekipie pod ręką to gwarancja odrobiny radości (...ale to mógłbym rzucić przy większości gier multi)


Minusy:

Thumb Down

Konieczność solowego odblokowywania zawartości w kampanii

Thumb Down

Tempo samochodów powinno być znacznie szybsze

Thumb Down

Ilość trybów skrzyżowana z wygórowaną ceną pozostawia trochę do życzenia

5.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz