lorelei-key-art

Właściciel zdjęcia: Simogo

Recenzja Lorelei and the Laser Eyes na Nintendo Switch

Kobieta zostaje zaproszona do Europejskiego hotelu do udziału w projekcie. O niej samej nie wiemy nic, o miejscu, do którego przyjechaliśmy jeszcze mniej. Wiadome jest tylko to, że za późno jest się cofać…

Lorelei and the Laser Eyes to gra stworzona przez Simogo, które wcześniej wypuściło na świat bardzo ciepło przyjęte Sayonora Wild Hearts. Mamy tu do czynienia z przepełnioną łamigłówkami przygodówką. Naszym celem będzie dojście do prawdy, co wymaga stawianie małych kroków naprzód, rozwiązując liczne, porozrzucone po budynku zagadki. Sposób ich pokonywania jest nieliniowy, a nam pozostaje wykazać się łączeniem wielu faktów.
2024051717472000 s

Hotelowy labirynt


Hotel robi tu praktycznie za labirynt pełen zakamarków do zwiedzenia. Lorelei swoim sposobem narracji przytłoczy niejednego gracza. Wspomniana nieliniowość jest tu mieczem obosiecznym. Z jednej strony prosi się o pójście dalej, gdy spotkamy frustrującą zagadkę, a z drugiej przytłacza ilością podpowiedzi i rzeczy do trzymania z tyłu głowy. To ten tytuł, gdzie symbole, znaki, kody, gdzieś już widzieliśmy. Musimy tylko skojarzyć fakty w odpowiednim momencie. Połączyć kropki.

Taki styl puzzli mi odpowiada i trudno tu mówić o jakichś absurdalnych przypadkach rodem z point & clicków. Nie będziemy łączyć przedmiotów na farta, nie będziemy klikać we wszystko. Tu po prostu trzeba chwilę pomyśleć. Jest to szalenie satysfakcjonujące doznanie. Zastrzyk pozytywnych emocji i energii, gdy wykonamy choćby jeden z tych kroków naprzód.
2024051717453800 s

W poszukiwaniu prawdy


Zagadki mają w sobie dużo kodów do rozszyfrowania, ale mimo to podkreśliłbym ich różnorodność. Widać, że w Simogo wykorzystali znane, sprawdzone i lubiane przepisy na łamigłówki oraz wymieszali je z oszczędnym, hipnotyzującym stylem artystycznym. Jest tu gdzieś lekkie podszycie horrorowe, a tajemnica przyzwoicie się zagęszcza.

O ile ta mgła jest odpowiednio ciekawa, to skłamałbym, mówiąc, że taki gameplay pomaga budowaniu historii. Natłok łamigłówek jest tak agresywny, że trudno się przez niego przebić. Nawet jeśli miałbyś fantastycznie skonstruowany wątek, to w tym starciu po prostu będziesz bez szans.
2024051717532000 s
Lorelei to gra bezkompromisowa. Jedni ją za to pokochają, inni szybko się odbiją. Chodzisz od zagadki do zagadki. Często nie będzie działo się nic. Zatrzymasz się na długo i poczujesz lekką bezradność, by chwilę później wrócić do konsoli, bo coś skojarzyłeś. Przedzierać się będziesz przez notatki, czytał będziesz listy, szukał zawsze wskazówek. Dla jednych może być to zbyt surowa zabawa w detektywa, kiedy inni dokładniej takiej będą potrzebować.
 

Jeden, by popsuć to wszystko


Jest jednak rzecz, którą trudno podpiąć pod kwestię gustów i guścików. Zwyczajnie zła, zepsuta i irytująca. Twórcy tutejszy minimalizm wzięli sobie najwyraźniej do serca, serwując graczom… jeden przycisk. Jeden, by zrobić tu wszystko. Ktoś skojarzy z prostotą, ale tu do niej daleko. Ten jeden przycisk wręcz komplikuje, wydłuża i staje się bardzo uciążliwy.

Odpowiada on za przestawianie wszystkiego w zagadkach, interakcję, ale i włączenie podręcznego menu. Nigdy nie spodziewasz się, jak może brakować Ci przycisku odpowiedzialnego za cofnięcie. Podchodzisz do trapiącej zagadki, ale nie jesteś dostatecznie blisko - cyk, menu. Odruchowo klikasz “B”, czy inny, ale on tylko pcha Cię głębiej w notatki, bo każdy przycisk kontrolera robi tu dokładnie to samo. Gwarantuje wku…. Z każdego menu musisz łopatologicznie wyjść krzyżykiem, a zagadkę z premedytacją popsuć. To idiotyczne. Pod kątem przystępności w użytkowaniu, to po prostu zbrodnia. Wyobrażam sobie, że gdzieś to ma docelowo trafić na telefony komórkowe (może już tam jest, nie wiem) i ten model będzie tam bardziej zasadny. Na konsolach czy PC, to po prostu forma upośledzenia i coś, co będziesz musiał zaakceptować, żeby cieszyć się solidną resztą.
2024051717382100 s
Uwielbiam Return of the Obra Dinn, świetnie grało się w The Case of the Golden Idol - recenzja TUTAJ - a Lorelei to produkt dla amatorów dokładnie takich pozycji. Oferuje sobą więcej różnorodności, ale nie jest bez skaz na innych polach, przez co trudno będzie dorównać dwóm powyższym. Festiwal fajnych zagadek bywa brutalnie przerwany przez nieporadność w sterowaniu. Na ratunek biegnie ciekawy styl artystyczny, hamowany przez historię, której trudno należycie wybrzmieć.

Dziękujemy firmie fortyseven communications za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Intrygujący styl artystyczny

Thumb Up

Różnorodność na polu zagadek

Thumb Up

Nieliniowość zachęcająca do eksploracji i szukania rozwiązania/podpowiedzi w innym miejscu


Minusy:

Thumb Down

Potrafi przytłoczyć ilością rzeczy do przeanalizowania

Thumb Down

Sterowanie oparte na jednym przycisku, to frustrująca bardziej od nierozwiązanych zagadek zbrodnia

7 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz