LM2hd

Właściciel zdjęcia: Nintendo

Recenzja Luigi’s Mansion 2 HD na Nintendo Switch

Luigi’s Mansion 2 (znane także z podtytułem Dark Moon) pojawiło się na Nintendo 3DS w 2013 roku. Nintendo, przez wgląd na dużą popularność kontynuacji ze Switcha, postanowiło zrobić krok wstecz i dać możliwość ponownego odwiedzenia nawiedzonych posiadłości sprzed lat. Takie skoki po osi czasu bywają ryzykowne. Łatwo wytykać palcami znikomy wkład pracy i podkreślać wyższość Luigi’s Mansion 3 nad starszym bratem. Ustalmy jedną rzecz na starcie - jako switchowcy dostaliśmy już lepszą pod każdym względem część kilka lat temu. Tyle że jak już opadnie kurz po przejściu bohatera dzisiejszego tekstu, to można mieć jedno w głowie - dajcie mi też jedynkę, niezależnie od archaizmów, jakie skrywa.


Boo


Historia, jeśli ma w ogóle jakieś znaczenie, rozpoczyna się od klasycznego antagonisty King Boo, który wydostając się ze swojego więzienia, niszczy mroczny księżyc. Rozpad artefaktu sprawia, że badane przez Profesora Gadda duchy zaczynają atakować, a ten ma tylko jedno rozwiązanie w głowie - powołać do akcji najdzielniejszego z pogromców duchów. Ku swojej znikomej uciesze Luigi wraca na teren wroga z wepchniętym do rąk odkurzaczem Poltergustem.
2024062820220200 s
Do pokonania mamy 5 różnorodnych posiadłości/aktów, gdzie każdy z nich zakończy się walką z bossem. Ci cechują się często pomysłem na siebie i potrafią być łamigłówką dla spostrzegawczych. Stanowią bardzo pozytywne zaskoczenie, bo jeśli jest coś w uniwersum Mario, co często nie dojeżdża, to właśnie generałowie. Przypadłość najwyraźniej nie dotyczy serii jego brata, bo ogrywane przeze mnie 2/3 wypadają na tym polu świetnie.


3DSowe korzenie 


Luigi’s Mansion 2 ma inną konstrukcję od tej, do której przywyknąć mogli switchowcy. Zamiast ciągłego chodzenia po posiadłości/hotelu z trójki, występuje tu wyraźny podział na misje. Te dobieramy z huba, którym jest kryjówka naszego uczonego kompana. Ewidentny element wygody twórców - zawsze łatwiej prowadzić za rączkę w ten sposób niż poszerzać horyzonty. Mamy ograniczone tereny, wiele par drzwi w danych misjach pozostaje zamknięta, więc i wnętrzności 3DSa były ucieszone, że nie musiały się przesadnie pocić.

Tyle że to absolutnie w niczym nie przeszkadza. Bądźmy szczerzy - trójka też miała podział na piętra. Umiejętnie to maskowała ciągłością gameplayu, ale schemat był podobny. Dla niektórych może być to łatwa zachęta do polepszania swoich wyników i odszukania poukrywanych w levelach Boo, co pozwoli nam odblokować bonusowe etapy. Każda misja zajmie od kilku do kilkunastu minut, co będzie zależne od naszej orientacji w terenie.
2024062917423700 s
Z tą pomoże DS, nazwany tu Dual Screamem, który zaoferuje poczytną mapę i wyraźnie podkreśli cel kolejnego zadania. To oczywiście nie sprawi, że pójdziemy tam jak po sznurku. Luigi’s Mansion zawsze wypchane było zagadkami. Środowiskowymi puzzlami, które łatwo przeoczyć. Choć objętość poziomów jest dość ograniczona, to wciąż kilka razy potrafiłem szukać nie tam, gdzie trzeba.
 

Nawiedzony dwór 


Wszystkie posiadłości mają różnorodne motywy, ale czerpią z dobrze znanego zestawu duchów. Od zielonych przybłęd, przez czerwone bydlaki, aż po te rzadziej spotykane z innymi technikami straszenia. Jeśli ktoś obcował z trójką, to świetnie się tu odnajdzie. Model walki jest jednak uproszczony względem kontynuacji. Daje nieco mnie możliwości, co może sprawić, że będzie odrobinę trudniejszy.

Każdego ducha należy oślepić, a potem wciągnąć - klasyka. Niektóre będą szukać patentów na utrudnienie nam świecenia latarką po oczach, ale fundamenty walki pozostają te same na całej szerokości. Nie znajdziemy tu rzucania osłabionymi duchami o podłogę, które zostaje zastąpione podkręconym wirowaniem, z którego możemy skorzystać po chwili szarpania. Nieco mniej efektowne, ale zbliżone w skutkach utraty ich HP.
2024062820413700 s

Pozostałości 


Sterowanie wymagać będzie odrobiny przyzwyczajenia, a finalnie stoi gdzieś w rozkroku pomiędzy nowoczesnym z trójki a starym z oryginału. Niezrozumiałe jest dla mnie pozostawienie przycisku X służącego do podniesienia głowy i celownika odkurzacza. Możecie korzystać z prawego analoga, więc ewidentnie to pozostałość z 3DSa, którą wypadało wyciąć i dostosować pod nowsze standardy. Nie rzutuje na przyjemność z grania, ale potrafi porazić po oczach przez fakt, że ten sam przycisk jest odpowiedzialny za akcję.

