The Legend of Zelda: Breath of the Wild to przygodowa gra akcji, która rozgrywa się na ziemiach Hyrule. Główny protagonista, czyli Link zostaje wybudzony ze stuletniego snu przez głos księżniczki Zeldy. Pojmana i uwięziona przez Ganona w jej własnym zamku, czeka na naszą pomoc. Ten krótki zarys fabuły wydaje się banalny i nudny, a wcale tak nie jest, ale zacznijmy po kolei.
Great Plateau
Great Plateau to ziemia, na której zaczynamy swoją przygodę. Teren ten jest formą samouczka. Głównym zadaniem jest odnalezienie czterech świątyń, w których nabędziemy niezbędnych umiejętności, ale o nich trochę później. Szukanie kapliczek, raczej nie jest problematyczne. Trzy z nich znajdują się w zasięgu wzroku, zaś ta ostatnia położona jest na zaśnieżonej górze. Tu gra wymaga od nas pewnej wiedzy o gotowaniu. W okolicach śniegu znajdziemy ostre papryczki, które po wrzuceniu do kociołka zamieniają się w gotowe danie. Właśnie ono uodparnia Link na krótki czas przed wymarznięciem. Finalnie udajemy się do miejsca spotkania i po krótkiej cutscence otrzymujemy paralotnie. Dzięki niej możemy opuścić Great Plateau, by zanurzyć się w ogromnym świecie Hyrule. Oczywiście polecam przeszukać początkową lokację, można tam znaleźć dużo ciekawostek, czy nawet minibossa.
Mała konsola, ogromny świat
Nadal nie jestem w stanie pojąć, jak na tak małym kartridżu mieści się tak wielki świat. Mapa jest bardzo urozmaicona. Znajdziemy tutaj bezkresną pustynię Gerudo, w górnej części Hyrule Hebra Mountains, czyli tereny pokryte śniegiem i lodem. Na północnym wschodzie ogromny wulkan, a u jego podnóża ziemie dotknięte lawą, czy nawet zamieszkałe miasto. Centralna część i zarazem moja ulubiona to Hyrule Field. Pięknie zazielenione tereny (najbardziej zachwyca mnie trawa) i majestatyczny zamek Hyrule, zaś na południu możemy odkryć krainę pięknych wodospadów.
Gracz, chcąc mieć wgląd do minimapy, jest zmuszony odkryć tzw. Sheikah Towers. Cały teren jest podzielony na piętnaście części i każda z nich posiada swoją wieżę. Po dotarciu na jej szczyt odblokowujemy teren na minimapie przypisany do tejże budowli. Cały ten system jeszcze bardziej zachęca do eksplorowania, którego jest ogrom. Sama gra za dużo nam nie pomaga, prócz paru znaczników dla misji głównych. Oczywiście można „odbębnić” misje główne i skierować się na Ganona, ale nie o to chodzi w tym tytule. Świat skrywa masę tajemnic, misji pobocznych i historii z nimi związanych. Dodatkowo na mapie jest rozrzuconych 120 świątyń. Każda z nich ma do rozwiązania jakąś zagadkę lub po prostu wroga do pokonania. W nagrodę otrzymujemy Spirit Stone, który później w odpowiednim miejscu możemy wymienić na dodatkowe punkty życia lub powiększenie paska wytrzymałości. Po odnalezieniu wszystkich gracz otrzymuje w nagrodę zbroję, która nie jest możliwa do odblokowania w żaden inny sposób, więc warto!
W następnej kolejności polecam przeszukać tereny za posterunkami i minibossami. Te pierwsze odblokowują dostęp do skrzynki po zabiciu wszystkich przeciwników. Talus, czyli golem to jeden z minibossów w świecie Zeldy. Na pierwszy rzut oka wydają się wymagającymi przeciwnikami, ale pozory mylą. Na ich plecach możemy zauważyć kamień i to właśnie on jest naszym celem. Wystarczy wspiąć się na golema i atakować go. Polecam stosować do tego młoty lub broń dwuręczną, one zadają najwięcej obrażeń w tego typu przeciwnika. Możecie na swoje drodze też napotkać Talusa ognistego lub lodowego. Wtedy przed wskoczeniem na jego plecy, należy użyć broni kontrującej dany żywioł, np. w rozżarzonego golema wystrzelić lodową strzałę – ta akcja spowoduje wystudzenie przeciwnika na krótki okres.
Lynel, tak nazywają się podobni do Centaura przeciwnicy i powiem, że napsują Wam krwi! Mają ogromne zasoby życia i obrażeń. Są szybkie i posiadają umiejętności miotania ogniem, więc w początkowej fazie gry zalecam omijać ich szerokim łukiem. Hinox, czyli cyklopy to kolejni ogromni przeciwnicy na naszej drodze. Wyrywają drzewa, żeby później nimi rzucać. Słabym punktem jak się domyślacie jest oko. Po strzale z łuku w ślepia Hinox upada dzięki czemu możemy wyprowadzić serię ataków. W późniejszym etapie walki musicie zmienić taktykę, bo cyklop zaczyna zasłaniać oko, gdy tylko będziemy celować w nie łukiem.
Oddaj fartucha
W The Legend of Zelda: Breath of the Wild jedną z ważniejszych czynności jest gotowanie. Cały świat skrywa masę składników począwszy od owoców i warzyw po owady, mięso zwierzyny czy części poległych przeciwników. Dania składają się z maksymalnie pięciu składników. Wystarczy wybrać, które chcemy ugotować i wrzucić do kociołka. Nic prostszego! Gotowe posiłki mogą nam dostarczyć punktów życia lub wytrzymałości, odporności na obrażenia, żywioły, niskie i wysokie temperatury lub zwiększać zadawane obrażenia. W grze jest tyle przepisów, że żaden Master Chef nie powstydził się takiej wiedzy. Zwracajcie uwagę na ściany w stajniach, tam są porozwieszane plakaty ze składnikami do poszczególnych dań.
Wyposażenie
Dobór broni i pancerza jest istotnym punktem w walce. Gracz ma do wyboru szeroki wachlarz ostrzy począwszy od mieczy jedno i dwuręcznych, po topory, młoty i włócznie. Każda z nich posiada swoje obrażenia i prędkość ataku, więc możecie dobrać odpowiednią do waszego stylu gry. Jak się domyślacie głównym zadaniem tarcz, jest blokowanie nadchodzących obrażeń. Ważną mechaniką jest parowanie tarczą. Odbicie ataku w odpowiednim momencie wytrąca przeciwnika i pozwala na zadanie gradu ciosów. Link potrafi też zjeżdżać na nich z gór, co znacznie przyspiesza przemieszczanie się po mapie. Warto zwrócić uwagę, że powyższe wyposażenie psuje się i prowadzi do zniszczenia, więc warto mieć w plecaku zapas broni.
Różne sety pancerzy są porozrzucane po całej mapie. Część z nich można kupić u sprzedawców w miasteczkach, resztę odszukać. Są one bardzo istotne, ponieważ niektóre dają postaci odporność na niskie lub wysokie temperatury. Dzięki nim można spokojnie eksplorować ziemie w ciężkich warunkach. Inne dają Linkowi odporność na żywioły, przyspieszają wspinanie się i pływanie lub wyciszają kroki. Nie mogło tu zabraknąć ulepszania zbroi. Great Fairy, bo tak nazywają się wróżki pozwalające nam na tę czynność. Do odnalezienia są tylko cztery i aby je odblokować, należy najpierw im zapłacić. Odblokowanie pierwszej wróżki nie jest kosztowne i nie odczujemy tego, ale na ostatnią przygotujcie sporo kasy! Na początku pomyślałem, po jakiego grzyba wydawać na nie walutę, skoro mogę ulepszyć wszystko u tej pierwszej? System jest bardzo przemyślany. Im bardziej chcecie ulepszyć przedmiot, tym więcej wróżek musicie opłacić. Portfela na szczęście ukrywać nie musicie, bo do ulepszania są potrzebne tylko konkretne przedmioty (części z poległych potworów).
Warunki pogodowe
Mogłoby się wydawać, że zmienne warunki pogodowe i cykl dzień-noc to banał, nic innowacyjnego. W tym tytule to wyższy poziom. Drugie to nic skomplikowanego, wraz z porą dnia zmienia się temperatura powietrza. Za to pogoda robi robotę. Zwykły deszcz gasi momentalnie ogień, co ułatwia walkę z płonącymi przeciwnikami. Utrudnia również wspinanie. Link ześlizguje się z powierzchni, na której właśnie wisi. Burza strzelająca piorunami na lewo i prawo, które niszczą drzewa, powodują pożary i zadają bohaterowi ogromne obrażenia, jeśli znajdzie się w promieniu uderzenia. Warto zauważyć, że podczas takich warunków, Link nie powinien nosić metalowego wyposażenia. Ono momentalnie przyciąga pioruny na główną postać! Takie warunki można też wykorzystać na własną korzyść. Przeciwnicy pokryci wodą, są podatniejsi na ataki z broni elektrycznej lub można po prostu im podrzucić metalowe wyposażenie i czekać na grom z jasnego nieba! Co ciekawe w czasie pory deszczowej można zdobyć odmiany owadów, niedostępne podczas upałów.
Umiejętności
Podczas swojej wędrówki, Link odblokowuje bardzo pomocne umiejętności. Pierwsze cztery dostajemy na początku gry we wspomnianym Great Plateau. Już wtedy postać ma możliwość rzucania bombami, zatrzymywania czasu, stawiania lodowych słupów (możliwe tylko na wodzie) i przenoszenia metalowych przedmiotów.
The Legend of Zelda: Breath of the Wild to pierwsza odsłona serii, z którą mam do czynienia i powiem Wam, że jestem zachwycony. Co prawda moje początki nie były kolorowe, bo gra szybko wylądowała na półce. Skala świata i ilość rzeczy po prostu mnie przerosły. Na szczęście dałem tytułowi drugą szansę. Piszę „na szczęście”, bo ten tytuł to majstersztyk. Setki godzin, dziesiątki rozwikłanych zagadek. Tytuł przeszedłem cztery razy i powiem Wam, że przechodząc go od nowa, zawsze natrafiłem na coś, czego wcześniej nie spotkałem. To jest tutaj najlepsze! O soundtracku nic nie wspominałem, bo jest bardzo prosty, ale w grze robi robotę. Banalne melodie świetnie pasują do eksplorowania świata.
Jeszcze mała informacja ode mnie dla kolekcjonerów i fanów tytułu. Polecam uzupełnić swoje półki w artbook i poradnik. Z tego drugiego można dowiedzieć się sporo ciekawych informacji. Jedna mnie bardzo zaskoczyła i nie wiem, czy bym na to wpadł. Karmiąc psa biegającego przy stajni, on w nagrodę zaprowadzi nas do ukrytej skrzyni. Ciekawe, prawda?
Podsumowując, najnowszy tytuł ze świata Hyrule to kawał dobrej roboty. Ogromna mapa, ilość misji i historii powala. Szeroki wachlarz wyposażenia i możliwość ulepszania go na duży plus. Soundtrack idealnie wpasowuje się w eksplorowany świat. Dziesiątki przepisów na potrawy i eliksiry zaskakują, a warunki pogodowe zapierają dech w piersi. Z czystym sumieniem mogę polecić powyższy tytuł, jeśli nie boicie się dać pochłonąć na setki godzin.