Sam remaster to przede wszystkim dopieszczenie grafiki. Za HD w tytule kryje się większa rozdzielczość i wygładzenie antyaliasingiem. Efekt jest zbliżony do młodszego brata. Odstaje od niego na płaszczyźnie designu poziomów. Tu po prostu mniej się dzieje, bo i sprzęt na mniej pozwalał. Wygląda to jednak świetnie, a głosy o przesadnym rozświetleniu za sprawą przejaskrawionych kolorów (nie żyję pod kamieniem, słyszałem je) mnie nieco dziwią. Rozumiem, że przez to te ciemne tereny są mniej ciemne, a Luigi jest latarką samą w sobie, ale jestem chyba z tych, którzy nie oczekują od Luigi’s Mansion horroru.
2024062910032100 s
Trochę naiwnie byłoby oczekiwać strachu, bo i cała seria jest nastawiona przede wszystkim na (będący na drugim biegunie!) humor. Luigi’s Mansion 2 to niezmiennie tona uroku protagonisty w potrzasku. Niezdarnego fajtłapy, który musi na moment stać się bohaterem. Duszki dorzucają swoje zagrywki rodem ze starych kreskówek i sumą tego jest ogrom uśmiechu przed ekranem. Bawiłem się tu kapitalnie, a każdy upadek, który najczęściej jest oskryptowany lub podyktowany tanią sztuczką duchów (schody stają się równią pochyłą), witam z radością. To jest ten gen Nintendo, o którym tak dużo się mówi. Luigi to ma.
 

Tanie połączenia


Gra jest świetna, choć trochę brudu pod paznokciami się nazbierało. Niektóre misje sprawiają wrażenie sztucznie wydłużających rozgrywkę. Wypadają bardzo biednie na tle reszty. Takie sprzątanie pajęczyn to średnia zabawa, a bieganie za pieskiem, choć uroczę, jest recyklingowane i potrafi przynudzać.

To jednak nic przy największym minusie nad minusami - Profesorze Gaddzie. Gad skończony dzwoni do was nieustannie. Nie wiem, co gość ma za pakiet połączeń w tej swojej kanciapie, ale definitywnie go nadużywa. Na początku gry dzwoni co krok z typowym tutorialem, a jeśli myślisz, że poluzuje w późniejszych etapach, to wyprowadzam Cię z błędu. To się nigdy nie kończy. Najczęściej rzuci jakąś pierdołą, którą wszyscy i tak doskonale wiedzieli. Gdyby nie wbudowana mapa, to Luigi powinien dać ten sprzęt psu do zakopania. Jego założeniem pewnie było pomoc niesiona najmłodszym, ale patrząc po tym, co mówi, to dostosowuje to pod tych, którzy i tak nie umieją trzymać poprawnie kontrolera.
2024062919382000 s
Okazjonalne irytacje z nagminnymi połączeniami bledną przy całej reszcie. Poza wspomnianymi urokami Luigi skrywa tu w sobie uzależniający motyw muzyczny, który podejrzanie łatwo wchodzi do głowy. Słyszałem sporo narzekań na tę część serii, ale moim zdaniem trzyma ona solidny poziom. Jest nieco słabsza od trójki, ale to żadna ujma, bo i poprzeczka wysoko zawieszona. Mam nadzieję, że trylogia zostanie dokończona. Jeszcze kilka miesięcy życia Switch w sobie ma.

Dziękujemy firmie Conquest Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Humor i urok klasyczny dla tej serii

Thumb Up

Rekonstrukcja HD zakończona powodzeniem - gra wygląda bardzo dobrze

Thumb Up

Uzależniający motyw muzyczny

Thumb Up

Świetni bossowie


Minusy:

Thumb Down

Nieustannie dzwoniący prof. Gadd

Thumb Down

Niektóre misje to zapychacze - recyklingowane albo sztucznie wydłużające przygodę

8.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (3)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz

Robert
02.07.2024 21:39
Gram od premiery i generalnie podoba mi się to odświeżenie. Jedyne, co bym chyba usunął to automatyczny teleport do bunkra tuż po osiągnięciu celu misji. Czasem nasze wytyczne udaje się wykonać dość niespodziewanie i chciałoby się jeszcze "poeksplorować" obszar danej misji, tymczasem gra bez pytania nas z niego zabiera, a później wymaga powtórzenia zadania od początku gdy chcemy jeszcze powęszyć. No i wielka szkoda, że nie zrobili pakietu 1+2 jak rok temu z Pikminami... Przez to szanse na ogranie LM1 na Switchu spadły najprawdopodobniej do zera.
philipo
03.07.2024 08:32
To mnie najbardziej denerwowało jak grałem na 3DSie miałem nadzieje, że to zmnienią na wzór LM3.
korazdrzewa
08.07.2024 08:18
Jak o tym pomyślałem, to faktycznie mogłoby mnie drażnić. Nie leciałem na 100%, ale pełna zgoda. @N!KO